Na festiwalu w Karlowych Warach wydarzeniem stał się pokaz reżyserskiej wersji "Wałęsy: Człowieka z nadziei” Andrzeja Wajdy. I, przede wszystkim, przyjazd do Czech byłego prezydenta.
Nowa wersja historycznej produkcji nie różni się znacząco od poprzedniej. Ale nikomu to nie przeszkadza. Na festiwalu, którego najmocniejszą stroną są filmy i goście z Europy Środkowej, reakcje na przyjazd Lecha Wałęsy okazały się entuzjastyczne. W Karlowych Warach pytano go o przyszłość regionu, ocenę 25 lat transformacji, rolę filmowców – dawniej i dziś.
- Ja, niestety, oglądałem głównie dokumenty. Ale jeśli mi coś pani poradzi, obejrzę – odpowiedział na ostatnie pytanie. I nagle rzucił do Agnieszki Grochowskiej, która odtwarzała w obrazie Wajdy rolę Danuty Wałęsowej: - Ale tak szczerze. Pani to w ogóle chciałaby być moją żoną?
Na słowa aktorki, że "chyba nie dałaby rady”, odparł: "A może chociaż siedmioro dzieci chciałaby pani mieć?”.
"Wałęsa. Człowiek z nadziei” jest tu, w Czechach, przyjmowany z uznaniem. Bo Czesi zawsze zazdrościli nam takich filmowców, jak Wajda: zaangażowanych w sprawy kraju, zadających pytania czym jest polskość, wierzących w swoją misję. Tak różnych od wielkich, czeskich mistrzów, Milosa Formana czy Jiziego Menzla, którzy na swój naród patrzyli ze zdrową ironią. A jak Lech Wałęsa patrzy na ten film kilka miesięcy po premierze?
- Dobrze. Policzyłem ostatnio, ile godzin przeżyłem. Ponad 600 000. Andrzej Wajda musiał przedstawił dwie. Trudno wybrać. Przychodzi mi taka scena do głowy: jak mnie wypuszczali z aresztu, nie miałem nic. W tramwaju stanąłem na środku i mówię: "walczę z komuną, zamknęli, czy ktoś ma bilet?”. I uzbierałem biletów na dwa miesiące. Za drugim razem było tak samo. Aż za trzecim już z więzienia podwieźli mnie prosto pod klatkę.
- Ja, niestety, oglądałem głównie dokumenty. Ale jeśli mi coś pani poradzi, obejrzę – odpowiedział na ostatnie pytanie. I nagle rzucił do Agnieszki Grochowskiej, która odtwarzała w obrazie Wajdy rolę Danuty Wałęsowej: - Ale tak szczerze. Pani to w ogóle chciałaby być moją żoną?
Na słowa aktorki, że "chyba nie dałaby rady”, odparł: "A może chociaż siedmioro dzieci chciałaby pani mieć?”.
"Wałęsa. Człowiek z nadziei” jest tu, w Czechach, przyjmowany z uznaniem. Bo Czesi zawsze zazdrościli nam takich filmowców, jak Wajda: zaangażowanych w sprawy kraju, zadających pytania czym jest polskość, wierzących w swoją misję. Tak różnych od wielkich, czeskich mistrzów, Milosa Formana czy Jiziego Menzla, którzy na swój naród patrzyli ze zdrową ironią. A jak Lech Wałęsa patrzy na ten film kilka miesięcy po premierze?
- Dobrze. Policzyłem ostatnio, ile godzin przeżyłem. Ponad 600 000. Andrzej Wajda musiał przedstawił dwie. Trudno wybrać. Przychodzi mi taka scena do głowy: jak mnie wypuszczali z aresztu, nie miałem nic. W tramwaju stanąłem na środku i mówię: "walczę z komuną, zamknęli, czy ktoś ma bilet?”. I uzbierałem biletów na dwa miesiące. Za drugim razem było tak samo. Aż za trzecim już z więzienia podwieźli mnie prosto pod klatkę.