- Rzeczywiście częściowa depersonalizacja polskiej polityki poprzez zniknięcie wyraźnego horyzontu Donalda Tuska może przynieść jakieś zmiany, tzn. PiS będzie musiał swoim wyborcom zaoferować dużo bardziej złożony przekaz. Tym, co kieruje większość obywateli w stronę sympatyzowania z PiS-em, często jest odrzucenie władzy Donalda Tuska - mówi politolog, doktor habilitowany nauk humanistycznych Rafał Chwedoruk w rozmowie z "Wprost".
Gabriela Keklak „Wprost”: Dlaczego posłowie PiS, jak i sam Jarosław Kaczyński wciąż podkreślają, iż nie chce on startować w wyborach na prezydenta?
dr. hab. Rafał Chwedoruk: W polityce prestiż i symboliczne gesty mają szczególne znaczenie. Nie ulega wątpliwości, że faworytem przyszłorocznych wyborów jest Bronisław Komorowski. Zagadką raczej pozostaje skala przewagi nad kandydatem Prawa i Sprawiedliwości. Przyjmowanie lekkomyślne wcześniejszych zobowiązań i nie dotrzymanie ich później, jest w polityce dużo mniej skuteczne, aniżeli daleko posunięta ostrożność. Politycy PiS-u nieraz już w swojej historii wypowiadali słowa, z których potem musieli się tłumaczyć i żadnych innych głębszych treści nie widziałbym w ostrożności odnośnie tego, co PiS zrobi w wyborach prezydenckich.
A czy zatem stanowisko polskiego premiera mogłoby zainteresować Jarosława Kaczyńskiego?
Gdyby PiS w jakiejkolwiek konfiguracji miało możliwość sprawowania rządów, to naturalnym kandydatem jest Jarosław Kaczyński. Wynika to jak sądzę, po pierwsze z logiki funkcjonowania tej partii, z silnie wskazanym przywództwem, co stanowiło pochodną groteskowych sporów na polskiej prawicy w latach 90. Po drugie wynika z pewnej stabilizacji systemu partyjnego w Polsce. Politycy poszczególnych partii dojrzeli do sytuacji, w której lider zwycięskiego ugrupowania jest po prostu kandydatem na premiera. Po trzecie, wynika to na pewno z nieudanego eksperymentu z Kazimierzem Marcinkiewiczem niegdyś w roli premiera.
Czy pana zdaniem jest możliwa sytuacja, w której rządzi PiS, a premierem jest Jarosław Kaczyński?
Jedyna sytuacja, którą można sobie wyobrazić, to taka, w której PiS nie miałoby większości w Sejmie, a jednocześnie nie mogłaby powstać żadna alternatywna większość. Wówczas, gdyby PiS znalazł jakiegoś cichego sojusznika w Sejmie, który zgodziłby się na nie obalanie rządów tego ugrupowania pod warunkiem, że nie będzie to na przykład rząd z Jarosławem Kaczyńskim na czele. Prawdopodobieństwo ziszczenia się takiego scenariusza jest jednak póki co niewielkie.
Dziś Aleksander Kwaśniewski powiedział, iż ze względu na to, że Tusk wyjedzie do Brukseli, a tym samym zmieni się premier, Kaczyńskiemu będzie trudno przeformować swoją koncepcję, nie będzie mógł także obciążać nowego premiera za politykę poprzedniego. Dodał również, że „prawdziwa satysfakcja Kaczyńskiego byłaby wtedy, gdyby po ośmiu latach wygrał z Tuskiem i przejmował od niego władzę”. Jak Pan oceni te słowa?
W takiej perspektywie długoterminowej, rzeczywiście częściowa depersonalizacja polskiej polityki poprzez zniknięcie wyraźnego horyzontu Donalda Tuska może przynieść jakieś zmiany, tzn. PiS będzie musiał swoim wyborcom zaoferować dużo bardziej złożony przekaz. Tym, co kieruje większość obywateli w stronę sympatyzowania z PiS-em, często jest odrzucenie władzy Donalda Tuska. W perspektywie krótkoterminowej tzn. do przyszłorocznych obu kampanii wyborczych tak naprawdę to, co się stało nie ma większego znaczenia.
Pana zdaniem Donald Tusk będzie nadal brał czynny udział w polskiej polityce?
Nie ulega wątpliwości, że Platforma będzie chciała zdyskontować sukces w postaci prezesowania Radzie w wykonaniu Donalda Tuska. Tusk będzie faktycznie sprawował jeszcze kontrolę nad PO i nowym rządem, więc w tej materii moim zdaniem do przyszłych wyborów nic się nie zmieni, a tak naprawdę zalążkiem wielkiej zmiany będą właśnie owe wybory. Myślę, że przez najbliższe miesiące w polskiej polityce, wszystko będzie się toczyło po staremu a Donald Tusk będzie bardzo chętnie przywoływany zarówno przez swoich stronników jak i przez swoich przeciwników. Przez tych pierwszych jako przykład udanej kilkuletniej polityki docenionej na zachodzie, a przez tych drugich jako przykład rejterady przed odpowiedzialnością w obliczu wyborczego obliczenia zarządów Platformy.
Co Pana zdaniem przyniosą wybory?
Jeśli Ewa Kopacz poradzi sobie, a PO w jakiejkolwiek formie utrzyma się przy władzy, to duże zmiany czekają wtedy PiS. Jeżeli natomiast stałoby się inaczej i PO poniosłoby duże straty wyborcze, stanęłaby być może na granicy utraty władzy to wtedy jak sądzę większe wstrząsy czekają z oczywistych powodów PO i to jeszcze większe niż PiS, dlatego że w Platformie sąd walki wewnętrznej jest bardzo wyraźnie zarysowany.
Jak będzie wyglądała kampania wyborcza Platformy Obywatelskiej bez Tuska?
Platforma Obywatelska bardzo często czyniła z wyborów plebiscyt. W 2007 roku nad rządami PiS-u, w 2011 roku nad przywództwem samego Tuska. Wybory do Parlamentu Europejskiego w 2009 roku oraz hasło o 400 milionach euro też miało trochę taki charakter i jak sądzę partia Donalda Tuska będzie dążyła do rewitalizacji takiego scenariusza. Warto zauważyć, że ośrodek prezydencki wielką pompą prowadził obchody 25-lecia początku transformacji, czyli chciano przeistoczyć przyszłoroczne wybory w taki plebiscyt, tzn. jeśli głosujesz na PO, to znaczy, że akceptujesz dorobek 25 lat, a jeśli głosujesz na kogoś innego to kwestionujesz to co się stało, co zwłaszcza dla PiS-u jako partii postsolidarnościowej mogło być kłopotliwe.
Czyli wybór Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej pomoże Platformie wygrać wybory?
Jak sądzę nominacja Donalda Tuska kieruje idealnie ośrodek rządowy w stronę takiej narracji, tzn. puentą tych 25 lat jest awans Tuska. Jeżeli głosujesz za Platformą, za Bronisławem Komorowskim to głosujesz za Polską docenioną w Europie i zintegrowaną ze światem zachodnim. Stąd więc spodziewałbym się prób gwałtownych ataków ze strony polityków PO na PiS, co zresztą w oczach wielu wyborców Platformy mogłoby służyć legitymizacji nowej pani premier i nowego rządu. To PO będzie w większym stopniu zaostrzała język polskiej polityki, a w interesie PiS-u jest raczej mniej emocji a więcej dyskusji o konkretach. Opozycji zawsze łatwiej jest skrytykować rząd.
Jak Pan myśli, kogo PO wystawi za rok w wyborach na szefa Platformy? Kopacz? A może Schetynę?
Znajdzie się tam ktoś, kogo wskaże Donald Tusk. Wiele wskazuje na to, że może być to Ewa Kopacz, natomiast moim zdaniem zadecyduje o tym wynik wyborów parlamentarnych. Gdyby ten wynik był kiepski to myślę, że Donald Tusk postawi wtedy na kogoś innego, być może np. na Radosława Sikorskiego. Będziemy mieli w przyszłym roku starcie po jednej stronie Tuska, po drugiej stronie Grzegorza Schetyny i Bronisława Komorowskiego. Nie możemy jeszcze ze 100 procentową pewnością personalizować kto to będzie, czy na pewno będzie to duet Kopacz/Schetyna, czy też obie strony sporu zostaną zmuszone przez okoliczności do poszukiwania jakiś innych kandydatur.
dr. hab. Rafał Chwedoruk: W polityce prestiż i symboliczne gesty mają szczególne znaczenie. Nie ulega wątpliwości, że faworytem przyszłorocznych wyborów jest Bronisław Komorowski. Zagadką raczej pozostaje skala przewagi nad kandydatem Prawa i Sprawiedliwości. Przyjmowanie lekkomyślne wcześniejszych zobowiązań i nie dotrzymanie ich później, jest w polityce dużo mniej skuteczne, aniżeli daleko posunięta ostrożność. Politycy PiS-u nieraz już w swojej historii wypowiadali słowa, z których potem musieli się tłumaczyć i żadnych innych głębszych treści nie widziałbym w ostrożności odnośnie tego, co PiS zrobi w wyborach prezydenckich.
A czy zatem stanowisko polskiego premiera mogłoby zainteresować Jarosława Kaczyńskiego?
Gdyby PiS w jakiejkolwiek konfiguracji miało możliwość sprawowania rządów, to naturalnym kandydatem jest Jarosław Kaczyński. Wynika to jak sądzę, po pierwsze z logiki funkcjonowania tej partii, z silnie wskazanym przywództwem, co stanowiło pochodną groteskowych sporów na polskiej prawicy w latach 90. Po drugie wynika z pewnej stabilizacji systemu partyjnego w Polsce. Politycy poszczególnych partii dojrzeli do sytuacji, w której lider zwycięskiego ugrupowania jest po prostu kandydatem na premiera. Po trzecie, wynika to na pewno z nieudanego eksperymentu z Kazimierzem Marcinkiewiczem niegdyś w roli premiera.
Czy pana zdaniem jest możliwa sytuacja, w której rządzi PiS, a premierem jest Jarosław Kaczyński?
Jedyna sytuacja, którą można sobie wyobrazić, to taka, w której PiS nie miałoby większości w Sejmie, a jednocześnie nie mogłaby powstać żadna alternatywna większość. Wówczas, gdyby PiS znalazł jakiegoś cichego sojusznika w Sejmie, który zgodziłby się na nie obalanie rządów tego ugrupowania pod warunkiem, że nie będzie to na przykład rząd z Jarosławem Kaczyńskim na czele. Prawdopodobieństwo ziszczenia się takiego scenariusza jest jednak póki co niewielkie.
Dziś Aleksander Kwaśniewski powiedział, iż ze względu na to, że Tusk wyjedzie do Brukseli, a tym samym zmieni się premier, Kaczyńskiemu będzie trudno przeformować swoją koncepcję, nie będzie mógł także obciążać nowego premiera za politykę poprzedniego. Dodał również, że „prawdziwa satysfakcja Kaczyńskiego byłaby wtedy, gdyby po ośmiu latach wygrał z Tuskiem i przejmował od niego władzę”. Jak Pan oceni te słowa?
W takiej perspektywie długoterminowej, rzeczywiście częściowa depersonalizacja polskiej polityki poprzez zniknięcie wyraźnego horyzontu Donalda Tuska może przynieść jakieś zmiany, tzn. PiS będzie musiał swoim wyborcom zaoferować dużo bardziej złożony przekaz. Tym, co kieruje większość obywateli w stronę sympatyzowania z PiS-em, często jest odrzucenie władzy Donalda Tuska. W perspektywie krótkoterminowej tzn. do przyszłorocznych obu kampanii wyborczych tak naprawdę to, co się stało nie ma większego znaczenia.
Pana zdaniem Donald Tusk będzie nadal brał czynny udział w polskiej polityce?
Nie ulega wątpliwości, że Platforma będzie chciała zdyskontować sukces w postaci prezesowania Radzie w wykonaniu Donalda Tuska. Tusk będzie faktycznie sprawował jeszcze kontrolę nad PO i nowym rządem, więc w tej materii moim zdaniem do przyszłych wyborów nic się nie zmieni, a tak naprawdę zalążkiem wielkiej zmiany będą właśnie owe wybory. Myślę, że przez najbliższe miesiące w polskiej polityce, wszystko będzie się toczyło po staremu a Donald Tusk będzie bardzo chętnie przywoływany zarówno przez swoich stronników jak i przez swoich przeciwników. Przez tych pierwszych jako przykład udanej kilkuletniej polityki docenionej na zachodzie, a przez tych drugich jako przykład rejterady przed odpowiedzialnością w obliczu wyborczego obliczenia zarządów Platformy.
Co Pana zdaniem przyniosą wybory?
Jeśli Ewa Kopacz poradzi sobie, a PO w jakiejkolwiek formie utrzyma się przy władzy, to duże zmiany czekają wtedy PiS. Jeżeli natomiast stałoby się inaczej i PO poniosłoby duże straty wyborcze, stanęłaby być może na granicy utraty władzy to wtedy jak sądzę większe wstrząsy czekają z oczywistych powodów PO i to jeszcze większe niż PiS, dlatego że w Platformie sąd walki wewnętrznej jest bardzo wyraźnie zarysowany.
Jak będzie wyglądała kampania wyborcza Platformy Obywatelskiej bez Tuska?
Platforma Obywatelska bardzo często czyniła z wyborów plebiscyt. W 2007 roku nad rządami PiS-u, w 2011 roku nad przywództwem samego Tuska. Wybory do Parlamentu Europejskiego w 2009 roku oraz hasło o 400 milionach euro też miało trochę taki charakter i jak sądzę partia Donalda Tuska będzie dążyła do rewitalizacji takiego scenariusza. Warto zauważyć, że ośrodek prezydencki wielką pompą prowadził obchody 25-lecia początku transformacji, czyli chciano przeistoczyć przyszłoroczne wybory w taki plebiscyt, tzn. jeśli głosujesz na PO, to znaczy, że akceptujesz dorobek 25 lat, a jeśli głosujesz na kogoś innego to kwestionujesz to co się stało, co zwłaszcza dla PiS-u jako partii postsolidarnościowej mogło być kłopotliwe.
Czyli wybór Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej pomoże Platformie wygrać wybory?
Jak sądzę nominacja Donalda Tuska kieruje idealnie ośrodek rządowy w stronę takiej narracji, tzn. puentą tych 25 lat jest awans Tuska. Jeżeli głosujesz za Platformą, za Bronisławem Komorowskim to głosujesz za Polską docenioną w Europie i zintegrowaną ze światem zachodnim. Stąd więc spodziewałbym się prób gwałtownych ataków ze strony polityków PO na PiS, co zresztą w oczach wielu wyborców Platformy mogłoby służyć legitymizacji nowej pani premier i nowego rządu. To PO będzie w większym stopniu zaostrzała język polskiej polityki, a w interesie PiS-u jest raczej mniej emocji a więcej dyskusji o konkretach. Opozycji zawsze łatwiej jest skrytykować rząd.
Jak Pan myśli, kogo PO wystawi za rok w wyborach na szefa Platformy? Kopacz? A może Schetynę?
Znajdzie się tam ktoś, kogo wskaże Donald Tusk. Wiele wskazuje na to, że może być to Ewa Kopacz, natomiast moim zdaniem zadecyduje o tym wynik wyborów parlamentarnych. Gdyby ten wynik był kiepski to myślę, że Donald Tusk postawi wtedy na kogoś innego, być może np. na Radosława Sikorskiego. Będziemy mieli w przyszłym roku starcie po jednej stronie Tuska, po drugiej stronie Grzegorza Schetyny i Bronisława Komorowskiego. Nie możemy jeszcze ze 100 procentową pewnością personalizować kto to będzie, czy na pewno będzie to duet Kopacz/Schetyna, czy też obie strony sporu zostaną zmuszone przez okoliczności do poszukiwania jakiś innych kandydatur.