Odpowiedzialny za informatyczną katastrofę w wyborach Romuald Drapiński po cichu podał się do dymisji. I ślad po nim zaginął.
Był tak samo wrośnięty w Państwową Komisję Wyborczą (PKW) jak leśne dziadki. Bo takie potoczne określenie przykleiło się już do nieudolnego kierownictwa PKW. Drapiński to były żołnierz, informatyk z doświadczeniem. Najlepiej zorientowana osoba w Krajowym Biurze Wyborczym (KBW), które przeprowadza każde wybory.
Jako nadzorujący tegoroczną elekcję miał wystarczająco dużo doświadczeń z poprzednich lat, by wiedzieć, czym się kończą awarie i błędy w systemie liczenia głosów. Dlaczego nie interweniował, gdy na kilka dni przed wyborami było już wiadomo, że system informatyczny robiony przez małą firmę Nabino z Łodzi ma potężne kłopoty? Wręcz uspokajał lekko wystraszonych członków Państwowej Komisji Wyborczej, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.
(...)
Poprosiliśmy pracowników Krajowego Biura Wyborczego, żeby Drapiński skontaktował się z redakcją. Nie oddzwonił. Chcieliśmy zapytać choćby o to, jak trafił do Krajowego Biura Wyborczego. Bo w ogóle mało o nim wiadomo. – Po studiach trafił do Wojskowego Instytutu Informatyki, który został zlikwidowany w 1994 r. Służbę w wojsku zakończył w stopniu majora – mówi rozmówca „Wprost”.
Krajowe Biuro Wyborcze nie chciało podać informacji, jaką drogę zawodową przeszedł Drapiński, zanim zaczął odpowiadać za wyborczy system informatyczny. Również dział kadr Ministerstwa Obrony Narodowej nie mógł ustalić, kiedy dokładnie Drapiński odszedł do cywila. Nie dorobił się choćby dostępnego publicznie biogramu. Wiadomo tyle, że kariera Drapińskiego rozpoczęła się w Wojskowej Akademii Technicznej.
Więcej o tej sprawie w najnowszym numerze tygodnika „Wprost”, który od niedzieli od godz. 20 jest dostępny w formie e-wydania: www.ewydanie.wprost.pl
Najnowszy "Wprost" jest także dostępny na Facebooku.
"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania.
Tygodnik "Wprost" można zakupić także za pośrednictwem E-kiosku
Oraz na AppleStore i GooglePlay
Jako nadzorujący tegoroczną elekcję miał wystarczająco dużo doświadczeń z poprzednich lat, by wiedzieć, czym się kończą awarie i błędy w systemie liczenia głosów. Dlaczego nie interweniował, gdy na kilka dni przed wyborami było już wiadomo, że system informatyczny robiony przez małą firmę Nabino z Łodzi ma potężne kłopoty? Wręcz uspokajał lekko wystraszonych członków Państwowej Komisji Wyborczej, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.
(...)
Poprosiliśmy pracowników Krajowego Biura Wyborczego, żeby Drapiński skontaktował się z redakcją. Nie oddzwonił. Chcieliśmy zapytać choćby o to, jak trafił do Krajowego Biura Wyborczego. Bo w ogóle mało o nim wiadomo. – Po studiach trafił do Wojskowego Instytutu Informatyki, który został zlikwidowany w 1994 r. Służbę w wojsku zakończył w stopniu majora – mówi rozmówca „Wprost”.
Krajowe Biuro Wyborcze nie chciało podać informacji, jaką drogę zawodową przeszedł Drapiński, zanim zaczął odpowiadać za wyborczy system informatyczny. Również dział kadr Ministerstwa Obrony Narodowej nie mógł ustalić, kiedy dokładnie Drapiński odszedł do cywila. Nie dorobił się choćby dostępnego publicznie biogramu. Wiadomo tyle, że kariera Drapińskiego rozpoczęła się w Wojskowej Akademii Technicznej.
Więcej o tej sprawie w najnowszym numerze tygodnika „Wprost”, który od niedzieli od godz. 20 jest dostępny w formie e-wydania: www.ewydanie.wprost.pl
Najnowszy "Wprost" jest także dostępny na Facebooku.
"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania.
Tygodnik "Wprost" można zakupić także za pośrednictwem E-kiosku
Oraz na AppleStore i GooglePlay