- Puszczenie moich taśm zamknie temat i rząd upadnie - rzucił żartem krótko po wybuchu afery taśmowej szef CBA Paweł Wojtunik. „Wprost” zna szczegóły jego spotkania z wicepremier Bieńkowską. Czy zeszło tygodniowa akcja CBA, której głównym bohaterem był Jan Bury, jeden z liderów PSL, jest prewencyjną operacją przed ujawnieniem taśmy ze spotkania Bieńkowska-Wojtunik?
SOWA Z MOKOTOWA
Drugi tydzień czerwca. Źródło przekazuje tygodnikowi „Wprost” pierwsze nagrania spotkań z restauracji Sowa i Przyjaciele. To rozmowy szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza z prezesem NBP Markiem Belką oraz spotkanie Sławomira Nowaka z Andrzejem Parafianowiczem. „Taśmom” towarzyszą dodatkowe informacje: są kolejne nagrania, m.in. rozmowy Pawła Grasia z Janem Kulczykiem oraz Bieńkowskiej i Wojtunika. Potwierdziliśmy wtedy, że rzeczywiście takie spotkania odbyły się w ostatnich tygodniach w warszawskich restauracjach. Udało nam się też ustalić część szczegółów tego drugiego spotkania, które odbyło się na początku czerwca w restauracji Sowa i Przyjaciele.
RESTAURACJĘ WYBRAŁA WICEPREMIER
DRAŻLIWE TEMATY
Czego dotyczyło to spotkanie? Ani Wojtunik, ani Bieńkowska nie chcą się na ten temat wypowiadać. W zeszłym tygodniu „Gazeta Wyborcza” podała, że jednym z tematów była planowana akcja CBA w resorcie Bieńkowskiej. Jednym zdaniem potwierdził to anonimowy rozmówca „GW” z CBA: „Tak, była ona przedmiotem rozmowy”. Tekst w „GW” pojawił się po wejściu agentów biura antykorupcyjnego do gabinetu Zbigniewa Rynasiewicza, który jest zastępcą u Bieńkowskiej. Z informacji „Wprost” wynika, że w rozmowie Bieńkowska-Wojtunik pojawiło się kilka innych, drażliwych tematów. Wojtunik, jak wynika z naszych informacji, chciał przedstawić zdobywającej coraz większe wpływy zastępczyni Tuska swoją opinię o sprawach związanych z korupcją w administracji. Co mówił?
WOJTUNIK KRYTYCZNIE O SIKORSKIM
Po pierwsze, Wojtunik źle i ostro wypowiadał się na temat szefa dyplomacji Radosława Sikorskiego. Chodziło o sprawę z zeszłego roku. Wiosną 2013 r. opisaliśmy we „Wprost” sprawę podejrzanego wielomilionowego przetargu na obsługę polskiej prezydencji w Unii Europejskiej. Nikt nie zareagował. Sprawa odżyła po kilku miesiącach. Jesienią na opisaną przez nas historię zareagowało CBA. Wtedy zatrzymana została Monika F., naczelnik wydziału zamówień publicznych w MSZ. Beneficjentem przetargów została firma informatyczna, której wiceprezesem był Janusz J., wiceszef dużej firmy z branży informatycznej.
SIKORSKI CHCIAŁ WYPALIĆ ŻELAZEM
Na spotkaniu z Bieńkowską szef CBA niepochlebnie wyrażał się o postawie Sikorskiego wobec tej historii. Skarżył się, że Sikorski w bezpośredniej rozmowie miał do niego pretensje. Nie był zadowolony ze sposobu pracy CBA w jego resorcie. Wojtunik, jak relacjonował Bieńkowskiej, robił dobrą minę do złej gry i nawet dał zielone światło Sikorskiemu, by ogłosił światu, iż współpraca między CBA a MSZ układała się wzorowo. Rzeczywiście, Sikorski, już po głośnej akcji CBA, obficie informował o tej historii, m.in. na Twitterze. „Komórka nowotworowa usunięta, mój skalpel ostry”, „Monika F. już wydalona ze służby zagranicznej. Sprawdzamy wszystkie przetargi, w których uczestniczyła. Dziękuję CBA za skuteczność” – pisał szef dyplomacji i przyznawał, że resort został dotknięty rakiem korupcji. Spytaliśmy bliskiego współpracownika Sikorskiego o opinię na temat ocen, które na spotkaniu z Bieńkowską u Sowy i Przyjaciół miał wygłaszać szef CBA. Odpisał: „Wojtunik powinien potwierdzić, że nie było żadnych nacisków. Wręcz przeciwnie. Sikorski mówił, żeby wypalić wszystko gorącym żelazem”.
MARKETING I SZEF MSW
Wojtunik opowiadał też Bieńkowskiej, że CBA w różnych spółkach państwowych (głównie związanych właśnie z infrastrukturą), urzędach i ministerstwach napotyka wciąż na tę samą, dobrze ustosunkowaną w środowisku PO, spółkę zajmującą się marketingiem i promocją. Wojtunik, nie przebierając w słowach, krytykował też Bartłomieja Sienkiewicza za sposób, w jaki ten kieruje resortem spraw wewnętrznych. Jak ustalił „Wprost”, po ujawnieniu faktu ich spotkania, zarówno Bieńkowska, jak i Wojtunik byli mocno przejęci perspektywą tego, że nagranie z ich spotkania może w przyszłości zostać upublicznione. W zakulisowych rozmowach szef CBA wyrażał nawet opinię, że doprowadziłoby to rząd do upadku.
Z naszych informacji wynika, że już po ujawnieniu afery Wojtunik spotykał się z osobami mającymi wiedzę na temat kulisów sprawy. Mimo że CBA nie jest włączone do śledztwa w aferze taśmowej, szef tej służby bez powodzenia próbował się dowiedzieć, kto przekazał nagrania dziennikarzom i kto może być w posiadaniu nieujawnionych jeszcze nagrań, w tym jego rozmowy z wicepremier Bieńkowską.
BUTELKA ZA 6 TYS.
Co ta sprawa może mieć wspólnego z Janem Burym, szefem klubu parlamentarnego PSL oraz jednym z liderów koalicyjnego Stronnictwa? Przypomnijmy, że w zeszły czwartek agenci CBA weszli do biura poselskiego i sejmowego pokoju polityka, by dokonać przeszukania. Akcja służby antykorupcyjnej zaowocowała w piątek ostrym napięciem koalicyjnym.
Buremu przypisuje się związki z Piotrem Nisztorem, za którego pośrednictwem nagrane rozmowy polityków trafiły do redakcji „Wprost”. Na czym te związki Burego i Nisztora mają polegać? Wśród biznesmenów i pracujących dla nich PR-owców polityk ma wielu przeciwników jeszcze z czasów, gdy był wpływowym wiceministrem skarbu. Wskazują oni na związki szefa klubu PSL z biznesmenem Andrzejem Wilamowskim, który miał robić interesy z Elektrownią Kozienice, nadzorowaną przez ówczesnego wiceministra skarbu Jana Burego. Wilamowski to z kolei wydawca pisma „7 dni. Puls Tygodnia”, którego w zeszłym roku Nisztor był naczelnym.
Tyle że jest druga strona medalu. W całej sprawie pojawia się też bowiem inny przedsiębiorca, biznesowy przeciwnik Wilamowskiego. To Stanisław Bortkiewicz, były prezes Ursusa, który starał się o kilkunastomilionowe odszkodowanie z elektrowni w Kozienicach. Bury na wypłatę się nie godził. Wtedy Bortkiewicz, przez PR-owców i zaprzyjaźnionych dziennikarzy, miał rozpocząć krucjatę przeciw politykowi PSL. Wojujący z Burym PR-owcy w ostatnich tygodniach lansują tezę, którą można streścić tak: „Na nagranych spotkaniach nie ma polityków PSL. Taśmowe uderzenie ich nie dotknęło, więc ludowcy mają związek z nagraniami. Jaki? No oczywiście przez relacje Nisztora z Burym”. – Tyle że ja znam Burego słabo. Rozmawiałem z nim może dwa razy w życiu – opowiada nam Nisztor. Dziennikarz nie wypiera się natomiast dobrej znajomości z Wilamowskim. Pretekstem do wejścia funkcjonariuszy CBA do biur polityka PSL było śledztwo, w którym chodzi o powoływanie się na wpływy przez dwóch biznesmenów z Leżajska.
Nasz rozmówca ze służb: – Sprawa wygląda dziwnie. Najpierw CBA weszło do gabinetu wiceministra Rynasiewicza, bo ci dwaj biznesmeni z Leżajska mieli mu wręczyć butelkę drogiego alkoholu. Tyle że Rynasiewicz tej butelki w ogóle nie przyjął! Potem z tą samą sprawą związane było wejście do biur Burego, w tym przeszukanie w Sejmie. Wygląda mi to na pretekst. – Do czego? – Na przykład do tego, by sprawdzić, czy Bury nie ma jakichś taśm w teoretycznie bezpiecznym sejmowym biurze. Być może chodzi o danie sygnału, że ludzie, którym przypisuje się kontakty z Nisztorem, będą sprawdzani. Taka swoista przestroga: mamy na was oko, nie bawcie się taśmami, bo będziemy działać ostro.
PRZECIEK? TO BYŁYBY STARACHOWICE!
Jak dowiaduje się „Wprost”, samo przeszukanie w sejmowym biurze Burego miało ciekawy przebieg. W piątek pojawiły się pogłoski, że niektórzy najważniejsi politycy byli uprzedzeni o tej operacji. Rozmówca z CBA: – Absolutnie nie. Przeciek starachowicki sprzed kilkunastu lat jest nauczką, którą służby pamiętają! – Skąd w takim razie politycy mieli wiedzieć o całej akcji? – pytamy rozmówcę z Centralnego Biura Antykorupcyjnego. – Dowiedzieli się, jak utknęliśmy w Sejmie na jakieś dwie godziny i marszałek Kopacz zaczęła wydzwaniać do innych polityków z informacją, że weszliśmy do Sejmu – twierdzi rozmówca z CBA.
KARPIŃSKI, BURY I KOSMOS
Bardzo ciekawy wątek dotyczący Burego znajduje się w jednej z rozmów z VIP roomu restauracji Sowa i Przyjaciele, o której pisaliśmy już we „Wprost”. Chodzi o spotkanie ministra skarbu Włodzimierza Karpińskiego, jego zastępcy Zdzisława Gawlika oraz prezesa Orlenu Jacka Krawca. W trakcie rozmowy Karpiński zwraca uwagę, że Bury trzyma sztamę z Waldemarem Pawlakiem, którego szef resortu skarbu ocenia jako „cwaniaka”. Tu warto zaznaczyć, że to właśnie Pawlak w piątek z sejmowej mównicy wystąpił z płomienną obroną Burego. Zażądał, wbrew stanowisku Stronnictwa, przesunięcia głosowania nad wotum nie ufności dla ministra spraw wewnętrznych i informacji na temat akcji CBA wobec Burego. Mówił o głosowaniu „pod swego rodzaju szantażem”.
U Sowy i Przyjaciół Karpiński utyskiwał Gawlikowi i Krawcowi, że ma z Burym problem: „Mam problem Burego, nie? Którego mogę, wiesz, wyjebać w kosmos! […] Ja muszę go wziąć tutaj [do Sowy i Przyjaciół – red.]. Nie bardzo mi się chce pić po prostu, bo pracuję, ale musimy po prostu pogadać, nie? Bo gość [Bury – red.], wiesz, robi dym polityczny, a tak naprawdę chodzi o jego interesy, nie? Tylko i wyłącznie. Albo dostanie, jebnie go w końcu ktoś i tyle, no. Na poważnie. No tyle tylko, że to może rozsypać się koalicja”. Chcieliśmy spytać w piątek Karpińskiego, czym chciał wyje… w kosmos Burego, jakie interesy robi Bury, kto miał jeb… Burego i dlaczego z tego powodu miałaby się rozsypać koalicja? Minister skarbu nie reagował na SMS-y i nie odbierał telefonu.Najnowszy numer "Wprost" jest dostępny w formie e-wydania
"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania
Tygodnik "Wprost" można zakupić także za pośrednictwem E-kiosku
Oraz na AppleStore i GooglePlay