(Artykuł ukazał się w numerze 34/2014)
Wojskowe Służby Informacyjne często w publicystyce porównywano do mafii. Zwolennicy likwidacji WSI podkreślali zresztą, że to nie tylko przenośnia, lecz także kwestia realnych powiązań. Raport z likwidacji WSI Antoniego Macierewicza miał to ostatecznie potwierdzić. Tymczasem w dokumentach związanych z niepublikowanym dotąd aneksem, do których dotarł „Wprost”, powiązania służb z mafią pruszkowską i innymi zorganizowanymi grupami przestępczymi wykazane są zaskakująco słabo, nie wzmacniają też dowodowo tezy o związkach WSI ze światem zorganizowanej przestępczości. Jako autor książki „Polska mafia” oraz dziennikarz śledczy zajmujący się od lat światem zorganizowanej przestępczości w Polsce jestem tym zaskoczony, gdyż nie ma wątpliwości, że takie powiązania były. Po lekturze dokumentów dochodzę do wniosku, że być może odkryto by więcej powiązań wojskowych z mafią, gdyby nie to, że za bardzo chciano przyczepić odpowiedzialność za działanie Fundacji Pro Civili prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu, który pełniąc funkcję ministra obrony, rzekomo miał szczególnym zainteresowaniem i ochroną objąć Wojskową Akademię Techniczną.
Tymczasem w innych obszarach likwidatorzy WSI byli zaskakująco mało dociekliwi. Na przykład w ogóle nie przesłuchali pierwszego i najważniejszego świadka koronnego w Polsce, Jarosława S. ps. Masa, który w tej sprawie ma wiedzę większą niż ktokolwiek inny. W rozmowie ze mną Masa nie zostawia zresztą na pracy komisji suchej nitki.
Niebezpieczne związki
Co zatem zawierają dokumenty, do których dotarł „Wprost”? Związki ludzi WSI z mafią wykazywane są przede wszystkim w kontekście funkcjonowania Fundacji Pro Civili. Fundacja ta miała teoretycznie m.in. służyć pomocą urzędnikom i funkcjonariuszom państwowym, którzy ponieśli uszczerbek na zdrowiu, strzegąc bezpieczeństwa lub praworządności Polski. W rzeczywistości służyła do wyprowadzania publicznych pieniędzy. W raporcie czytamy o „aferze związanej z działaniem grupy żołnierzy WSI i międzynarodowych aferzystów wyłudzających pieniądze na szkodę Wojskowej Akademii Technicznej”. W rzeczywistości afery Fundacji Pro Civili nie odkryła bynajmniej komisja Macierewicza, lecz m.in. same WSI. Zresztą w samym raporcie czytamy, że w końcu 2000 r. Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie przedstawiłazarzuty m.in. zastępcy komendanta WAT ds. ogólnych i zastępcy komendanta WAT ds. ekonomiczno-organizacyjnych. Prowadzone przez prokuratury cywilną i wojskową odrębne śledztwa objęły także osoby związane z fundacją. Według raportu w wyniku afery Akademia straciła co najmniej 381 962 568 zł. Wię kszoś ć utraconych przez WAT kwot została wyprowadzona poza polski system bankowy. Istnienie tego przestępczego procederu na wojskowej uczelni potwierdzone zostało w ramach trzech niezależnych od siebie procedur: kontroli skarbowej, postępowania prowadzonego przez warszawskie prokuratury (okręgową i rejonową) oraz prowadzonych właśnie przez WSI spraw o kryptonimach „K 261” i „KA 262”.
Tyle raport. Dokument związany z aneksem, do którego dotarł „Wprost”, zawiera nieco wiecej szczegółów dotyczących afery Pro Civili. Otóż likwidatorzy odkryli podobieństwo pomiędzy Fundacją Pro Civili a zarejestrowaną w 1991 r. Fundacją Bezpieczna Służba, założoną m.in. przez związanych z mafią Jeremiasza Barańskiego, Zdzisława Herszmana i Grubego Marka. Bezpieczna Służba oficjalnie miała m.in. pomagać policjantom, w rzeczywistości stanowiła narzędzie wpływu świata przestępczego na organy ścigania. Wygląda na to, że dla likwidatorów najważniejszym punktem łączącym obie fundacje miał być m.in. związany przez lata z UOP Jerzy Nóżka. W dokumencie, do którego dotarł „Wprost”, czytamy: „Podobieństwa między obiema fundacjami są nieprzypadkowe. Jerzy Nóżka w okresie powstawania Fundacji Pro Civili był zastępcą szefa Urzędu Ochrony Państwa, a następnie pełniącym obowiązki szefem UOP. Ten fakt, co zostanie pokazane w dalszej części, jest kluczowy dla sprawy, ponieważ to UOP razem z WSI miał rzekomo rozpracowywać przestępczą sieć powstałą wokół Fundacji Pro Civili. W rzeczywistości wszelkie działania miały charakter prewencyjno-ochronny. Od samego początku jej działania zaobserwowano obecność osób powiązanych z UOP”.
Mafia w resorcie
Dla zrozumienia sprawy warto przypomnieć, czym była Fundacja Bezpieczna Służba. Okoliczności jej powstania opisałem kilka lat temu w książkach „Zabić Papałę” i „Polska mafia”. O tym, jak narodził się pomysł jej stworzenia, rozmawiałem z jednym z jej współzałożycieli, znanym w środowisku przestępczym pod pseudonimem Gruby Marek. „To ja dałem papiery dotyczące Fundacji Bezpieczna Służba [w czasie przesłuchania w sprawie śmierci gen. Marka Papały – red.]. Ta cała sprawa Bezpiecznej Służby to wyszła przy sprawie Orlenu”, opowiadał Gruby Marek. I tłumaczył: „Powiem, jak to było. Poszliśmy do ministra Krzysztofa Kozłowskiego [w latach 1990-1991 szef MSW – red.]. Ktoś nam powiedział, że jeżeli pomożemy policji, to koncesję na kasyno dostaniemy na 100 procent. To była taka idea Herszmana i Żagla. Żagiel tam się cały czas kręcił, raz chciał należeć, raz nie. [...] Były dwie Bezpieczne Służby, dwa projekty; jak jeden nie wyszedł, postanowiono stworzyć drugi. Kozłowski nas nie przyjął, kazał iść do Jana Widackiego [wówczas zastępca Kozłowskiego – red.]. Poszliśmy tego samego dnia. Przyjął nas, poczęstował napojami. Wysłuchał. Mówi, że bardzo dobrze, proszę bardzo. Od razu mu powiedziałem, żeby nie było jak w stołecznym ratuszu, gdzie mi powiedzieli, że jak oddam 75 proc. zysków, to dostanę koncesję. Przecież w Las Vegas mafia bierze 10 proc. od kasyn i daje ochronę. Miałem włożyć w ten interes milion dolarów, to kiedy bym te pieniądze wycofał? Widacki poprosił Nóżkę. Przyszedł pan Nóżka i Widacki kazał się nami zająć. Z Nóżką potem było kilka spotkań”.
Wówczas Nóżka był wicedyrektorem departamentu prawnego MSW. Gruby Marek wspomina, że Nóżka przychodził później do apartamentu Herszmana w Europejskim. „Nóżka ułożył statut tej fundacji. Płacił mu Herszman, tak przynajmniej nam mówił. Bo brał od nas pieniądze, ale na własne oczy tego nie widziałem, jak brał do ręki. Widacki nam dał zaproszenie na otwarcie policyjnej szkoły w Szczytnie”. Fundacja miała prowadzić działalność gospodarczą, m.in. związaną z ubezpieczeniami, hazardem, handlem metalami szlachetnymi i dziełami sztuki. Tyle że projekt Bezpiecznej Służby się nie udał (w dokumentach sądowych nie ma żadnych bilansów, sprawozdań ani zmian władz). Zdaniem likwidatorów WSI z tego powodu postanowiono stworzyć drugą fundację – właśnie Pro Civili.
Powtórka z fundacji
„Po nieudanej próbie zorganizowania Bezpiecznej Służby powrócono do realizacji tej koncepcji w ramach nowego przedsięwzięcia o nazwie Fundacja Pro Civili. Głównymi założycielami Fundacji Pro Civili byli Anton Wolfgang Kasco (poszukiwany listem gończym za malwersacje finansowe w spółce Advantage) i Patryk Manfred Holletschek (twórca pierwszej piramidy finansowej w Polsce, Global System, aresztowany przez policję w 1998 r. za malwersacje finansowe).
Manfred Holletschek zaangażowany był we wspólne interesy z Olegiem Białym ps. Kot, pełnomocnikiem firmy Billa Poland, współzałożycielem firm AB Holding i Pancom. Oleg Biały stał na czele grupy wywodzącej się z byłych żołnierzy i oficerów Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej stacjonujących w Legnicy oraz członków ukraińskich grup przestępczych dokonujących na tamtejszym terenie zamachów bombowych i zabójstw na zlecenie. Grupa była ściśle powiązana z rosyjskim sektorem bankowym oraz z osobami pełniącymi wysokie funkcje w tamtejszym aparacie władzy. Na terenie Warszawy grupa ta nawiązała kontakt z przedstawicielami Pruszkowa, Leszkiem D. ps. Wańka i Jackiem Haronem, a także handlarzem bronią Leszkiem Grotem. Oleg znał się z Wańką z czasów, kiedy oddział Rosjanina stacjonował w Legnicy. W Warszawie spotykali się w sejmowej kawiarni. Ich wspólnym polem działania był przemyt samochodów drogą lotniczą, handel narkotykami, spirytusem i perfumami”.
Odnoszący się do tej sprawy fragment dokumentu związanego z aneksem, do którego dotarł „Wprost”, to najmocniejszy fragment wykazujący związki wojskowych z mafią. Tymczasem, jak się wydaje, to dość mgliste poszlaki. Wygląda na to, że komisja nie dotarła do bardziej przekonujących dowodów na związki WSI z mafią. Postanowiliśmy sprawdzić, co mówią o tym ludzie Pruszkowa. Rozmawiamy o tym z Jarosławem S. ps. Masa, pierwszym i najważniejszym świadkiem koronnym w Polsce, skruszonym członkiem Pruszkowa.
Najnowszy numer "Wprost" jest dostępny w formie e-wydania
"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania
Tygodnik "Wprost" można zakupić także za pośrednictwem E-kioskuOraz na AppleStore i GooglePlay