- Mamy szeroko otwarte serce i szeroko otwarte ręce dla naszych kolegów, którzy zagubili się i zostali w Kongresie Nowej Prawicy. Silniejszy powinien okazywać wielkoduszność słabszemu - mówi Przemysław Wipler w rozmowie z "Wprost" po powstaniu nowej partii pod przewodnictwem Janusza Korwin-Mikkego.
Kacper Świsłowski, "Wprost": Nazwa dla nowego ugrupowania jest dosyć oczywista... Długo debatowano nad KORWiN-em?
Przemysław Wipler: Długo, bardzo długo. Sama nazwa opisuje dokładnie czym i kim jesteśmy. KORWiN to akronim, skrót od Koalicja Odnowy Rzeczpospolitej Wolność i Nadzieja. Jesteśmy koalicją osób, środowisk i organizacji, które jak sama nazwa wskazuje, chcą odnowy Rzeczypospolitej w duchu wspólnych wartości.
Czyli jakich?
Wiary w wolność osobistą, gospodarczą, indywidualną. Wyrażamy też nadzieję, że Polska może być państwem bogatym, dobrze zarządzanym, w którym Polacy chcą żyć i wychowywać swoje dzieci, a nie wyjeżdżać za granicę. To nadzieja również w to, że zmiany są możliwe i konieczne oraz mogą zacząć się już za kilka miesięcy.
Spodziewacie się uzyskać lepszy wynik wyborczy niż KNP w wyborach do Parlamentu Europejskiego?
Wygramy, będziemy mieć dużo lepszy wynik niż w wyborach do PE. Mamy nowy statut, czytelną strukturę i bardzo silną władzę prezesa w najbliższym roku. To jasne i klarowne przywództwo z jakim idziemy – Korwin-Mikke jest takim sztandarem, wokół którego mamy nadzieję skupią się ci ludzie z Polski, którzy kochają wolność.
Od kilku tygodni sporo działo się w środowisku KNP. Dlaczego doszło do rozłamu, który zaowocował powstaniem nowej partii?
Ten sukces z zeszłego roku, czyli dobry wynik podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego, i związany z nim napływ wielu tysięcy osób do partii, pokazały, że dotychczasowa formuła organizacyjna była dobra dla partii pozaparlamentarnej, dla partii wiecznej opozycji, walczącej o sprawę, a nie partii która ma wprowadzić działaczy do Sejmu, Senatu czy Parlamentu Europejskiego. Krótko mówiąc: statut nie przewidywał sprawnego funkcjonowania w dużej strukturze, w którą zaangażowane są tysiące osób – a tak to wtedy wyglądało.
KNP nie radziło sobie z zainteresowaniem?
Nie byliśmy w stanie wykorzystać tego poparcia, które zaczęło się gromadzić wokół Janusza Korwin-Mikkego. Wybory parlamentarne i prezydenckie to dobry czas na odnowienie, odświeżenie formuły i zrobienie takiego restartu. Chcemy zbudować to wszystko od nowa i zaprosić inne środowiska do współpracy.
Co będzie dalej z działaczami Kongresu Nowej Prawicy?
Mamy nadzieję, że bardzo szybko pójdą po rozum do głowy i nie popełnią błędów naszych kolegów z Unii Polityki Realnej. Nikt nie wie, że UPR nadal istnieje i coś robi w polskiej polityce. Wierzymy, że bardzo szybko koledzy złożą wniosek o samorozwiązanie i przyłączenie się do naszego nowego projektu.
Będą mogli przyłączyć się do KORWiN-a?
My proponujemy naszym kolegom szybkie przyłączenie się do nas. Mamy szeroko otwarte serce i szeroko otwarte ręce dla naszych kolegów, którzy zagubili się i zostali w Kongresie Nowej Prawicy. Silniejszy powinien okazywać wielkoduszność słabszemu.
Oprócz pana i Janusza Korwin-Mikkego kto jeszcze pojawi się w nowej partii?
Nasz wiceprezes Konrad Berkowicz i ludzie, którzy byli naszymi liderami i kandydowali podczas ostatnich wyborów samorządowych w dużych miastach.
Przemysław Wipler: Długo, bardzo długo. Sama nazwa opisuje dokładnie czym i kim jesteśmy. KORWiN to akronim, skrót od Koalicja Odnowy Rzeczpospolitej Wolność i Nadzieja. Jesteśmy koalicją osób, środowisk i organizacji, które jak sama nazwa wskazuje, chcą odnowy Rzeczypospolitej w duchu wspólnych wartości.
Czyli jakich?
Wiary w wolność osobistą, gospodarczą, indywidualną. Wyrażamy też nadzieję, że Polska może być państwem bogatym, dobrze zarządzanym, w którym Polacy chcą żyć i wychowywać swoje dzieci, a nie wyjeżdżać za granicę. To nadzieja również w to, że zmiany są możliwe i konieczne oraz mogą zacząć się już za kilka miesięcy.
Spodziewacie się uzyskać lepszy wynik wyborczy niż KNP w wyborach do Parlamentu Europejskiego?
Wygramy, będziemy mieć dużo lepszy wynik niż w wyborach do PE. Mamy nowy statut, czytelną strukturę i bardzo silną władzę prezesa w najbliższym roku. To jasne i klarowne przywództwo z jakim idziemy – Korwin-Mikke jest takim sztandarem, wokół którego mamy nadzieję skupią się ci ludzie z Polski, którzy kochają wolność.
Od kilku tygodni sporo działo się w środowisku KNP. Dlaczego doszło do rozłamu, który zaowocował powstaniem nowej partii?
Ten sukces z zeszłego roku, czyli dobry wynik podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego, i związany z nim napływ wielu tysięcy osób do partii, pokazały, że dotychczasowa formuła organizacyjna była dobra dla partii pozaparlamentarnej, dla partii wiecznej opozycji, walczącej o sprawę, a nie partii która ma wprowadzić działaczy do Sejmu, Senatu czy Parlamentu Europejskiego. Krótko mówiąc: statut nie przewidywał sprawnego funkcjonowania w dużej strukturze, w którą zaangażowane są tysiące osób – a tak to wtedy wyglądało.
KNP nie radziło sobie z zainteresowaniem?
Nie byliśmy w stanie wykorzystać tego poparcia, które zaczęło się gromadzić wokół Janusza Korwin-Mikkego. Wybory parlamentarne i prezydenckie to dobry czas na odnowienie, odświeżenie formuły i zrobienie takiego restartu. Chcemy zbudować to wszystko od nowa i zaprosić inne środowiska do współpracy.
Co będzie dalej z działaczami Kongresu Nowej Prawicy?
Mamy nadzieję, że bardzo szybko pójdą po rozum do głowy i nie popełnią błędów naszych kolegów z Unii Polityki Realnej. Nikt nie wie, że UPR nadal istnieje i coś robi w polskiej polityce. Wierzymy, że bardzo szybko koledzy złożą wniosek o samorozwiązanie i przyłączenie się do naszego nowego projektu.
Będą mogli przyłączyć się do KORWiN-a?
My proponujemy naszym kolegom szybkie przyłączenie się do nas. Mamy szeroko otwarte serce i szeroko otwarte ręce dla naszych kolegów, którzy zagubili się i zostali w Kongresie Nowej Prawicy. Silniejszy powinien okazywać wielkoduszność słabszemu.
Oprócz pana i Janusza Korwin-Mikkego kto jeszcze pojawi się w nowej partii?
Nasz wiceprezes Konrad Berkowicz i ludzie, którzy byli naszymi liderami i kandydowali podczas ostatnich wyborów samorządowych w dużych miastach.