"Taxi" Jafara Panahiego zdobyło Złotego Niedźwiedzia tegorocznego Berlinale. Małgorzata Szumowska została nagrodzona za reżyserię „Body/Ciała”.
Tak celnego werdyktu na festiwalu nie widziałem od dawna. Jury pod przewodnictwem Darrena Aronofsky'ego ominęło wszystkie rafy tegorocznego konkursu: wtórne filmy mistrzów czy anachroniczne kostiumowe koszmary. Nagrodziło kino proste, przejmujące, mądre.
- Jestem zbyt przejęta, by coś powiedzieć – przez łzy wydukała niewielka dziewczynka, Hanna Saeidi - siostrzenica Jafara Panahiego. To ona odebrała nagrodę za reżysera. Nie może on opuszczać Iranu. I od wielu lat walczy o swoją wolność. Także o wolność myślenia. Dlatego, wbrew prawu, własnym sumptem kręci filmy. W „Taxi” reżyser jeździ jako kierowca taksówką po Teheranie. I rejestrując rozmowy z kolejnymi pasażerami opowiada o społeczeństwie Iranu. O ludziach, którzy w cieniu systemu próbują zachować uczciwość, solidarność, przyzwoitość. Zadawać sobie pytania o moralność i wierzyć w sztukę, wbrew dyktatom władz.
Podobne refleksje – nad niezależnością myślenia, konformizmem i legitymizacją prawa przewijają się w innych nagrodzonych filmach. W „Aferim!” zdobywca – ex aequo z Małgorzatą Szumowską – reżyserskiego lauru Radu Jude śledzi losy XIX-wiecznego nadzorcę z Wołoszczyzny, który rusza w pościg za romskim niewolnikiem, który zbiegł z posiadłości bogatego bojara. Przekazuje swoją wiedzę synowi. Ale jednocześnie zdaje sobie sprawę z okrucieństwa i niesprawiedliwości systemu w imieniu którego tropi uciekiniera. Próbuje szukać mniejszego zła. Ale coś takiego nie istnieje.
- Zwykle filmowcy nie sięga do przeszłości przypadkiem – twierdzi Jude. - Historia służy nam jako kostium do wypowiedzi o współczesności.
Komentarzem do bardzo aktualnych wydarzeń jest wyróżniony Nagrodą Specjalną Jury „Klub”. Pablo Larrain portretuje księży zsyłanych przed Kościół na chilijskie wybrzeże, by zatuszować ich poważne przewinienia. Pedofile, handlarze niemowlętami, hazardziści żyją tu spokojnie, kościół zaś unika skandal. Czy reforma tej instytucji jest możliwa? Skąd bierze się degrengolada duchownych? Nic tu zresztą nie jest proste. „Ty jesteś urzędnikiem – mówi do młodego księdza, próbującego zaprowadzić w ośrodku porządek, jeden z osadzonych. - Latasz biznesklasą, mieszkasz w pięciogwiazdkowych hotelach. A miałeś kiedyś styczność z matkami ze slumsów?”.
Świetne „Body/Ciało” Małgorzaty Szumowskiej wpisało się w dyskusje zaproponowane przez reżyserów innych filmów. To obraz dzisiejszej Polski nakreślony z czarnym humorem. Owdowiały prokurator szuka wspólnego języka z córką-anorektyczną. Do ich świata wkracza psycholożka-hochsztaplerka, która utrzymuje, że jest medium i potrafi porozumiewać się ze zmarłymi. Całość staje się ostrym jak brzytwa obrazem naszego psychicznego zagubienia, zblokowania emocjonalnego, nieumiejętności rozmowy i radzenia sobie z bólem po stracie bliskiej osoby. To opowieść o próbie zapełnienia pustki codzienną rutyną i poszukiwaniu po omacku duchowości. O naszej bezradności. Kreacje aktorskie tworzą tu Janusz Gajos, Maja Ostaszewska i debiutantka, Justyna Suwała.
- Polska jest fascynującym krajem, krajem w środku procesu przemiany – mówiła autorka. - 25 lat demokracji to nie tak dużo. Ekonomicznie jesteśmy w niezłym punkcie. Ale duchowo? Kościół przestaje mieć taki wpływ na ludzi, jak kiedyś. Starsze, a częściowo i moje pokolenie czuje się zagubione, szukając nowej wiary.
Nagroda reżyserska dla Małgorzaty Szumowskiej jest kolejnym wielkim sukcesem naszego kina. Z Berlina z laurem swojej sekcji Forum Expanded wyjechał „Performer” Łukasza Rondudy i Macieja Sobieszczańskiego. W tym samym czasie w Londynie Paweł Pawlikowski odbierał BAFTĘ za „Idę”. Każdy z tych filmów, podobnie jak najciekawsze tytuły Berlinale, to obraz zrobiony odważnie, przez twórców z własnym głosem i charakterem pisma. Tegoroczny festiwal, z jego sprawiedliwym i szlachetnym werdyktem, potwierdził, że w sztuce warto iść swoją drogą.
- Jestem zbyt przejęta, by coś powiedzieć – przez łzy wydukała niewielka dziewczynka, Hanna Saeidi - siostrzenica Jafara Panahiego. To ona odebrała nagrodę za reżysera. Nie może on opuszczać Iranu. I od wielu lat walczy o swoją wolność. Także o wolność myślenia. Dlatego, wbrew prawu, własnym sumptem kręci filmy. W „Taxi” reżyser jeździ jako kierowca taksówką po Teheranie. I rejestrując rozmowy z kolejnymi pasażerami opowiada o społeczeństwie Iranu. O ludziach, którzy w cieniu systemu próbują zachować uczciwość, solidarność, przyzwoitość. Zadawać sobie pytania o moralność i wierzyć w sztukę, wbrew dyktatom władz.
Podobne refleksje – nad niezależnością myślenia, konformizmem i legitymizacją prawa przewijają się w innych nagrodzonych filmach. W „Aferim!” zdobywca – ex aequo z Małgorzatą Szumowską – reżyserskiego lauru Radu Jude śledzi losy XIX-wiecznego nadzorcę z Wołoszczyzny, który rusza w pościg za romskim niewolnikiem, który zbiegł z posiadłości bogatego bojara. Przekazuje swoją wiedzę synowi. Ale jednocześnie zdaje sobie sprawę z okrucieństwa i niesprawiedliwości systemu w imieniu którego tropi uciekiniera. Próbuje szukać mniejszego zła. Ale coś takiego nie istnieje.
- Zwykle filmowcy nie sięga do przeszłości przypadkiem – twierdzi Jude. - Historia służy nam jako kostium do wypowiedzi o współczesności.
Komentarzem do bardzo aktualnych wydarzeń jest wyróżniony Nagrodą Specjalną Jury „Klub”. Pablo Larrain portretuje księży zsyłanych przed Kościół na chilijskie wybrzeże, by zatuszować ich poważne przewinienia. Pedofile, handlarze niemowlętami, hazardziści żyją tu spokojnie, kościół zaś unika skandal. Czy reforma tej instytucji jest możliwa? Skąd bierze się degrengolada duchownych? Nic tu zresztą nie jest proste. „Ty jesteś urzędnikiem – mówi do młodego księdza, próbującego zaprowadzić w ośrodku porządek, jeden z osadzonych. - Latasz biznesklasą, mieszkasz w pięciogwiazdkowych hotelach. A miałeś kiedyś styczność z matkami ze slumsów?”.
Świetne „Body/Ciało” Małgorzaty Szumowskiej wpisało się w dyskusje zaproponowane przez reżyserów innych filmów. To obraz dzisiejszej Polski nakreślony z czarnym humorem. Owdowiały prokurator szuka wspólnego języka z córką-anorektyczną. Do ich świata wkracza psycholożka-hochsztaplerka, która utrzymuje, że jest medium i potrafi porozumiewać się ze zmarłymi. Całość staje się ostrym jak brzytwa obrazem naszego psychicznego zagubienia, zblokowania emocjonalnego, nieumiejętności rozmowy i radzenia sobie z bólem po stracie bliskiej osoby. To opowieść o próbie zapełnienia pustki codzienną rutyną i poszukiwaniu po omacku duchowości. O naszej bezradności. Kreacje aktorskie tworzą tu Janusz Gajos, Maja Ostaszewska i debiutantka, Justyna Suwała.
- Polska jest fascynującym krajem, krajem w środku procesu przemiany – mówiła autorka. - 25 lat demokracji to nie tak dużo. Ekonomicznie jesteśmy w niezłym punkcie. Ale duchowo? Kościół przestaje mieć taki wpływ na ludzi, jak kiedyś. Starsze, a częściowo i moje pokolenie czuje się zagubione, szukając nowej wiary.
Nagroda reżyserska dla Małgorzaty Szumowskiej jest kolejnym wielkim sukcesem naszego kina. Z Berlina z laurem swojej sekcji Forum Expanded wyjechał „Performer” Łukasza Rondudy i Macieja Sobieszczańskiego. W tym samym czasie w Londynie Paweł Pawlikowski odbierał BAFTĘ za „Idę”. Każdy z tych filmów, podobnie jak najciekawsze tytuły Berlinale, to obraz zrobiony odważnie, przez twórców z własnym głosem i charakterem pisma. Tegoroczny festiwal, z jego sprawiedliwym i szlachetnym werdyktem, potwierdził, że w sztuce warto iść swoją drogą.