Ludzkość niknie w oczach. Jak będzie wyglądał człowiek przyszłości?

Ludzkość niknie w oczach. Jak będzie wyglądał człowiek przyszłości?

Dodano:   /  Zmieniono: 
tłum, ludzie fot. Antonio Gravante/fotolia.pl 
Coraz bardziej cherlawi, z coraz słabszymi kośćmi. Ludzkość jako gatunek niknie w oczach. Jak będzie wyglądał człowiek przyszłości?

Karol Darwin był bezlitosny. A raczej bezlitosne były prawa doboru naturalnego, które badacz ewolucji odkrył i sformułował. „Jedno prawo rządzi postępem wśród zwierząt, to mianowicie, że gdy płodzą się one i różnicują, najsilniejsi przetrwają, a najsłabsi zginą” – pisał Darwin. Inaczej mówiąc, wśród zwierząt działa prawo, które na co dzień stosują hodowcy bydła: dorodne okazy idą do rozpłodu, a słabe na ubój. Według Darwina u ludzi było kiedyś podobnie, ale – najwyraźniej – do czasu. „Wśród dzikusów słabi na ciele i umyśle byli eliminowani, a silni trwali; jednak my, cywilizowani ludzie, robimy wszystko, żeby ten proces zatrzymać” – dziwił się Darwin. Czym grzeszymy? „Budujemy przytułki dla imbecyli, ułomnych i chorych; ustanawiamy prawa na rzecz biednych, a nasi lekarze z wirtuozerią ratują życie do samego końca” – pisał badacz. I dodawał: „Kto obserwował rozmnażanie bydła, ten wie, że dla rasy ludzkiej to się może źle skończyć. Bo tylko człowiek pozwala sobie na ignorancję prowadzącą do rozmnażania najsłabszych okazów”.

SŁABY, KRUCHY, WIOTKI

Brzmi brutalnie, niektórych może oburzać. Ale najnowsze badania naukowców z Uniwersytetu Cambridge każą zastanowić się nad słowami Darwina raz jeszcze. – W porównaniu z naszymi przodkami jesteśmy cherlakami – twierdzą Timothy Ryan i Colin Shaw, autorzy artykułu „Wiotkość szkieletu współczesnego homo sapiens jako wynik mniejszego obciążenia biomechanicznego”, opublikowanego w periodyku „Proceedings of the National Academy of Sciences”. Naukowcy wysnuli tezę o naszej słabowitości po dokonaniu szeroko zakrojonej analizy kości ludzi żyjących w ciągu ostatnich 7 tys. lat. Badacze skupili się na kościach znalezionych w stanie lllinois w USA, pochodzących z różnych okresów dziejowych. Do zobrazowania struktury kości naszych oraz naszych przodków wykorzystano znane ze szpitali współczesne narzędzia diagnostyczne – promieniowanie rentgenowskie i tomografię komputerową.

Szczególną uwagę poświęcono głowie kości udowej – czyli kulistej części uda tworzącej staw biodrowy. Dlaczego akurat ta kość? Gdy stawiamy kroki, to właśnie głowa kości udowej przyjmuje na siebie cały ciężar ciała. To na nią działają największe obciążenia, dlatego jej gęstość może posłużyć do oszacowania ogólnej kondycji człowieka. Badacze stwierdzili, że istota gąbczasta, zawierająca m.in. szpik i tkankę kostną, jest u współczesnych słabsza. Pory, czyli puste przestrzenie w kości, są u żyjących dziś ludzi większe, a masy kostnej jest mniej. – Społeczności łowiecko-zbierackie miały o 20 proc. więcej masy kostnej – wyliczyli badacze. Zwykli ludzie żyjący 7 tys. lat temu mieli nogi tak potężne, jak najsilniejsi długodystansowi biegacze współcześni.

Co oznaczają te wyniki? Z pewnością wpisują się w trend archeologii, który zakłada fizyczne słabnięcie człowieka w toku ewolucji. Kiedyś naukowcy sądzili, że wraz z postępem ludzkości generalnie stawaliśmy się coraz więksi i silniejsi. Jednak coraz więcej badaczy twierdzi dziś, że najwyraźniej około 10 tys. lat temu przyszedł moment, w którym kondycja homo sapiens zaczęła słabnąć. Już wcześniejsze badania Uniwersytetu Cambridge sugerowały, że człowiek współczesny to słabeusz – naukowcy obliczyli, że w porównaniu do ludów łowiecko-zbierackich jest o dziesięć procent niższy. Teraz dowiadujemy się, że dochodzi do tego jeszcze kruchość kości. Skąd się wzięła?

PADNIESZ, DRUHU, Z BRAKU RUCHU

Część winy za naszą obecną cherlawość może ponosić osiadły tryb życia. Po tym jak ludzkość zarzuciła polowanie na rzecz rolnictwa, zmieniła się też jej dieta – zaczęliśmy konsumować więcej zbóż i mniej mięsa. Zmniejszyliśmy też ilość codziennego wysiłku fizycznego, który sam w sobie wpływa na gęstość kości. I to właśnie główny powód wpływający na długofalowe słabnięcie człowieka. Staliśmy się cherlakami z własnej winy. – Nie zdajemy sobie sprawy, że nawet dziś moglibyśmy być silni jak orangutany – uważa Shaw, powołując się na badania, z których wynika, że częste obciążanie kości powoduje mikrourazy wnętrza kości, co z kolei stymuluje ich rozrost. – Kości człowieka są bardzo plastyczne, a regularny nacisk na biodro może je wzmocnić – mówi Shaw. – Myślę, że pęknięcia miednicy u osób starszych zdarzałyby się rzadziej, gdyby ludzie za młodu nie stronili od wysiłku fizycznego.

Według badaczy choroby cywilizacyjne, takie jak osłabiająca kości osteoporoza, wynikają w większym stopniu z naszego siedzącego trybu życia niż ze zmienionej w wyniku przejścia na rolnictwo diety. – 7 mln lat ewolucji człowieka predestynowało do wysiłku, aktywności i walki o przetrwanie – mówi Shaw. – Aż tu nagle zaczynamy prowadzić siedzący i niebezpieczny dla zdrowia tryb życia. Przecież siedzenie non stop w samochodzie czy przy biurku to wcale nie to, do czego przystosowała nas ewolucja. Teraz ponosimy tego konsekwencje.

Rzeczywiście. O tym, do czego może prowadzić brak obciążenia kości, przekonują się regularnie kosmonauci. W stanie nieważkości, gdzie występuje znaczne odciążenie stawów, kości zaczynają słabnąć. Po trzech miesiącach na orbicie ubytek masy kostnej może wynieść 20 proc. – czyli dokładnie tyle, ile wynosi różnica między człowiekiem współczesnym a łowcą-zbieraczem żyjącym 7 tys. lat temu.

POSZERZENIE POLA WALKI

Niestety, ewolucja nie przystosowała nas do pisania e-maili i czytania gazet. Czy w takim razie rację miał Karol Darwin, gdy pisał, że człowiek, zamykając się przed brutalnym światem w bezpiecznej enklawie cywilizacji, ściąga na siebie zgubę? Czy miał rację, porównując cywilizowanego człowieka do chorego, słabowitego bydła, któremu hodowca pozwala się rozmnażać? Nie, nie miał racji. Według teorii ewolucji przetrwają najsilniejsi i najbardziej sprawni. Ale sprawność i siła jako atrybuty służące do przetrwania oznaczają dziś zupełnie co innego! Kiedyś przetrwanie gwarantowały twarde kości i żelazna pięść. Ale postęp cywilizacji rozpostarł nad nami parasol kultury i opieki medycznej. Dzięki temu konfrontacja między ludźmi jest coraz rzadsza, żyjemy dłużej. Spory oczywiście wciąż istnieją, ale przeniosły się na poziom intelektualny – zamiast w pojedynku ludzie walczą w sądach. Narody, zamiast walczyć orężem, stosują rywalizację ekonomiczną. Zamiast służby militarnej – służba w korporacji. W takiej rzeczywistości sprawność intelektualna staje się ważniejsza niż fizyczna, a siła perswazji i skutecznego osiągania celów liczy się bardziej niż siła pięści. Sukces ewolucyjny, a więc przetrwanie naszych genów pod parasolem cywilizacji, gwarantuje dziś głównie inteligencja – zarówno ta rozumiana tradycyjnie, jak i emocjonalna.

Co w takim razie czeka człowieka przyszłości? – W ciągu kilkudziesięciu lat średnia życia będzie się nadal wydłużała, ponadto będziemy mieli dzieci w coraz starszym wieku – twierdzi badacz ewolucji Cadell Last z belgijskiego Global Brain Institute. – Do tego coraz bardziej będziemy polegali na sztucznej inteligencji, która wiele zadań będzie wykonywała za nas. Jeszcze więcej czasu będziemy spędzali przyklejeni do biurka z komputerem, przenosząc aktywność do sfery wirtualnej rzeczywistości. Najwyraźniej Darwin miał ostatecznie trochę racji – kondycja fizyczna będzie w dalszym ciągu ważna, lecz tylko o tyle, o ile umożliwia sprawne działanie intelektu. Jego symbolem jest mózg, dlatego artyści wyobrażający sobie człowieka przyszłości często odmalowują go na podobieństwo stereotypowego ufoludka – duża głowa i oczy oraz wątła sylwetka. Ale bez względu na przyszłość nie należy zapominać o wysiłku fizycznym, choćby pozornie nie był potrzebny. Po co ci wszystkie obfitości, gdy z braku ruchu pękną kości?

DOWÓD NA MIZERNOŚĆ CZŁOWIEKA

Łowcy-zbieracze mieli mocne kości.

Widać to m.in. po grubości beleczek kostnych, budujących porowate wnętrze kości udowych

Po przejściu na rolnictwo zmienia się tryb życia człowieka. Efekt?

Mniej masy kostnej i cieńsze beleczki kostne, a przez to większa łamliwość kończyn.


Tekst pochodzi z  4/2015 (1663) numeru Tygodnika Wprost.