Kwitnące na potęgę rośliny i drzewa to dla jednych powód do zachwytu i oznaka budzącej się do życia przyrody, dla innych doroczny koszmar: załzawione oczy, cieknący i zapchany nos. Problem jest powszechny. Badanie zrealizowane w ramach programu ECAP (Epidemiologia Chorób Alergicznych w Polsce) – podczas którego przepytano blisko 23 tys. Polaków, a co czwarty z nich przeszedł szczegółowe badanie lekarskie – pokazało, że blisko połowa z nich ma dodatni wynik alergicznych testów skórnych na tak powszechnie występujące alergeny jak roztocza czy trawy. Na te dolegliwości o wiele częściej cierpią mieszkańcy terenów miejskich niż wiejskich.
Oczywiście najlepszym sposobem byłoby unikanie kontaktu z alergenem, jednak jeśli są to pyłki roślin, jest to praktycznie niemożliwe. Oprócz przyjmowania leków antyhistaminowych warto znać jeszcze inne sposoby na ograniczenie uciążliwych reakcji. Przede wszystkim trzeba unikać przebywania na świeżym powietrzu rano – między godziną 5.00 a 8.00 – oraz po południu: między 17.00 a 19.00. W tych godzinach stężenie pyłków w powietrzu jest największe. Dla alergika najlepszą pogodą jest deszcz – stężenie alergenów zdecydowanie wówczas spada, a więc spacery w kaloszach i z parasolem to optymalny sposób spędzania czasu. Wiosną lepiej unikać wycieczek do lasu czy na łąkę. Idealne za to będą spacer brzegiem morza albo wyjazd w góry.
(Wprost nr 19/2015)
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.