Toksyczny botoks

Toksyczny botoks

Botox
Botox Źródło: Fotolia / taramara78
Dodano:   /  Zmieniono: 
Z pozoru wszystko wygląda – nomen omen - pięknie. Profesjonalne kosmetyczki oferują wstrzykiwanie botoksu. Takie zabiegi powinni jednak wykonywać lekarze, by w razie komplikacji czy nieudanego zabiegu pacjent nie pozostał bez profesjonalnej opieki i ścieżki dochodzenia roszczeń.

Na jednym z kobiecych forów internetowych trwa ożywiona dyskusja, gdzie najlepiej wypełnić sobie usta. Zagaduję kilka najbardziej aktywnych pań. Jedną z polecających jest 33-letnia Monika. – Powiększyłam już usta, wypełniałam kwasem hialuronowym policzki i bruzdy nosowo-wargowe – wylicza. Na tym nie zamierza poprzestać, bo aby utrzymał się pożądany efekt, zabiegi trzeba powtarzać. – Mam pewne obawy, ale chęć bycia atrakcyjną bierze górę – przyznaje.

Takich jak ona wciąż przybywa. W ciągu najbliższych 12 miesięcy zabiegowi medycyny estetycznej planuje poddać się ponad 0,5 mln Polaków – wynika z najnowszego badania TNS Polska. Chodzi tu głównie o zabiegi bez użycia skalpela. Monika jak i wiele innych kobiet zabiegi z botoksem czy kwasem hialuronowym robi w gabinecie kosmetologicznym. – Dokładnie sprawdziłam certyfikaty mojej kosmetolog – zapewnia jedna z pań.

Nie lekceważyć skutków ubocznych

Lekarze łapią się jednak za głowę. Bo w Polsce legalnie w posiadanie botoksu może wejść tylko lekarz i tylko on powinien takie zabiegi wykonywać. Na stronie Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej i Anti-Aging umieszczono nawet ostrzeżenie w tej sprawie, pod którym podpisał się dr Andrzej Ignaciuk, prezes towarzystwa. Stanowisko zajęła też Naczelna Izba Lekarska. – Podczas zabiegu wstrzykiwania botoksu może wydarzyć się wiele nieprzewidzianych sytuacji. Czy kosmetyczka wie, co zrobić, jeśli po wkłuciu pacjentka dostanie drgawek? Ja nie twierdzę, że lekarzom nie zdarzają się pomyłki, błędy. Ale oni są od takich sytuacji ubezpieczeni. To także gwarantuje jakieś bezpieczeństwo pacjentowi, który może potem dochodzić swoich praw – mówi Ignaciuk.

A gabinety kosmetyczne czy kosmetologiczne, które wykonują takie zabiegi, można znaleźć bez trudu. To już prawdziwy przemysł: tylko na zabiegi z użyciem botoksu wydajemy ponad 150 mln zł rocznie. Sprawdzam na chybił trafił dwa: jeden w Trójmieście, drugi we Wrocławiu. Obydwa oferują zabiegi z botoksem i wypełnianie kwasem hialuronowym. W obydwu wykonują je osoby jedynie z wykształceniem kosmetologicznym. W tym wrocławskim miła pani przekonuje: „Lekarz nie ma takiego poczucia estetyki jak kosmetolog, dlatego kosmetolog zrobi to lepiej, proszę mi wierzyć. Nie ma powodu do obaw”.

Według rekomendacji PTMEiAA wszelkie zabiegi z użyciem kwasu hialuronowego, toksyny botulinowej oraz zabiegi mezoterapii powinni wykonywać wyłącznie lekarze. Pół biedy, gdy skutkiem ubocznym takiego zabiegu jest po prostu brak efektu, czyli pieniądze wyrzucone w błoto. Lekarze medycyny estetycznej na co dzień spotykają się jednak z poważniejszymi skutkami nieudanych zabiegów tego typu.

Ewa Kaniowska, wiceprezes Stowarzyszenia Lekarzy Dermatologów Estetycznych, mówi, że w każdym tygodniu zgłasza się do niej około pięciu pacjentek z powikłaniami po tego typu zabiegach. – Przykłady? Mam ich niestety na pęczki. Wykształcona kobieta, wypełniała sobie kwasem hialuronowym policzki i okolice bruzd wargowo-nosowych. Po paru miesiącach poczuła zgrubienia w tych miejscach. Poszła do gabinetu kosmetologicznego, a tam doradzili jej masowanie tych miejsc. Do mnie trafiła, kiedy jej twarz wyglądała już fatalnie. Ma tzw. ziarnieniaki, sine zgrubienia i nacieki. Leczenie potrwa miesiącami – mówi.

Zdaniem Kaniowskiej problem polega na tym, że nieświadome zagrożenia pacjentki lekceważą niepożądane działanie tego typu zabiegów. – To samo robią kosmetolodzy. U lekarza wygląda to tak, że ja mam obowiązek każde niepożądane działanie leku zapisać w karcie pacjenta, a także zgłosić do producenta. To są ściśle określone procedury. Tymczasem jeśli chodzi o botoks czy kwas hialuronowy nie mamy w tej chwili żadnych wiarygodnych statystyk, bo to, co się dzieje, to zupełna samowola – mówi.

Prawo nie jest precyzyjne

Tak naprawdę walka toczy się o duże pieniądze. O ile w oficjalnych wypowiedziach ludzie z branży kosmetycznej przyznają rację lekarzom w sprawie botoksu, to w kwestii pozostałych zabiegów nie są już tacy zgodni. Stowarzyszenie na rzecz Rozwoju Kosmetologii „Przyjazna Kosmetyka” podkreśla, że polskie prawo nie reguluje, które zabiegi powinien wykonywać wyłącznie lekarz. Beata Wątorowska, prezes stowarzyszenia, broni kosmetologów. Uważa, że lekarze nie mają racji, gdy chcą sobie zarezerwować niektóre zabiegi z zakresu nowoczesnej kosmetyki estetycznej, chociażby mezoterapię czy laseroterapię. – Środowisko kosmetologów to grono wykształconych ludzi, po wyższych uczelniach, dokształcających się przez cały czas. To nie jest tak, że zabiegi robią przypadkowe osoby. My także ciągle się uczymy. Poza tym nie ma żadnych przepisów, które określałyby, które zabiegi są przypisane wyłącznie lekarzom – oczywiście poza leczeniem – zauważa.

Luka prawna rzeczywiście istnieje. W dodatku, jak podkreśla Ignaciuk, nie ma żadnej woli ze strony władz, aby to zmienić. – Były w tej sprawie interpelacje do ministra zdrowia, ale rząd ma na głowie ważniejsze sprawy niż wypełnianie ust – ironizuje. Odnosząc się do postulatów branży, resort podkreśla, że nadzór nad gabinetami kosmetycznymi nie leży w zakresie jego kompetencji. Teoretycznie robi to sanepid. - Ale on dba raczej o to, czy kafelki w gabinecie są czyste, a niekoniecznie sprawdza to, czy kosmetyczka robi zabiegi, do których jest uprawniona – mówi dr Ignaciuk. Bierna pozostaje też prokuratura. Wiosną ubiegłego roku poznańska prokuratura zajęła się kosmetyczką, która wykonywała zabiegi zarezerwowane dla lekarzy. Sprawa przez ponad rok praktycznie nie ruszyła do przodu. – Nikomu jeszcze nie postawiliśmy żadnych zarzutów. Prokurator czekał na opinie i teraz je analizuje – mówi Magdalena Mazur-Prus z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Pośpiech złym doradcą

Jednak poprawianie urody to nie tylko zabiegi bez użycia skalpela. Równie chętnie powiększamy piersi, odsysamy tłuszcz, korygujemy kształt nosa. Specjaliści nie mają wątpliwości – wybór odpowiedniego lekarza i dobrej kliniki to podstawa. Jeśli lekarz natychmiast umawia na zabieg, oferuje szybki efekt i nie widzi potrzeby konsultowania pacjenta, lepiej od razu zrezygnować z jego usług. Dobry specjalista najpierw wskaże wszystkie za i przeciw, przeprowadzi szczegółowy wywiad, a dopiero potem wykona zabieg. – To jest medycyna. Aby wykonać jakiekolwiek działanie, potrzebna jest najpierw diagnoza – mówi dr Ignaciuk. Lekarze zwracają też uwagę na coraz młodsze pacjentki, które poprawiają urodę. – Są sytuacje, kiedy zabieg odmładzający będzie wskazany u trzydziestolatki, ale do tego potrzebna jest diagnoza, a nie jedynie zachcianka pacjentki – podkreśla Ewa Kaniowska.

Trzeba pamiętać, że zabiegi kosmetyczne to dziś przede wszystkim biznes. Z raportu przygotowanego przez Laser-Med i firmę doradczą ECA Auxilium wynika, że roczne obroty największych klinik zajmujących się poprawą urody sięgają nawet 8 mln zł. Podstawowym kryterium wyboru nigdy nie powinna być jednak cena. Halina Kochalska z BIG InfoMonitor radzi na przykład, aby przed wizytą zapytać o gabinet w bazie Biura Informacji Gospodarczej – jeśli widnieje na liście dłużników, jest to sygnał, że klinika może mieć kłopoty i tym samym oszczędzać na sprzęcie i materiałach.

Wybierając lekarza czy klinikę, warto poszukać opinii na ich temat. W środowisku mówi się, że najlepsi nie muszą wydawać pieniędzy na żadną reklamę, bo zadowoleni pacjenci są wystarczającą rekomendacją. Nie należy wierzyć bezkrytycznie we wszystko, co jest napisane na internetowych forach – pochlebne opinie mogą być efektem sprytnego marketingu kliniki. Jedna z rad, której udzielają sami lekarze, to po prostu spojrzeć na specjalistę – jeśli jego wygląd nam się nie podoba, to może to być sygnał, że z efektu na swojej twarzy też nie będziemy zadowoleni. Doktor Kaniowska: – Jeśli pacjentka spojrzałaby na mnie i uznała, że moja skóra wygląda nienaturalnie, to czy miałaby do mnie zaufanie? Wątpię.

Nieudany zabieg – co dalej?

Radzi Elżbieta Tyszka z D.A.S. Tomasz Niedziński Kancelaria Prawna sp. k.

Niezadowoleni klienci gabinetów estetycznych mają prawo wszcząć procedurę reklamacyjną na podstawie przepisów Kodeksu cywilnego. Mogą zażądać naprawienia szkody, obniżenia ceny, a nawet odstąpić od umowy. Poszkodowany może również dochodzić wyrównania szkód majątkowych poniesionych w związku z leczeniem i rehabilitacją oraz utraconych zarobków.

Niekiedy istnieje możliwość dochodzenia zadośćuczynienia pieniężnego z tytułu doznanej krzywdy oraz odpowiedniej renty.

Warto zwrócić uwagę na możliwość zgłoszenia roszczeń do ubezpieczyciela OC lekarza. W przypadku gabinetów kosmetycznych ubezpieczenie OC jest dobrowolne.

Więcej możesz przeczytać w 22/2015 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.