Dzieci projektowane na życzenie rodziców przestają być fikcją. Według chińskich naukowców to przyszłość medycyny. Świadczą o tym badania opublikowane kilkanaście dni temu przez genetyków z Sun Yat-sen University w Kantonie. Wynika z nich, że w Chinach ponad wszelką wątpliwość odbywa się manipulacja zapłodnionymi komórkami jajowymi. Zespół pod kierownictwem Junjiu Huanga przedstawił w piśmie „Protein & Cell” wyniki badań nad tzw. edycją DNA, czyli wycinaniem z embrionu jednych genów i dodawaniem innych. Żeby uniknąć oskarżeń etycznych o zabijanie człowieka, naukowcy wykorzystali do badań zarodki upośledzone, z których i tak nie narodziłyby się żywe dzieci. Mimo wszystko najbardziej prestiżowe periodyki naukowe, takie jak „Science” czy „Nature”, odmówiły publikacji wyników m.in. ze względu na kontrowersje etyczne.
Badania polegały na tym, że zespół próbował podmienić w embrionach gen odpowiedzialny za niedokrwistość tarczowatokrwinkową – rzadką genetyczną chorobę powodującą nieprawidłową budowę hemoglobiny. W procesie wykorzystano technologię „chirurgii genowej” CRISPR/Cas9, o którą biją się dziś ośrodki patentowe.
SKALPEL DO DNA
CRISPR/Cas9 umożliwia przycinanie genomu, czyli materiału genetycznego komórki, w ściśle określonym miejscu. W to miejsce można potem wstawić inny element. Teoretycznie, wymieniając błędną część genomu, można by naprawiać szkodliwe mutacje, zanim jeszcze uczynią szkodę istocie ludzkiej. Ale również da się zmieniać geny odpowiedzialne za kolor oczu czy inteligencję. „Skalpel” w tej metodzie jest, oczywiście, chemiczny. Ma postać spreparowanych odpowiednio enzymów, zdolnych do odnalezienia konkretnego fragmentu DNA i zniszczenia go. Po raz pierwszy enzymy o takich właściwościach zostały odkryte u bakterii, które używały ich do obrony przed DNA atakujących wirusów. Z czasem enzymy zaczęto testować na roślinach i zwierzętach: myszach, świniach, małpach i dorosłych komórkach ludzkich. – Jednak badania chińskich naukowców to pierwsza próba zastosowania tej metody w ludzkich embrionach – twierdzi biolog George Daley z Harvard Medical School. Zespół Huanga przeprowadził operację wycinania genów i umieszczania nowych w 86 zarodkach, po czym odczekał dwie doby, by enzymy wycinające oraz molekuły zastępujące „złe” geny miały możliwość działania. W tym czasie „zoperowane” embriony ulegały kolejnym podziałom wewnętrznym. Dzięki temu można było sprawdzić, czy dziedziczne zmiany wprowadzone przez badaczy zostały utrwalone w komórkach. Co się okazało? 15 embrionów nie przetrwało procesu. Sprawdzić stan komórek udało się w 54 przypadkach. Tylko połowa miała oznaki modyfikacji, a cały proces – łącznie z wymianą genów – udał się w pełni jedynie w kilku przypadkach. W pozostałych wiele rzeczy poszło nie tak, np. DNA było niszczone w niewłaściwych miejscach lub w komórce zachodziły nieprzewidziane mutacje. – By zastosować metodę w normalnych embrionach, jej skuteczność musiałaby wynosić niemal 100 proc. – przyznaje Huang, któremu do samokrytyki udostępniono jednak łamy „Nature”. – Dlatego na razie przestaliśmy, metoda nie jest jeszcze gotowa – dodaje. I zapowiada powrót do testów na zwierzętach.
NADLUDZIE MADE IN CHINA
Mimo porażki praca nad stworzeniem nadczłowieka wre. Według „Nature” badania nad możliwością lepienia ludzi z genetycznej plasteliny prowadzone są w co najmniej czterech chińskich ośrodkach badawczych. Na Zachodzie, gdzie ludzki zarodek traktowany jest jak człowiek, takie badania wywołują ogromne kontrowersje. Ale w Chinach jednostka liczy się mniej. – Różnica polega na tym, że chrześcijaństwo, na którym wyrósł Zachód, stawia na personalizm i godność osoby – mówi neurobiolog, prof. Jerzy Vetulani. W Europie Zachodniej 15 na 22 kraje zabraniają modyfikacji komórek linii zarodkowej. W części krajów nie ma wytycznych. W USA, choć proces nie jest formalnie zakazany, w najbliższych latach pozwolenia na takie badania i tak nie będą wydawane przez komitety etyczne. – Ale Azja to co innego – mówi Vetulani. – Szczególnie chiński konfucjanizm czy taoizm podkreślają przewagę interesu wspólnoty nad jednostką. Dlatego ta cywilizacja łatwiej przyzwoliłaby na śmierć zarodków podczas badań.
Co ciekawe, w Chinach modyfikacja zarodków też jest formalnie zakazana. Ale w praktyce bywa różnie: w kraju działają słabo kontrolowane jednostki badawcze i kliniki płodności. Aborcje, szczególnie płodów płci żeńskiej, są powszechne. Problem jest na tyle poważny, że państwo zabrania prenatalnego rozpoznawania płci, ale w kraju działają gangi oferujące obwoźne USG. Jednak świętość życia to niejedyny powód kontrowersji wokół modyfikacji embrionu. Inny to szkody, jakie zmiany w zarodkach mogą wyrządzić później. Nie wiemy, jak pojedyncza nawet modyfikacja wpłynie na organizm. Może przecież wywoływać wiele trudnych do przewidzenia chorób.
W NIEWOLI GENÓW
Inny problem z edycją genów jest taki, że ta sama metoda może służyć do różnych celów. Dobrawszy się do kodu źródłowego człowieka, możemy teoretycznie zrobić z nim wszystko. Pierwszy cel to „leczenie” defektów genetycznych, a więc wyrównywanie szans i poprawa kondycji zdrowotnej u poszkodowanych przez naturę. To jest przynajmniej zgodne z etyką lekarską. Ale drugi cel to już nie naprawa, lecz radykalne doskonalenie człowieka. Przez miliony lat nasz kod genetyczny ewoluował w kontakcie ze środowiskiem oraz gdy przekazywaliśmy życie dalej. Każde narodziny to element tej ewolucji. Ale teraz, zamiast ją obserwować, możemy siąść za jej sterami. I zaprojektować sobie dziecko superinteligentne, zdrowe, silne i piękne. Jeśli metody modyfikacji genetycznych staną się bezpieczne, z takiej możliwości zaczną korzystać najzamożniejsi.
Pojawią się więc kliniki oferujące pacjentom przekraczanie ograniczeń biologii, a to może mieć nieobliczalne skutki. Choćby taki, że gatunek homo sapiens podzieli się na różne linie. I to bogaci przeistoczą się w supermanów. Zwłaszcza że dodatkowo będą mogli wspomagać się mechatronicznie, np. poprzez implanty polepszające koncentrację.
W takim starciu – na przykład na rynku pracy – biedniejsi nie będą mieli szans. Taką wizję przyszłości stworzył w książce „Perfekcyjna niedoskonałość” pisarz science fiction Jacek Dukaj. Choć nie wiemy, jak długo potrwają eksperymenty, rozwój nauki przyspieszył tak bardzo, że perspektywa wydaje się całkiem bliska. Dlatego część naukowców proponuje światowe moratorium na modyfikacje genetyczne ludzkich embrionów. – To zamiatanie sprawy pod dywan – ocenia prof. Vetulani. – Historia wynalazków pokazuje, że jeśli jakaś technologia zostaje wynaleziona, prędzej czy później ktoś jej używa.
CZY MOŻNA MODYFIKOWAĆ EMBRIONY?
Dr Justyna Zaborowska, biolog molekularna, Oxford University: W swoich badaniach wykorzystuję technologię CRISPR/Cas9. Jednak wciąż nie mamy wystarczającej wiedzy o jej efektach ubocznych. Obecnie nie da się też przewidzieć wyniku edycji genów. Dlatego na razie jestem przeciwna używaniu jej na ludzkich embrionach.
PRZYSZŁOŚĆ LUDZKIEGO CIAŁA. MOŻLIWE SCENARIUSZE SCIENCE FICTION:
1. Biomedyczny:
Człowiek zmieni ciało, manipulując kodem genetycznym.
2. Mechatroniczny:
Człowiek zmieni ciało, integrując je z robotyką.
3. Metafizyczny:
Człowiek porzuci ciało dzięki cyfryzacji umysłu i pamięci. Który scenariusz czeka ludzkość? Michel Houellebecq („Możliwość wyspy”) obstawia scenariusz 1, William Gibson („Neuromancer”) – 1 i 2, a Jacek Dukaj („Perfekcyjna niedoskonałość”) – wszystkie trzy.