Lista wstydu polskiej nauki. Prawie 200 osób z fikcyjnymi tytułami zdobytymi na Słowacji

Lista wstydu polskiej nauki. Prawie 200 osób z fikcyjnymi tytułami zdobytymi na Słowacji

Dodano:   /  Zmieniono: 
tytuł naukowy (fot. Andrey Burmakin/fotolia.pl) 
Dotarliśmy do listy wstydu polskiej nauki. To prawie 200 nazwisk osób, które posługują się fikcyjnymi tytułami uzyskanymi, a często kupionymi na Słowacji. Resort nauki, choć od lat zna skalę tego zjawiska, do tej pory nie zrobił nic.
W środowisku naukowym mówi się o nich „Słowacy”. Problem jest coraz większy. Przed kilku laty to były incydentalne przypadki, dziś zjawisko szybkiego uzyskiwania tytułów naukowych za pieniądze na Słowacji przerodziło się w fabrykę habilitacji, a nawet profesur. Zagrożona jest wiarygodność kilku dziedzin polskiej nauki. Najbardziej: pedagogiki – co czwarta habilitacja w tej dyscyplinie jest wątpliwa. Komitet Nauk Pedagogicznych PAN wielokrotnie alarmował Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

(...)

Naukowcy z fikcyjnymi habilitacjami ze Słowacji zasiadają w coraz poważniejszych i odpowiedzialnych gremiach, są nawet w Polskiej Komisji Akredytacyjnej, która czuwa nad jakością nauczania w szkołach wyższych. Jednym z nich jest ks. dr hab. Tadeusz Bąk, członek zespołu nauk społecznych i prawnych. W bazie OPI, która dokumentuje dorobek ludzi nauki, podaje on, że uzyskał stopień doktora habilitowanego nauk humanistycznych w zakresie socjologii, specjalności: praca socjalna, socjologia wychowania w Katolickim Uniwersytecie w Rużomberku. Nie jest to zgodne z prawdą, gdyż ta uczelnia nigdy nie miała prawa do habilitowania z socjologii. – Właśnie otworzył przewód na tytuł naukowy profesora na… Słowacji – mówi prof. Bogusław Śliwerski, przewodniczący Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN. On również nie ma wątpliwości, że niektórzy habilitanci ze Słowacji używają swoich tytułów bezprawnie.

Habilitac˘ na prednaska

Jak to możliwe? To dosyć prosty mechanizm. Część tytułów, które można uzyskać na niektórych uniwersytetach słowackich, jest niekompatybilna z tytułami polskimi. W uproszczeniu – na Słowacji bez większego problemu można otrzymać stopień, który w Polsce znaczy coś innego. Albo dokładniej – nic nie znaczy. To słowackie tzw. docentury dydaktyczne, czyli tytuł zawodowy. Na pewno nie naukowy. To ewentualnie odpowiednik naszego doktoratu. Zbieżność z habilitacją jest jedynie taka, że kandydaci wygłaszają „habilitačną prednaskę”, czyli wykład habilitacyjny.

(...)

Katolicki Uniwersytet w Rużomberku powstał w 2000 r. Szybko stał się centrum turystyki habilitacyjnej. Na początku trzon jego kadry stanowili wykładowcy z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. – Katolickim uczelniom brakowało kadry naukowej, która jest niezbędna, by otwierać kolejne wydziały, otrzymywać uprawnienia do nadawania stopni naukowych, a tym samym zdobywać pieniądze, których ilość proporcjonalna jest do liczby studentów. – To dlatego postanowiły wyprodukować własnych profesorów – opowiada jedna z osób znających kulisy powstania słowackiej uczelni. Wystarczyło mieć 2 tys. euro. Ale to nie był pełny koszt. Jak się okazało, resztę trzeba było zapłacić pod stołem. W sumie habilitacja kosztowała prawdopodobnie około 8 tys. euro.

Więcej o "Słowakach" w polskiej nauce w najnowszym wydaniu tygodnika WPROST, które jest dostępne w formie e-wydania na www.e.wprost.pl od niedzieli od godz. 20.00 i w kioskach oraz salonach prasowych na terenie całego kraju od poniedziałku rano.

"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania.
Oraz na  AppleStoreGooglePlay.