Z zainteresowaniem przeczytaliśmy umieszczoną w internecie odpowiedź Ministerstwa Obrony Narodowej na nasz tekst "Kto uziemił śmigłowce". To dobrze, że resort wreszcie poważnie potraktował opisany przez "Wprost" temat przetargu na śmigłowce dla wojska. W zeszłym tygodniu, przed publikacją, na kilka szczegółowych pytań, które zadaliśmy resort w ogóle nie odpowiedział, albo zrobił to bardzo lakonicznie.
W kwestii wymagań formalnych, jakie musi spełniać śmigłowiec, by służyć w polskiej armii, MON pisał: "Wymagania na śmigłowce wielozadaniowe są dokumentem niejawnym". Minęło kilka dni i okazało się, że chyba jest inaczej. MON znacznie szerzej opisał interesujące nas kwestie. Coś się zmieniło w tym czasie?
W kilku miejscach odpowiedzi resortu nie mają jednak związku z przytaczanymi fragmentami artykuły. Jak choćby ten:
MON cytuje:"Od tego czasu minęły już cztery miesiące (od 21 kwietnia – przyp. red), a kontraktu jak nie było, tak nie ma. Wciąż nie rozpoczęły się negocjacje offsetowe, które normalnie powinny zająć co najmniej cztery miesiące. Oczywiście można rzutem na taśmę podpisać kontrakt, ale szanse na to są nikłe".
I odpowiada: "Decyzja o przejściu do fazy testów została ogłoszona w dniu 21 kwietnia 2015 roku, a testy weryfikacyjne śmigłowca EC-725 Caracal zostały zakończone w dniu 27 maja br. W tej chwili trwają negocjacje zapisów umowy. Ministerstwo Obrony Narodowej od początku podkreślało, że umowa offsetowa i umowa końcowa będą przedmiotem negocjacji, zaznaczając jednocześnie, że termin ich zawarcia jest uzależniony jedynie od przebiegu negocjacji".
Poza tym oświadczenie MON nadal nie rozwiewa najpoważniejszych wątpliwości i nie odnosi się do meritum tekstu.
Jednym z wymogów formalnych przetargu było, żeby śmigłowiec posiadał tzw. składaną belkę ogonową. Napisaliśmy, że wybrana do testów francuska maszyna tego wymogu nie spełnia. Co odpowiedział MON? Że szczegółowa weryfikacja wymagań technicznych zostanie przeprowadzona dopiero podczas odbioru śmigłowca. Bo tak przewiduje procedura. MON pisze: "(…)komisja na podstawie deklaracji zawartych w ofertach wszystkich wykonawców dokonała ich oceny i stwierdziła, że konsorcjum EC 725 CARACAL Polska spełnia wszystkie wymagania zamawiającego".
Czy to oznacza, że tak jakby kupujemy kota w worku? Co to znaczy deklaracja? Czy to wiążący dokument, że konkretny śmigłowiec oferowany dla polskiej armii posiada dziś składaną belkę, czy nie? Jeżeli nie, jeżeli oferent nie przedstawił certyfikatu, że jego maszyna posiada wersję ze składana belka ogonową, to czy śmigłowiec spełnia warunki przetargu? Według nas w tym punkcie nie spełnia.
MON polemizuje w oświadczeniu także z innym fragmentem tekstu: "Pierwsze pytanie, jakie nam się nasunęło, to dlaczego dwie firmy odrzucone z przetargu nie zostały poinformowane o zmianie oferty – zarówno dotyczącej kwoty przetargu, jak i liczby śmigłowców? To pytanie pozostaje bez odpowiedzi. Podobnie jak to dotyczące ostatecznej ceny kontraktu".
Ministerstwo tłumaczy: "W warunkach postępowania zostało zapisane – jako uprawnienie zamawiającego – że w przypadku, gdy kwota najkorzystniejszej oferty będzie przekraczać środki, którymi zamawiający dysponuje, to zamawiający ma uprawnienie do zredukowania liczby pozyskiwanego sprzętu. Z tego uprawnienia Ministerstwo skorzystało. Wszyscy wykonawcy zostali powiadomieni o możliwości redukcji wymaganej pierwotnie liczby śmigłowców w zaproszeniu do składania ofert".
W innym miejscu MON pisze: "Liczba pozyskanych śmigłowców została ustalona w dniu 21 kwietnia 2015 r. na 50 sztuk i nie będzie ulegać żadnym zmianom".
Zapytanie ofertowe przewidywało redukcję liczby śmigłowców. Nie napisaliśmy, że było inaczej. Pytaliśmy, czy konkurenci Airbusa zostali powiadomieni o wprowadzeniu takiej zmiany przez MON. Według naszych informacji, ani AgustaWestland, ani konsorcjum z Sikorsky nie otrzymało takiej informacji, ani informacji, jaki ma to wpływ na wartość zamówienia.
Inną kwestia jest jak wybrany śmigłowiec był testowany. Decyzja o przejściu do fazy testów została ogłoszona 21 kwietnia. Testy zakończono 27 maja. Mniej więcej trwało to miesiąc. Według ekspertów, z którymi rozmawialiśmy to był bardzo krótki i szybki test. "Podczas sprawdzeń weryfikacyjnych sprawdzono 34 krytyczne parametry śmigłowca, które Caracal potwierdził z wynikiem pozytywnym” – pisze MON. Tylko 34? Tak – bo reszta warunków postępowania, czyli wszystkie parametry, zostanie dopiero zweryfikowana "podczas testów zdawczo-odbiorczych". Jest to standardowa procedura – zapewnia MON.
Oddzielny problem, to dementi MON, że były szef Inspektoratu Uzbrojenia nie był – jak napisaliśmy – przewodniczącym komisji przetargowej. Nie był – bijemy się w pierś.
Nie pełnił tej funkcji formalnie, ale to on powoływał komisje, która weryfikowała oferty. To on był twarzą tej komisji, i to on negocjował wiele ważnych kwestii na przykład z przedstawicielami związków zawodowych. Napisaliśmy też, że 1 lipca gen Sławomir Szczepaniak został wręcz zdymisjonowany ze stanowiska szefa inspektoratu, który nadzorował jeden z najważniejszych dla armii przetargów na kwotę ok. 13 mld złotych.
I tu MON doprecyzował, nie został ani zdymisjonowany, ani odwołany, tylko został wyznaczony : "Generał Szczepaniak został wyznaczony na stanowisko radcy koordynatora w pionie sekretarza stanu w MON i nie miało to związku z postępowaniem".
Oświadczenie MON nie załatwia problemu z przetargiem na śmigłowiec. Mówią o tym od dawna i otwarcie posłowie, eksperci, przedstawiciele związków zawodowych związanych z lotnictwem i w końcu przedstawiciele firm, które odpadły z konkurencji. Wątpliwości może rozwiać tylko zamknięte posiedzenie komisji obrony narodowej, która zobligowana jest do nadzoru poczynań ministerstwa. Z udziałem przedstawicieli firm, które stanęły do przetargu. Warunkiem sine qua non jest pełna otwartość i nie zasłanianie się przez urzędników MON tajemnicą dokumentacji.
"Kto uziemił śmigłowce"
O sprawie przetargu na śmigłowce dla polskiej armii piszemy w najnowszym numerze "Wprost". Więcej na ten temat dowiesz się z z tekstu "Kto uziemił śmigłowce". Głos w sprawie zabrał też autor artykułu Cezary Bielakowski: "Dlaczego MON reaguje tak nerwowo". Do publikacji "Wprost" odniósł się także poseł PiS Michał Jach.
We wtorek przedsiębiorcy i związkowcy opublikowali apel do prezydenta Andrzeja Dudy o ponowne przeanalizowanie przetargu na śmigłowce dla polskiej armii.
W kilku miejscach odpowiedzi resortu nie mają jednak związku z przytaczanymi fragmentami artykuły. Jak choćby ten:
MON cytuje:"Od tego czasu minęły już cztery miesiące (od 21 kwietnia – przyp. red), a kontraktu jak nie było, tak nie ma. Wciąż nie rozpoczęły się negocjacje offsetowe, które normalnie powinny zająć co najmniej cztery miesiące. Oczywiście można rzutem na taśmę podpisać kontrakt, ale szanse na to są nikłe".
I odpowiada: "Decyzja o przejściu do fazy testów została ogłoszona w dniu 21 kwietnia 2015 roku, a testy weryfikacyjne śmigłowca EC-725 Caracal zostały zakończone w dniu 27 maja br. W tej chwili trwają negocjacje zapisów umowy. Ministerstwo Obrony Narodowej od początku podkreślało, że umowa offsetowa i umowa końcowa będą przedmiotem negocjacji, zaznaczając jednocześnie, że termin ich zawarcia jest uzależniony jedynie od przebiegu negocjacji".
Poza tym oświadczenie MON nadal nie rozwiewa najpoważniejszych wątpliwości i nie odnosi się do meritum tekstu.
Jednym z wymogów formalnych przetargu było, żeby śmigłowiec posiadał tzw. składaną belkę ogonową. Napisaliśmy, że wybrana do testów francuska maszyna tego wymogu nie spełnia. Co odpowiedział MON? Że szczegółowa weryfikacja wymagań technicznych zostanie przeprowadzona dopiero podczas odbioru śmigłowca. Bo tak przewiduje procedura. MON pisze: "(…)komisja na podstawie deklaracji zawartych w ofertach wszystkich wykonawców dokonała ich oceny i stwierdziła, że konsorcjum EC 725 CARACAL Polska spełnia wszystkie wymagania zamawiającego".
Czy to oznacza, że tak jakby kupujemy kota w worku? Co to znaczy deklaracja? Czy to wiążący dokument, że konkretny śmigłowiec oferowany dla polskiej armii posiada dziś składaną belkę, czy nie? Jeżeli nie, jeżeli oferent nie przedstawił certyfikatu, że jego maszyna posiada wersję ze składana belka ogonową, to czy śmigłowiec spełnia warunki przetargu? Według nas w tym punkcie nie spełnia.
MON polemizuje w oświadczeniu także z innym fragmentem tekstu: "Pierwsze pytanie, jakie nam się nasunęło, to dlaczego dwie firmy odrzucone z przetargu nie zostały poinformowane o zmianie oferty – zarówno dotyczącej kwoty przetargu, jak i liczby śmigłowców? To pytanie pozostaje bez odpowiedzi. Podobnie jak to dotyczące ostatecznej ceny kontraktu".
Ministerstwo tłumaczy: "W warunkach postępowania zostało zapisane – jako uprawnienie zamawiającego – że w przypadku, gdy kwota najkorzystniejszej oferty będzie przekraczać środki, którymi zamawiający dysponuje, to zamawiający ma uprawnienie do zredukowania liczby pozyskiwanego sprzętu. Z tego uprawnienia Ministerstwo skorzystało. Wszyscy wykonawcy zostali powiadomieni o możliwości redukcji wymaganej pierwotnie liczby śmigłowców w zaproszeniu do składania ofert".
W innym miejscu MON pisze: "Liczba pozyskanych śmigłowców została ustalona w dniu 21 kwietnia 2015 r. na 50 sztuk i nie będzie ulegać żadnym zmianom".
Zapytanie ofertowe przewidywało redukcję liczby śmigłowców. Nie napisaliśmy, że było inaczej. Pytaliśmy, czy konkurenci Airbusa zostali powiadomieni o wprowadzeniu takiej zmiany przez MON. Według naszych informacji, ani AgustaWestland, ani konsorcjum z Sikorsky nie otrzymało takiej informacji, ani informacji, jaki ma to wpływ na wartość zamówienia.
Inną kwestia jest jak wybrany śmigłowiec był testowany. Decyzja o przejściu do fazy testów została ogłoszona 21 kwietnia. Testy zakończono 27 maja. Mniej więcej trwało to miesiąc. Według ekspertów, z którymi rozmawialiśmy to był bardzo krótki i szybki test. "Podczas sprawdzeń weryfikacyjnych sprawdzono 34 krytyczne parametry śmigłowca, które Caracal potwierdził z wynikiem pozytywnym” – pisze MON. Tylko 34? Tak – bo reszta warunków postępowania, czyli wszystkie parametry, zostanie dopiero zweryfikowana "podczas testów zdawczo-odbiorczych". Jest to standardowa procedura – zapewnia MON.
Oddzielny problem, to dementi MON, że były szef Inspektoratu Uzbrojenia nie był – jak napisaliśmy – przewodniczącym komisji przetargowej. Nie był – bijemy się w pierś.
Nie pełnił tej funkcji formalnie, ale to on powoływał komisje, która weryfikowała oferty. To on był twarzą tej komisji, i to on negocjował wiele ważnych kwestii na przykład z przedstawicielami związków zawodowych. Napisaliśmy też, że 1 lipca gen Sławomir Szczepaniak został wręcz zdymisjonowany ze stanowiska szefa inspektoratu, który nadzorował jeden z najważniejszych dla armii przetargów na kwotę ok. 13 mld złotych.
I tu MON doprecyzował, nie został ani zdymisjonowany, ani odwołany, tylko został wyznaczony : "Generał Szczepaniak został wyznaczony na stanowisko radcy koordynatora w pionie sekretarza stanu w MON i nie miało to związku z postępowaniem".
Oświadczenie MON nie załatwia problemu z przetargiem na śmigłowiec. Mówią o tym od dawna i otwarcie posłowie, eksperci, przedstawiciele związków zawodowych związanych z lotnictwem i w końcu przedstawiciele firm, które odpadły z konkurencji. Wątpliwości może rozwiać tylko zamknięte posiedzenie komisji obrony narodowej, która zobligowana jest do nadzoru poczynań ministerstwa. Z udziałem przedstawicieli firm, które stanęły do przetargu. Warunkiem sine qua non jest pełna otwartość i nie zasłanianie się przez urzędników MON tajemnicą dokumentacji.
"Kto uziemił śmigłowce"
O sprawie przetargu na śmigłowce dla polskiej armii piszemy w najnowszym numerze "Wprost". Więcej na ten temat dowiesz się z z tekstu "Kto uziemił śmigłowce". Głos w sprawie zabrał też autor artykułu Cezary Bielakowski: "Dlaczego MON reaguje tak nerwowo". Do publikacji "Wprost" odniósł się także poseł PiS Michał Jach.
We wtorek przedsiębiorcy i związkowcy opublikowali apel do prezydenta Andrzeja Dudy o ponowne przeanalizowanie przetargu na śmigłowce dla polskiej armii.