Autor "House of Cards": Nikczemność to w polityce norma

Autor "House of Cards": Nikczemność to w polityce norma

Dodano:   /  Zmieniono: 
Michael Dobbs (FOT.CRYSTAL PICTURES/NEWSPIX.PL) Źródło: Newspix.pl
Michael Dobbs, autor powieści „House of Cards”, opowiada o tym, co wspólnego ma Margaret Thatcher z Frankiem Underwoodem, i o tym, na ile kultowy serial odzwierciedla prawdziwy świat polityki.
Jest pan zadowolony z serialu „House of Cards” z Kevinem Spaceyem w roli Franka Underwooda?

Jako producent wykonawczy nie mam wyboru – muszę ten serial kochać. Ale naprawdę myślę, że to jedna z najlepszych produkcji ostatnich lat. Żyjemy w złotym wieku telewizji. Cieszę się więc, że mogę brać w tym udział.

Zmieniłby pan coś, gdyby miał większy wpływ na scenariusz?

Nie, scenariusz jest świetny i oddaje sprawiedliwość postaciom, które stworzyłem w książkach, pokazując szlachetne motywy i niskie pobudki, które stoją za działaniami polityków. Do tego dochodzi najwyższej klasy aktorstwo. Kevin Spacey i Robin Wright są wspaniali i wyraźnie między nimi iskrzy. W serialu Netflixa podoba mi się to, czego zabrakło w miniserialu BBC. Rola żony Franka, Claire, jest tutaj dużo większa. To nie jest już tylko opowieść o przebiegłym, nikczemnym polityku, którego wspiera oddana żona.

Ile wspólnego ma książkowy Francis Urquhart z serialowym Frankiem Underwoodem? Czy mógłby posunąć się tak daleko jak Underwood?

Obaj pochodzą z tego samego miotu. Oczywiście, w obu przypadkach mamy różne realia, bo Francis Urquhart postarzał się już o 25 lat. Ale korzenie „House of Cards” sięgają nie 25 lat wstecz, lecz dwa tysiąclecia. Jako dzieciak musiałem przeczytać „Juliusza Cezara” Szekspira. Myślałem, że będzie strasznie nudny. A skąd! Przecież to historia najpotężniejszego człowieka na świecie, którego na schodach Kapitolu zadźgali jego najlepsi przyjaciele! Nikczemność w polityce jest czymś ponadczasowym i często spotykanym.

Miał pan okazję poznać takich Urquhartów?

Jestem w polityce od ponad 40 lat, wciąż pracuję w Westminsterze. Widziałem polityków każdego rodzaju. Wielu z nich z pewnością chciałoby zostać kimś takim jak Urquhart, niewielu się to udało. „House of Cards” przedstawia ciemną stronę polityki, obfituje w dramatyczne wydarzenia. Ale trzeba pamiętać, że to nie jest serial dokumentalny. Istnieją politycy, którzy są dobrymi ludźmi. Z reguły ponoszą klęski, których nikt nawet nie dostrzega. Sam jestem politykiem i, proszę mi wierzyć, robimy, co w naszej mocy, ale często okazuje się, że to o wiele za mało.

A więc świat polityki nie wygląda tak jak w „House of Cards”?

Nie, ale można „House of Cards” traktować jako soczewkę skupiającą ludzkie słabości i mocne strony. Tak samo robił to Szekspir w „Juliuszu Cezarze”, „Makbecie”, „Hamlecie”, „Otellu”. Pokazywał ciemną i porywczą stronę naszej natury. Życie nie jest tak wyraziste, to domena sztuki.

Jest jeszcze ta codzienna nuda, której nie ma w książkach...

(...)

Sir Michael Dobbs (ur. 1948 r.) przez lata był jedną z czołowych postaci Partii Konserwatywnej w Wielkiej Brytanii. W latach 1977-1979 osobisty doradca Margaret Thatcher, później był członkiem rządu Johna Majora i wiceprzewodniczącym partii. Międzynarodową sławę przyniosła mu trylogia z Francisem Urquhartem w roli głównej, która powstawała w latach 1989- 1994. Cykl na mały ekran przeniosło najpierw BBC. W 2013 r. na kanwie powieści Dobbsa powstał serial z Kevinem Spaceyem i Robin Wright. W Polsce właśnie ukazuje się druga powieść z cyklu „House of Cards” – „Ograć króla”.

Cały wywiad w najnowszym numerze "Wprost", dostępnym w kioskach i salonach prasowych na terenie całej Polski od poniedziałku 21 września. Najnowsze wydanie można zakupić również w wersji do słuchania oraz na  AppleStoreGooglePlay.
Ankieta: Czym kierują się polscy politycy