Karmimy całą Europę. Dlaczego Zachód kupuje naszą żywność?

Karmimy całą Europę. Dlaczego Zachód kupuje naszą żywność?

Dodano:   /  Zmieniono: 
rolnik warzywa fot. gpointstudio/fotolia.pl 
Maszyna sortująca według rozmiaru i koloru sześć ton jabłek na godzinę. Albo inteligentny nawóz, który po posypaniu pola sam przemieszcza się w kierunku rośliny. Polscy rolnicy potrafią być innowacyjni, ale z kolegami z Zachodu nadal konkurują przede wszystkim niską ceną.

Gdyby dobrze to podliczyć, to nasza branża, która karmi całą Europę, to większy powód do dumy niż KGHM ze swoją miedzią – mówią najwięksi polscy producenci rolni. W zeszłym roku wyeksportowaliśmy za granicę żywność wartą 21,3 mld euro. W tym roku eksport ma wzrosnąć o 3 mld euro, osiągając rekordową wartość. Mało kto wie, że Polska jest największym na świecie eksporterem malin. Staliśmy się również największym eksporterem grzybów. Co roku wysyłamy ich do Europy 20 tys. t. Z powodu rosyjskiego embarga naszym hitem eksportowym są już nie tylko jabłka, ale też sok jabłkowy. Według danych Banku Gospodarki Żywnościowej eksport zagęszczonego soku jabłkowego z Polski zwiększył się od lipca do października 2014 r. ponad sześciokrotnie. Tylko w październiku i listopadzie zeszłego roku wyeksportowaliśmy do Rosji 10,1 tys. t takiego soku, czyli 100 razy więcej niż w tym samym okresie w 2013 r.! A największym odbiorcą polskich jabłek nie jest już wcale Rosja, ale Białoruś.

Takich wzrostów polskie rolnictwo nie osiągnęłoby bez innowacji. W Polsce jest 314 grup i organizacji producentów owoców i warzyw. Do tej pory Unia zainwestowała w ich rozwój ponad 7 mld zł. W kolejnej siedmiolatce Bruksela chce dać polskim rolnikom 32 mld zł w ramach unijnej wspólnej polityki rolnej. Tym razem Unia stawia przede wszystkim na producentów owoców, warzyw, trzody, zbóż czy rzepaku. Pytanie: jak wydać te pieniądze, żeby dogonić wciąż odstający od nas Zachód?

Dogonić Duńczyka

– Dlaczego kupują nasze? Mamy przede wszystkim dobry stosunek jakości do ceny. Kupują polskie, bo mamy żywność lepszą i przede wszystkim tańszą od zagranicznej konkurencji. Zachód kupuje od nas ogromne ilości pieczarek, warzyw, mleka w proszku – to są nasze hity eksportowe. Teraz dużą szansę za granicą ma także polski cydr – tłumaczy Andrzej Gantner, dyrektor Polskiej Federacji Producentów Żywności. Na dłuższą metę nie da się jednak konkurować jedynie niską ceną. Polskim rolnikom i hodowcom brakuje innowacyjności. Brakuje nam też rozpoznawalnych polskich marek spożywczych. Zdaniem Gantnera powinniśmy stawiać przede wszystkim na produkty wysokiej jakości: tradycyjne, regionalne czy ekologiczne.

Jak zacofane w porównaniu z Zachodem są niektóre sektory rolnictwa i przetwórstważywności, najlepiej pokazuje branża mięsna. W Polsce mamy tyle przeróżnych zakładów mięsnych, że w kioskach można nawet kupić całą „Mięsną mapę Polski”. – Przedstawia geograficzne rozmieszczenie 1680 zakładów przemysłu mięsnego, rybnego oraz garmażeryjnego w Polsce na podkładzie mapy ściennej w skali 1:500 tys. – chwalą się jej twórcy. Tymczasem w pięciomilionowej Danii hoduje się 25 mln świń i wszystkie są ubijane w zaledwie trzech rzeźniach! Dzięki temu Duńczycy są w stanie produkować duże i jednolite partie mięsa. Jeżeli klient zamówi statek duńskiego boczku, to każdy plasterek będzie identyczny. To jest właśnie coś, czego nigdy nie mogliśmy osiągnąć. Im bardziej rozdrobniona branża, tym mniej jednolita produkcja, ale również większe koszty i wyższa cena mięsa w sklepach.

Czego najwięcej eksportujemy do Unii (w mld euro)

wyroby cukiernicze 1,67

mięso czerwone i podroby 1,48

wyroby tytoniowe 1,39

mleko i produkty mleczarskie 1,14

przetwory z owoców 1,04

mięso drobiowe i podroby 0,96

ryby i skorupiaki 0,84

Więcej przeczytasz w najnowszym numerze "Wprost", dostępnym w kioskach i salonach prasowych na terenie całej Polski od poniedziałku 21 września. Najnowsze wydanie można zakupić również w wersji do słuchania oraz na  AppleStoreGooglePlay.