Po kilkuletnim okresie koniunktury Rosja znów okazuje się słabsza. Gospodarka niedomaga, armia jest duża, ale wciąż niedoinwestowana. Perspektywa frontalnego ataku na siły NATO wydaje się niedorzeczna. Konsekwentnymi i zdecydowanymi prowokacjami Putin może jednak – i pewnie spróbuje – zamachnąć się na wybrane państwo NATO. Przesunąć granice zachodniej bezsilności w głąb Europy i złamać solidarność paktu północnoatlantyckiego. Kreml co kilka lat ogłasza swoją oficjalną doktrynę i cele polityki zagranicznej, ale to, co realizuje w praktyce, miewa dość luźny związek z teorią. Aktualne przesłania dla świata należy raczej odczytywać z codziennej propagandy i z okazjonalnych wystąpień rosyjskich polityków. Słuchając Kremla i porównując słowa z czynami, stosunkowo łatwo możemy przewidzieć dalsze zdarzenia.
W zeszłym tygodniu urocza pogodynka telewizji Rossija 24 zatrzymała się nad planszą pokazującą Bliski Wschód, mówiąc: „Pogoda nad Syrią jest słoneczna, ale zbliżają się deszcze. Natura mówi naszym chłopcom: śpieszcie się”. Analitycy Pentagonu natychmiast odebrali to jako sygnał, że Putin ani myśli ograniczyć swoją kampanię na Bliskim Wschodzie. Przeciwnie, zaczyna budować szeroki front poparcia społecznego dla długiej wojny. Nie wierzy w jakąkolwiek reakcję Stanów Zjednoczonych. Naburmuszona mina Obamy po zapowiedzi interwencji w Syrii czy puste oburzenie po tym, jak rosyjskie myśliwce naruszyły przestrzeń powietrzną Turcji – członka NATO – utwierdzają jedynie w przekonaniu, że Zachód oddaje kolejny bastion. Profesor Frederick W. Kagan z American Enterprise Institute nazwał strategię Putina kontrolą zwrotną „reflexive control”. To tworzenie rzeczywistości, którą przeciwnik odruchowo akceptuje dla świętego spokoju. Ryzyko konfrontacji wydaje mu się groźniejsze niż rozwiązanie zaproponowane przez Putina. Seria tych drobnych „kompromisów” i ustępstw Zachodu z czasem prowadzi do przeobrażenia całego krajobrazu politycznego. W tym wypadku ma doprowadzić do złamania solidarności – zasady jeden za wszystkich, wszyscy za jednego w ramach NATO.
Putin na ratunek państwa upadłego
Bombardowania w Syrii odwróciły uwagę zachodnich mediów od niespodziewanych działań morskich rosyjskiej marynarki na Bałtyku. W tym regionie znacząco wzmocnione zostały siły Rosji w Kaliningradzie. Rosyjska marynarka przy okazji kolejnych manewrów zademonstrowała, w jak krótkim czasie może zablokować porty państw nadbałtyckich i jak wielkim ryzykiem dla zachodnich wojsk byłaby próba przybycia z pomocą. Czyli – jak szybko i skutecznie Rosja może odciąć Litwę, Łotwę i Estonię od wszelkiej pomocy zbrojnej. Zwrócił na to uwagę głównodowodzący wojsk NATO w regionie, ale nie spotkało się to z żadną reakcją Berlina czy Waszyngtonu. Kolejny przyczynek do nowego szantażu, jakiego amerykańscy politolodzy spodziewają się w najbliższym czasie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.