Skoro ślubuje się sumiennie wykonywać obowiązki wobec Narodu, to znaczy, że koncepcja narodu jest istotna. Konstytucja posługuje się tym pojęciem, uznając, że należy do niego władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej. Naród to wszyscy Jej obywatele. A więc i ci bogaci, i ci biedni, z kredytami i bez, w rodzinach wielodzietnych i single, heteroseksualni, ale też o innej orientacji, niezależnie od wyznawanej wiary, a nawet niewierzący. Wszyscy oni stanowią Naród, jeśli są obywatelami RP. Wraz z globalizacją państwa narodowe tracą na znaczeniu, chociaż w Polsce społeczeństwo mamy raczej jednolite. Nie zawsze tak było, bo przed wojną kłębiło się tu wiele kultur i nacji. Dziś niektórzy przebąkują coś czasem o narodzie europejskim. A cóż to takiego?
Poseł i senator ślubują, że będą strzec suwerenności i interesów Państwa. Suwerenności. Tej samej, na straży której – wedle konstytucji – stoi Prezydent RP. Ale czy możliwe jest, by suwerennemu państwu ktoś z zewnątrz dyktował prawa obowiązujące na jego terytorium? A przecież będąc członkiem UE, Polska jest zobowiązana implementować dyrektywy i stosować rozporządzenia unijne. Teraz zaś Komisja Europejska negocjuje traktat pod nazwą Transatlantic Trade and Investment
Partnership (TTIP). Ma się w nim znaleźć procedura zwana z angielska Investor-State Dispute Settlement (ISDS), pozwalająca inwestującemu w Polsce przedsiębiorstwu na sądzenie się z państwem nie przed sądami tego państwa, ale przed prywatnym arbitrażem. I rozstrzygnięcie tego arbitrażu niekoniecznie musi być podane do wiadomości opinii publicznej, tak jak tajne są negocjacje dotyczące traktatu, który ma wprowadzić te procedury. Gdzie tu suwerenność, jeśli obywatele nie wiedzą, co się w ich imieniu negocjuje?
Gdzie suwerenność, jeśli państwo ma płacić odszkodowania firmie za to, że – z woli Narodu i zgodnie z demokratyczną procedurą – postanowi zmienić prawo w sposób, który da tej firmie niższe przychody w przyszłości (albo zwiększy jej koszty)? Jeśli arbitraże prywatne są takie dobre i nie wierzymy już polskim sądom, to dlaczego państwo zmusza polskich obywateli, by korzystali z ich usług?
Poseł i senator mają przestrzegać konstytucji i innych praw RP. Czy to dlatego, że jeszcze nie złożyli ślubowania, twarze tych wszystkich kandydatów spoglądają ze wszelkich płotów, słupów i latarń, gdzie zostali cichaczem powieszeni bez uzyskania stosownych zgód, bez płacenia za miejsce na reklamę? Kodeks wyborczy jest dziurawy jak sito i zupełnie nienapisany dla zwykłych obywateli, ale w tym miejscu jest stanowczy – komitet wyborczy nie może przyjmować darmowych świadczeń, bo to stanowi obejście limitu wydatków na kampanię.
No i ścigają się do tego Sejmu i Senatu, uważając, że przepisy to jedynie sugestia, nie zaś coś obowiązującego ich osobiście. Potem złożą ślubowanie i zaczną czynić wszystko dla dobra obywateli. Dla siebie. W niedzielę wybory. Wybierz mądrze, dopóki jeszcze coś od ciebie zależy.
* Prawnik, autor serwisu VaGla.pl – Prawo i Internet
Więcej ciekawych artykułów przeczytasz w najnowszym numerze "Wprost”, który trafi do kiosków w poniedziałek, 19 października 2015 r. E-wydanie tygodnika będzie dostępne w niedzielę od godziny 20.00. "Wprost" można zakupić także w wersji do słuchania oraz na AppleStorei GooglePlay.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.