Nieprzewidywalna pani premier
Wszyscy nasi rozmówcy, którzy stale jeżdżą z panią premier, oceniają, że na wyjazdach Ewa Kopacz jest nieprzewidywalna. I dlatego jej współpracownicy są przeczuleni. Starają się ograniczać jej żywiołową naturę. - Kwintesencja wyjazdów z Kopacz jest taka: stoisz przy niej i nigdy nie wiesz, co ona zrobi. Tak jak z tym skokiem przez fontannę. Nie było przy niej żadnego BOR-owca. A co by było, gdyby się przewróciła, uderzyła głową w beton? Tam było ślisko, a ona miała buty na obcasie – opisuje jeden z obserwatorów zdarzenia.
Albo inna sytuacja. Dziennikarka telewizyjna wsłuchana w panią premier trzyma mikrofon, a Ewa Kopacz nagle zaczyna ją stukać ręką, bo chciała coś zobrazować. Jej nieprzemyślane zachowania powodują, że staje się bohaterką setek memów bijących później rekordy popularności w internecie. Tak było, gdy znienacka wskoczyła na urządzenie z siłowni i zaczęła się bujać.
Kolej na Szydło
Beata Szydło, podobnie jak Ewa Kopacz, wiele spotkań ma organizowanych z partyjnym aktywem. Wybraliśmy się z nią w podróż do Radomia, bo wiedzieliśmy, że nie będzie z góry przygotowanych spotkań. O 5:30 rano wyjeżdżamy Szydłobusem z ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie. Przed ósmą rano jesteśmy na miejscu. Tam w śniegu Beata Szydło organizuje briefing. Wyjaśnia, że w Radomiu nie ma bezpośredniego połączenia kolejowego i trzeba dojechać do pociągu busem. Nagle podchodzi przypadkowy przechodzień i zaczyna energicznie klaskać. Szydło zachowuje spokój.
Na dworcu na Beatę Szydło czeka kolejna niespodzianka. Młoda dziewczyna podchodzi, żeby zrobić sobie sweet focię z kandydatką na premiera. Szydło prosi dziennikarkę, żeby zrobiła fotografię. Tłumek kilkunastoletnich gapiów z daleka robi zdjęcia telefonem.
Ale na tym zainteresowanie na dworcu się kończy. Drogę powrotną pokonujemy pociągiem. Obecność kandydatki na szefową rządu nie wzbudza poruszenia wśród podróżnych. Ale nie zawsze jest tak spokojnie. Dwa tygodnie temu podczas podróży do Świdnicy Beatę Szydło powitały okrzyki i gwizdy. Na tamtejszym rynku kilku ogolonych na łyso zwolenników Platformy zakłócało spotkanie z kandydatką PiS. Internauci szybko zidentyfikowali mężczyzn jako członków miejscowego gangu. Mimo że nie udało im się dotrzeć do Beaty Szydło, ona podeszła do nich. W kilkuminutowej rozmowie stwierdziła, że nigdy nie deklarowała, że Polska jest w ruinie.
Cały tekst przeczytać można w najnowszym numerze "Wprost”, który trafi do kiosków w poniedziałek, 19 października 2015 r. E-wydanie tygodnika będzie dostępne w niedzielę od godziny 20.00. "Wprost" można zakupić także w wersji do słuchania oraz na AppleStore i GooglePlay.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.