- Polityk przede wszystkim musi być skuteczny. Paweł Kukiz i Piotr Marzec to osoby skuteczne w swoim działaniu i za to ich szanuję. Znacznie bardziej niż język, razi mnie u polityków ich dwulicowość. Powiem wprost- zakłamanie - mówi w rozmowie z Wprost.pl Jarosław Sachajko, poseł z ugrupowania Kukiz'15.
Natalia Rzewińska, Wprost.pl: Paweł Kukiz przyznał, że są ruchy ze strony Prawa i Sprawiedliwości w kierunku posłów Kukiz'15…
Jarosław Sachajko: I nie ma co się dziwić PiS-owi. Większość, którą uzyskał, nie jest zbyt stabilna. Szczególnie, że w skład koalicji wchodzą tam trzy partie, więc wszystko się może szybko zmienić. Myślę, że nikt spośród nas na taką propozycję się nie zgodzi. Byłby to ogromny błąd. Wierzę, że na naszych listach są same osoby ideowe. Wiele z nich walczy z systemem kilkanaście lat. One nie poszły do polityki po to, aby się dorobić, zaistnieć politycznie, ale by uzdrowić państwo.
Pan miał jakieś propozycje z PiS-u?
Nie. Sądzę, że znają mnie na tyle, by nie składać takich propozycji. Spotkałem się z lokalnym posłem z PiS-u. Rozmawialiśmy o obszarach, w których można podjąć współpracę. O tym, jak można poprawić życie ludzi w naszym biednym, zapomnianym przez wielką politykę okręgu. Wymieniliśmy się aktualnymi spostrzeżeniami na temat kształtu parlamentu, ale żadnych prób ściągania mnie do PiS-u nie było.
Planujecie już współpracę z PiS-em przy konkretnych ustawach?
Nie wiem, jak będą się dogadywali Paweł Kukiz z Jarosławem Kaczyńskim, ale jestem przekonany, że obu zależy na współpracy dla dobra Polski. Kukiz wielokrotnie powtarzał, że wszystkie inicjatywy, które będą zmierzały do obniżenia podatków, ułatwień prawnych, oddłużenia państwa, będą przez nas popierane. Różnimy się z partią Jarosława Kaczyńskiego w jednej, dla nas zasadniczej sprawie - JOW-ów, ale to tylko kwestia czasu i PiS pokocha JOW-y.
Wspomniał Pan o rozmowach z Jarosławem Kaczyńskim, jednak premierem ma zostać Beata Szydło... Z kim wolelibyście współpracować?
To nie jest nasz wybór, tylko wewnątrzpartyjne ustalenia PiS. Dla nas ważna jest współpraca dla naprawy kraju, niezależnie od tego, kto będzie premierem.
Pojawiły się pogłoski o konflikcie między Liroyem a narodowcami. Co się właściwie dzieje? Naprawdę szykuje się rozłam?
Z tego, co wiem to narodowcy od dawna krytykowali jego zachowanie. W mojej ocenie jest ono również, delikatnie powiem, naganne. Podejrzewam jednak, a nawet jestem przekonany, że to tylko medialne aktorstwo Piotra Liroya-Marca.
To znaczy?
Podczas pierwszego nieformalnego spotkania Klubu Parlamentarnego Kukiz`15, gdy pojawiła się ta plotka, siedzieliśmy wszyscy przy jednym stole. Żadnego ultimatum ze strony Ruchu Narodowego - "Albo my, albo Liroy" - nie było. Znacznie bardziej obawiałbym się „sporów” wśród osób o silnych osobowościach, które, wierząc w nasze ideały, mogą podążać ku nim różnymi drogami. A takich w naszej mieszance nie brakuje.
Jak pan widzi swoją współpracę z Liroyem i narodowcami?
Mogę zapewnić, że zarówno narodowcy, jak Liroy, to normalni, rzeczowi ludzie. Gdyby nie ta moc tatuaży, nie dałoby się poznać, że Liroy to wyróżniająca się, znana osoba. W mojej ocenie Piotr to miła, rozsądna, konkretna osobowość. Dodam, iż mieszanka, która jest w naszym społecznym ruchu, to zbiór ludzi z bardzo różnych środowisk, ze skrajnie różnymi doświadczeniami i poglądami, co oceniam jako naszą największą siłę.
Identyfikuje się pan z ostrym językiem Kukiza i Liroya? Czy tak powinien wyglądać język polityki?
Osobiście nie używam takiego języka. Uważam go nawet za zbyt drastyczny. Polityk jednak przede wszystkim musi być skuteczny. Paweł Kukiz i Piotr Marzec to osoby skuteczne w swoim działaniu i za to ich szanuję. Znacznie bardziej niż język, razi mnie u polityków ich dwulicowość. Powiem wprost- zakłamanie. Nie ma w naszym ruchu akceptacji dla osób traktujących okres kampanii wyborczej jako czas obiecywania gruszek na wierzbie. To pseudopolityka. To ten rodzaj hipokryzji stał się przyczynkiem do powstania ruchu zmieleni.pl, który stanowił odpowiedź społeczeństwa na zmielenie przez polityków PO ponad 750 tys. podpisów w sprawie zmiany ordynacji wyborczej na jednomandatową, a następnie przerodził się w Kukiz`15. Na koniec zwrócę uwagę na polityków PO i PiS, którzy od lat funkcjonują w świecie polityki, a których język wypowiedzi jest znacznie bardziej kontrowersyjny niż Pawła i Piotra.
PiS w swojej zwycięskiej kampanii pokazywał ustawy przygotowane na 100 pierwszych dni rządzenia. Czy Kukiz'15 ma też takie projekty, od których chcielibyście zacząć w Sejmie?
Pierwszą ustawą, którą chcielibyśmy pokazać, będzie ustawa deregulacyjna, podobna do ustawy Wilczka, czyli co nie jest zabronione - jest dozwolone. Chodzi o to, by przywrócić uśpiony potencjał przedsiębiorczości Polaków. Polacy są bardzo zaradni, zresztą trudno nie być, zarabiając 1250 złotych miesięcznie. Chcielibyśmy zdać się na aktywność Polaków, która sprawdza się w Niemczech, Anglii, Irlandii, tylko w Polsce z powodu zawiłego prawa i wysokich efektywnych kosztów pracy nie możemy się przez ten mur przebić. Do tego potrzeba oczywiście szerszej koalicji, o co będziemy się starali.
Jakie scenariusze koalicji są brane pod uwagę?
W obecnym kształcie parlamentu PiS nie potrzebuje koalicjanta, bo posiada większość parlamentarną. Zmiana konstytucji będzie wymagała szerokiej koalicji celowej i tu upatrujemy szansy na realizację kilku kluczowych dla naszego ruchu społecznego postulatów.
A czym pan osobiście chce się zająć w Sejmie?
Na tym pytaniem pochylałem się od dłuższego czasu. Wiem, że muszę ograniczyć się tylko do 2 komisji. Wybór jest trudny, lecz patrząc przez pryzmat moich osobistych doświadczeń,zdecydowałem się na komisję rolnictwa i zdrowia. Rolnictwo to nasza wielka szansa, ale nie to rolnictwo promowane przez dotychczasowe rządy – rolnictwo wielkoobszarowe, fermowe. Ja myślę o rolnictwie rodzinnym, ekologicznym, to jest to, czego oczekuje społeczeństwo Polski i Europy. To jest najbardziej efektywna - zgodnie z raportem ONZ - forma rolnictwa. To, co jemy wpływa w konsekwencji na nasze zdrowie. Jesteśmy regionem Europy, w którym najwięcej osób choruje na nowotwory. Nie ma na to zgody – my wiemy jak temu zaradzić.
Jarosław Sachajko: I nie ma co się dziwić PiS-owi. Większość, którą uzyskał, nie jest zbyt stabilna. Szczególnie, że w skład koalicji wchodzą tam trzy partie, więc wszystko się może szybko zmienić. Myślę, że nikt spośród nas na taką propozycję się nie zgodzi. Byłby to ogromny błąd. Wierzę, że na naszych listach są same osoby ideowe. Wiele z nich walczy z systemem kilkanaście lat. One nie poszły do polityki po to, aby się dorobić, zaistnieć politycznie, ale by uzdrowić państwo.
Pan miał jakieś propozycje z PiS-u?
Nie. Sądzę, że znają mnie na tyle, by nie składać takich propozycji. Spotkałem się z lokalnym posłem z PiS-u. Rozmawialiśmy o obszarach, w których można podjąć współpracę. O tym, jak można poprawić życie ludzi w naszym biednym, zapomnianym przez wielką politykę okręgu. Wymieniliśmy się aktualnymi spostrzeżeniami na temat kształtu parlamentu, ale żadnych prób ściągania mnie do PiS-u nie było.
Planujecie już współpracę z PiS-em przy konkretnych ustawach?
Nie wiem, jak będą się dogadywali Paweł Kukiz z Jarosławem Kaczyńskim, ale jestem przekonany, że obu zależy na współpracy dla dobra Polski. Kukiz wielokrotnie powtarzał, że wszystkie inicjatywy, które będą zmierzały do obniżenia podatków, ułatwień prawnych, oddłużenia państwa, będą przez nas popierane. Różnimy się z partią Jarosława Kaczyńskiego w jednej, dla nas zasadniczej sprawie - JOW-ów, ale to tylko kwestia czasu i PiS pokocha JOW-y.
Wspomniał Pan o rozmowach z Jarosławem Kaczyńskim, jednak premierem ma zostać Beata Szydło... Z kim wolelibyście współpracować?
To nie jest nasz wybór, tylko wewnątrzpartyjne ustalenia PiS. Dla nas ważna jest współpraca dla naprawy kraju, niezależnie od tego, kto będzie premierem.
Pojawiły się pogłoski o konflikcie między Liroyem a narodowcami. Co się właściwie dzieje? Naprawdę szykuje się rozłam?
Z tego, co wiem to narodowcy od dawna krytykowali jego zachowanie. W mojej ocenie jest ono również, delikatnie powiem, naganne. Podejrzewam jednak, a nawet jestem przekonany, że to tylko medialne aktorstwo Piotra Liroya-Marca.
To znaczy?
Podczas pierwszego nieformalnego spotkania Klubu Parlamentarnego Kukiz`15, gdy pojawiła się ta plotka, siedzieliśmy wszyscy przy jednym stole. Żadnego ultimatum ze strony Ruchu Narodowego - "Albo my, albo Liroy" - nie było. Znacznie bardziej obawiałbym się „sporów” wśród osób o silnych osobowościach, które, wierząc w nasze ideały, mogą podążać ku nim różnymi drogami. A takich w naszej mieszance nie brakuje.
Jak pan widzi swoją współpracę z Liroyem i narodowcami?
Mogę zapewnić, że zarówno narodowcy, jak Liroy, to normalni, rzeczowi ludzie. Gdyby nie ta moc tatuaży, nie dałoby się poznać, że Liroy to wyróżniająca się, znana osoba. W mojej ocenie Piotr to miła, rozsądna, konkretna osobowość. Dodam, iż mieszanka, która jest w naszym społecznym ruchu, to zbiór ludzi z bardzo różnych środowisk, ze skrajnie różnymi doświadczeniami i poglądami, co oceniam jako naszą największą siłę.
Identyfikuje się pan z ostrym językiem Kukiza i Liroya? Czy tak powinien wyglądać język polityki?
Osobiście nie używam takiego języka. Uważam go nawet za zbyt drastyczny. Polityk jednak przede wszystkim musi być skuteczny. Paweł Kukiz i Piotr Marzec to osoby skuteczne w swoim działaniu i za to ich szanuję. Znacznie bardziej niż język, razi mnie u polityków ich dwulicowość. Powiem wprost- zakłamanie. Nie ma w naszym ruchu akceptacji dla osób traktujących okres kampanii wyborczej jako czas obiecywania gruszek na wierzbie. To pseudopolityka. To ten rodzaj hipokryzji stał się przyczynkiem do powstania ruchu zmieleni.pl, który stanowił odpowiedź społeczeństwa na zmielenie przez polityków PO ponad 750 tys. podpisów w sprawie zmiany ordynacji wyborczej na jednomandatową, a następnie przerodził się w Kukiz`15. Na koniec zwrócę uwagę na polityków PO i PiS, którzy od lat funkcjonują w świecie polityki, a których język wypowiedzi jest znacznie bardziej kontrowersyjny niż Pawła i Piotra.
PiS w swojej zwycięskiej kampanii pokazywał ustawy przygotowane na 100 pierwszych dni rządzenia. Czy Kukiz'15 ma też takie projekty, od których chcielibyście zacząć w Sejmie?
Pierwszą ustawą, którą chcielibyśmy pokazać, będzie ustawa deregulacyjna, podobna do ustawy Wilczka, czyli co nie jest zabronione - jest dozwolone. Chodzi o to, by przywrócić uśpiony potencjał przedsiębiorczości Polaków. Polacy są bardzo zaradni, zresztą trudno nie być, zarabiając 1250 złotych miesięcznie. Chcielibyśmy zdać się na aktywność Polaków, która sprawdza się w Niemczech, Anglii, Irlandii, tylko w Polsce z powodu zawiłego prawa i wysokich efektywnych kosztów pracy nie możemy się przez ten mur przebić. Do tego potrzeba oczywiście szerszej koalicji, o co będziemy się starali.
Jakie scenariusze koalicji są brane pod uwagę?
W obecnym kształcie parlamentu PiS nie potrzebuje koalicjanta, bo posiada większość parlamentarną. Zmiana konstytucji będzie wymagała szerokiej koalicji celowej i tu upatrujemy szansy na realizację kilku kluczowych dla naszego ruchu społecznego postulatów.
A czym pan osobiście chce się zająć w Sejmie?
Na tym pytaniem pochylałem się od dłuższego czasu. Wiem, że muszę ograniczyć się tylko do 2 komisji. Wybór jest trudny, lecz patrząc przez pryzmat moich osobistych doświadczeń,zdecydowałem się na komisję rolnictwa i zdrowia. Rolnictwo to nasza wielka szansa, ale nie to rolnictwo promowane przez dotychczasowe rządy – rolnictwo wielkoobszarowe, fermowe. Ja myślę o rolnictwie rodzinnym, ekologicznym, to jest to, czego oczekuje społeczeństwo Polski i Europy. To jest najbardziej efektywna - zgodnie z raportem ONZ - forma rolnictwa. To, co jemy wpływa w konsekwencji na nasze zdrowie. Jesteśmy regionem Europy, w którym najwięcej osób choruje na nowotwory. Nie ma na to zgody – my wiemy jak temu zaradzić.
Ankieta:
Jak wyniki wyborów parlamentarnych zmienią sytuację w Polsce?
Ankieta:
Czy politycy mają prawo do luksusów, takich jak drogie restauracje?
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.