W najnowszym "Wprost" opisałem działania, które miały mieć miejsce po wybuchu afery podsłuchowej, wobec polityków opozycji, ale też dziennikarza śledczego Cezarego Gmyza. Według naszych informacji SKW miała prowadzić obserwację Macieja Wąsika, Mariusza Kamińskiego, ale też Gmyza. Obserwowano również mieszkanie Pawła Wojtunika, szefa CBA. Te ostatnie działania zakończyły się fiaskiem. SKW zostało bowiem zdemaskowane przez funkcjonariuszy z ochrony osobistej Wojtunika.
Weryfikując zebrany materiał, wysłałem pytania m.in. do SKW, BOR i prokuratury. Obie służby dostały ode mnie maile 3 listopada. BOR udało się przysłać odpowiedź. Nie zaprzeczają, że funkcjonariusze Biura namierzyli SKW pod mieszkaniem Wojtunika. Nie podają jednak konkretnych odpowiedzi. Twierdzą że nie mogą tego zrobić, bo ich działania są tajne. Co innego SKW. Mimo ponagleń pisanych m.in. przez Twittera do Jacka Sońty, rzecznika Ministerstwa Obrony Narodowej, nie otrzymałem od nich żadnej, napiszę to jeszcze raz, żadnej odpowiedzi. Zamiast tego najpierw przez Twittera Tomasz Siemoniak, napisał, że SKW nie podsłuchiwało polityków PiS. Odniósł się do czegoś, czego w tekście nie ma.
Z kolei w poniedziałek SKW wydało emocjonalne oświadczenie. Pomawia w nim moją osobę, o brak dochowania staranności dziennikarskiej. SKW pisze nieprawdę twierdząc że nie wysłałem do nich pytań, mimo że pytania mają od 3 listopada. Nie odnoszą się w żaden sposób do pozyskanych przeze mnie informacji na temat prowadzonej obserwacji polityków opozycji, dziennikarza czy szefa CBA. Działanie zupełnie niezrozumiałe. Na koniec SKW grozi i zapowiada w swoim oświadczeniu skierowanie sprawy do prokuratury. Dobry ruch. Śledczy zapewne dostaną dostęp do tajnych notatek BOR, czy funkcjonariuszy CBA. Pewnie też uda im się pozyskać szczegóły dotyczące działań SKW. Prokuraturze służba nie będzie mogła odmówić odpowiedzi, nie będzie mogła też wpierać, że nie dostała zapytania, mimo że dostała.
A co do samego tematu prowadzonych obserwacji przez SKW po wybuchu afery podsłuchowej. Temat jest ważny. Dochodzą do mnie kolejne niepokojące sygnały o tym, co działo się w służbach od czerwca 2014 roku, czyli od dnia publikacji tekstu o kelnerskich nagraniach, do końca sierpnia 2015 roku. Weryfikuję zebrane informacje i przygotowuję kolejną publikację.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.