Likwidacja NFZ, gwarancja finansowania dla publicznych szpitali i darmowe leki dla osób 75 plus.
NFZ MUSI ODEJŚĆ
„NFZ stał się nie tylko jedną z najpotężniejszych instytucji finansowych w Polsce (obrót prawie 70 mld zł), ale także bezapelacyjnym monopolistą w zakresie kontraktowania świadczeń zdrowotnych, bezwzględnie narzucającym swoje zasady świadczeniodawcom i pacjentom” – pisał minister Konstanty Radziwiłł w ostatnim, wrześniowym numerze kwartalnika „Rzeczy Wspólne”. Funduszowi zarzucił też rozbudowane biurokrację i sprawozdawczość oraz konkurowanie z ministrem zdrowia w zakresie organizacji systemu. „Wydaje się, że sytuację może zmienić likwidacja NFZ i powołanie wojewódzkich instytucji zamawiających opiekę zdrowotną” – zauważył. Z tych planów resort, jak udało nam się ustalić, nie rezygnuje.
Wojewódzkie oddziały NFZ mają zastąpić wydziały zdrowia w urzędach wojewódzkich. Budżet na dany rok zostanie natomiast podzielony na część do dyspozycji wojewodów i ministra zdrowia. To właśnie powrót do budżetowego systemu finansowania opieki zdrowotnej politycy opozycji uważają za powrót do PRL. Minister Radziwiłł się z nim nie zgadza: – Budżetowe finansowanie ma miejsce w Szwecji, Hiszpanii, we Włoszech – zauważył na początku grudnia podczas posiedzenia sejmowej Komisji Zdrowia.
Widmo likwidacji NFZ, powołanego w 2003 r. przez ówczesnego ministra Mariusza Łapińskiego (SLD), wywołało popłoch wśród podmiotów komercyjnych, na które obecna władza patrzy niechętnym okiem. Nastroje uspokoiła nieco deklaracja, że kontrakty, podpisane obecnie do czerwca 2016 r., zostaną przedłużone do grudnia. Takiego czasu resort potrzebuje na nową wycenę świadczeń. Zdaniem dr. Jerzego Gryglewicza z Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego finansowanie z budżetu nie musi oznaczać regresu, zwłaszcza że dokonywać się będzie stopniowo.
LEKI DLA SENIORÓW
– Ten projekt jest trudny, ale jest dużo osób, które nie radzą sobie finansowo z wykupieniem leków – mówi Radziwiłł o zniesieniu
opłat za niektóre medykamenty dla osób po 75. roku życia. To ono wywołało porównania do czasów PRL, gdy zdarzało się, że zwolnieni z opłat, np. kombatanci, zaopatrywali w lekarstwa pół bloku. Eksperci tłumaczą, że dziś nie ma warunków do takich nadużyć: – NFZ monitoruje
przecież recepty pod kątem numeru wykonywania zawodu lekarza i numeru PESEL pacjenta. Mamy odwrotny problem – w strachu przed sankcjami funduszu lekarze boją się przepisywać leki ze zniżką i wiele osób musi je wykupywać po pełnej cenie. A ta jest często nie do udźwignięcia dla kieszeni emeryta, zwłaszcza że osoby po 75. roku życia raczej już sobie
nie dorobią – zauważa Marek Balicki, były minister zdrowia w rządzie SLD. Darmowe mają być leki, do których seniorzy dopłacają dziś 30 lub 50 proc. ceny i takie, które nie stwarzają ryzyka nadużyć. Minister zapowiedział, że resort zacznie od „leków tanich”, które nie zrujnują
budżetu. Na listach, ogłaszanych co dwa miesiące, znajdą się więc substancje stosowane przy chorobie Alzheimera czy nadciśnieniu, ale zabraknie antybiotyków, którymi senior mógłby się podzielić z rodziną. Ile ta decyzja będzie kosztowała budżet? Na razie nie wiadomo –
obliczenia trwają.
Cały tekst przeczytać można w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost", który
trafił do kiosków w poniedziałek, 7 grudnia 2015 r. E-wydanie tygodnika będzie dostępne w niedzielę o godz. 20:00. "Wprost" można zakupić także w wersji do słuchaniaoraz na AppleStore i GooglePlay.