Agencja ratingowa Standard & Poor’s obniżyła długoterminowy rating polskiego długu w walucie obcej do poziomu „BBB plus” z „A minus”. Jeszcze w piątek swoją ocenę polskiej gospodarki potwierdziła agencja Fitch, która utrzymała rating A minus ze stabilną perspektywą, a agencja Moody’s nie widziała nawet potrzeby odnotowywania stabilnej sytuacji. Komunikat S&P wstrząsnął rynkiem walutowym. W ciągu kilku minut złoty gwałtownie się osłabił.
Niezależnie od kulis decyzji S&P pokazuje ona, że polska gospodarka wpłynęła na niespokojne wody. Ogromne koszty obietnic PiS ciążą nad budżetem. Cały czas brakuje nam realnych ekonomicznych bodźców. Ministerstwo Finansów kilkakrotnie przeliczyło koszty i zyski, Bank Światowy potwierdził, że założenia są stabilne, ale czy przewidziano wszystkie rafy?
500 złotych na dziecko to najdroższa z obietnic PiS. I główne źródło wyższego deficytu budżetowego w przyszłym roku. Na razie nie jest źle, bo koszty wprowadzenia dodatku na dzieci zostaną pokryte przez wysokie jednorazowe wpływy budżetowe: dochody z tegorocznej sprzedaży częstotliwości LTE – 9,2 mld zł, wpłatę z zysku NBP – 3,2 mld zł, dywidendy – 4,8 mld zł, oraz dochód z ceł – 3 mld zł. Pierwotnie w projekcie budżetu założono, że koszty wypłat wyniosą 16 mld zł. Ale pod koniec grudnia resort pracy wyliczył, że w przyszłym roku, kiedy wypłaty 500 zł będą obowiązywać od kwietnia, z budżetu państwa będzie trzeba pozyskać dodatkowe 1,7 mld zł. W kolejnych latach kwota ta wzrośnie do dodatkowych 2,5 mld zł.
Ale to nie wszystkie wydatki przyszłorocznego budżetu. Dochodzi do tego prawie miliard złotych na restrukturyzację górnictwa. Będzie też planowane już przez poprzedni rząd odmrożenie płac w budżetówce (koszt 2 mld zł) i jednorazowe dodatki dla emerytów i rencistów (1,4 mld zł). Wydatki na wojsko wzrosną do 2 proc. PKB, czyli o 3 mld zł. Do tego doliczyć należy podniesienie kwoty wolnej od podatku, obniżenie wieku emerytalnego, obniżenie VAT. Łącznie reformy te mogą kosztować nawet 33,3 mld złotych rocznie.