Pesa i Newag chcą sprzedawać lokomotywy i tabor kolejowy, Dr Irena Eris przymierza się do wysyłania kosmetyków, Ursus chciałby zawładnąć irańskim rynkiem ciągników. Do wielkich interesów przygotowują się nasze giganty energetyczne: PGNiG, Orlen i Lotos. Ręce zacierają producenci żywności i przetwórcy owoców. Zniesienie sankcji na Iran wywołało biznesową gorączkę w całej Europie, bo ten kraj potrzebuje praktycznie wszystkiego – od garnków i maszynek do mięsa po inwestycje w przemysł gazowy, petrochemiczny, linie kolejowe. 80-milionowy Iran jest o 30 lat zacofany w rozwoju. Szansę ma więc tu każdy. – Iran importuje 85 proc. żywności. Jesteśmy cenieni, bo kiedyś sprzedawaliśmy słodycze, mleko w proszku. Dziś dzięki temu, że prowadzimy ubój rytualny, możemy dostarczać też mięso. Ale ten kraj wchłonie wszystko, począwszy od zbóż po przetwory warzywne – dodaje Andrzej Gantner, dyrektor Polskiej Federacji Producentów Żywności.
Problem jednak jest taki, że wszyscy by chcieli, tylko nie bardzo mogą. Bo cały czas brakuje instrumentów pozwalających zabezpieczać i wspierać transakcje na tych rynkach. Nie mamy preferencyjnych kredytów, zabezpieczenia transakcji czy systemu odzyskiwania płatności. – To nieszczęście naszego kraju. Nie ma kredytów, zabezpieczeń. Co z tego, że chcemy? Siemens ma zabezpieczenia i już tam jest – mówi Tomasz Zaboklicki, prezes i współwłaściciel Pesy.
Cały artykuł można przeczytać w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost", które trafiło do kiosków w poniedziałek 1 lutego. "Wprost" można zakupić także w wersji do słuchania oraz na AppleStore i GooglePlay.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.