SLD wynajmował pomieszczenia od miasta. To był koszt około 9 tys. zł miesięcznie – przyznaje nowy sekretarz generalny Marcin Kulasek. Jak się okazuje po przegranych wyborach, nie do udźwignięcia.
Plan, jak ratować partię przed bankructwem, opracował specjalny zespół, któremu przewodniczył Włodzimierz Czarzasty (jeszcze zanim został szefem partii). Największy problem to były kredyty – w sumie ponad 3 mln zł. Pomysł był prosty, partia spłaci zobowiązania z pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży wszystkich nieruchomości w terenie. Ale koncepcja się zmieniła. Nieruchomości pozostaną i w przyszłości pod nie zostanie zaciągnięty kredyt na kolejną kampanię wyborczą. To w zasadzie jedyny sposób, żeby jeszcze mieć za co powalczyć za cztery lata. A z kasą jest krucho.
Cały artykuł przeczytasz w nowym wydaniu tygodnika "Wprost", które trafi do kiosków w poniedziałek . "Wprost" można zakupić także w wersji do słuchania oraz na AppleStore i GooglePlay.