Występując podczas tegorocznej Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa (MSC), Dmitrij Miedwiediew wywołał żywą reakcję, gdy ostrzegł przed możliwością wybuchu nowej zimnej wojny między Rosją i Zachodem. Część obecnych analityków polityki bezpieczeństwa wysłuchała przemówienia rosyjskiego premiera z ironicznymi uśmiechami: dla nich owa zimna wojna toczy się już od dawna. Znany brytyjski dziennikarz Edward Lucas swoją książkę zatytułowaną właśnie „Nowa zimna wojna” wydał już latem 2014 r. Nieprecyzyjna może być jedynie cezura czasowa – niektórzy twierdzą, że Władimir Putin postawił na konfrontację z NATO i całym Zachodem w chwili powrotu na fotel prezydenta, inni skłonni są uznać za rzeczywisty początek konfliktu dopiero rosyjską aneksję Krymu i wojnę na wschodzie Ukrainy.
"Nieporadność informacyjna?"
Głównym polem starcia stały się przede wszystkim media. – Toczy się wojna informacyjna i my ją przegrywamy – mówił niedawno litewski minister spraw zagranicznych Linas Linkevičius w rozmowie z portalem The Washington Times. Wytknął Stanom Zjednoczonym i Europie Zachodniej nieporadność informacyjną. Najlepszym przykładem jest sposób informowania świata o rosyjskim zaangażowaniu w Syrii. Moskwa zdołała skutecznie wmówić dużej części międzynarodowej opinii publicznej, że walczy z terrorystami. Wielu ludzi uwierzyło w to przede wszystkim w wyniku zniesmaczenia kunktatorstwem i bezsilnością działań państw zachodnich na Bliskim Wschodzie.
Kolejny przykład to propagandowe wykorzystanie kryzysu imigracyjnego. O ile twierdzenie, że Rosja przyczynia się do sprowokowania coraz większej fali uchodźców, to sfera nieudokumentowanych domysłów, o tyle propagandowe wykorzystywanie kryzysu jest dość oczywiste. Przez pewien czas Europa Zachodnia robiła dobrą minę do złej gry, ale pod koniec stycznia okazało się to już dłużej niemożliwe. Powodem stała się afera z rzekomym zgwałceniem przez bliskowschodnich imigrantów pochodzącej z Rosji 13-letniej dziewczynki. Ostatecznie sprawa okazała się dętą prowokacją celowo nagłośnioną przez rosyjskie media i rozpowszechnioną w Niemczech przez mieszkających tam przesiedleńców z Rosji. Niemieccy politycy nagle przejrzeli na oczy, media nie posiadały się z oburzenia. „Czy on jest tak perfidny, czy może my jesteśmy tacy głupi?” – pytał „Die Zeit” w tekście opatrzonym zdjęciem Putina.
Cały tekst przeczytać można w najnowszym numerze tygodnika "Wprost”, który trafił do kiosków w poniedziałek, 22 lutego 2016 r. "Wprost" można zakupić także w wersji do słuchania oraz na AppleStore i GooglePlay.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.