"Wprost" wspomina Izabelę Jarugę-Nowacką

"Wprost" wspomina Izabelę Jarugę-Nowacką

Dodano:   /  Zmieniono: 
Izabela Jaruga-Nowacka (fot. ALEKSANDER MAJDANSKI/NEWSPIX.PL) Źródło: Newspix.pl
"Wprost" wspomina wicepremier Izabelę Jarugę-Nowacką, która zginęła w katastrofie pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku

Była polityczką, która wierzy w to, co mówi, tak przynajmniej uważają ci, którzy znali ją bliżej. Tak też można było pomyśleć, kiedy znało się ją zawodowo, jako posłankę, ministrę, wicepremierkę od spraw równościowych, społecznych. Te żeńskie końcówki, którymi ją określam są nieprzypadkowe, Izabela Jaruga Nowacka walczyła o nie w czasach, kiedy budziły jeszcze kpiące uśmieszki i były uważane za skrajny przejaw feministycznego szaleństwa. A ona się ich nie bała. Była odważna.

Dla sprawy potrafiła wspiąć się ponad podziały. Pracowałam kiedyś w redakcji, która prowadziła akcję społeczną skierowaną do pracujących matek. Jednym z elementów pozwalających godzić wychowywanie dzieci z karierą zawodową był elastyczny czas pracy i telepraca. Zapytałam Jarugi-Nowackiej, czy poparłaby projekt ustawy o telepracy, gdyby rząd wniósł go do sejmu. To był 2007 r., czasy koalicji PiS, Samoobrony i LPR, dwie odległe galaktyki jeśli chodzi o światopoglądy rządzących i Jarugi-Nowackiej. Ona jednak odpowiedziała z przekonaniem, jak to ona, że oczywiście, dla sprawy jest gotowa poprzeć nawet sejmowych wrogów. I zrobiła to, ustawę tę poparło zresztą całe SLD, którego ona była wtedy posłanką.   

Głośno upominała się o prawa kobiet, ofiar przemocy domowej. O prawa gejów i lesbijek. Niby nic dziwnego, jak na feministkę o poglądach lewicowych, jednak ona robiła to z charakterystycznym dla siebie uporem i konsekwencją. Robiła to przy okazji kulturalnie, nienapastliwie, z szacunkiem dla tych, którzy mogą myśleć inaczej. Pewna swojego zdania, ale nie agresywna, wrażliwa społecznie, ale nie populistyczna. Dokładnie tak, jakby wierzyła w to, co mówi. Takich polityków bardzo nam brakuje.

Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin