Tomasz M. porwał 11-letniego Sebastiana prosto z ulicy. Wciągnął dziecko do auta, gdy chłopiec wracał do domu z placu zabaw. Ciało chłopca chciał zamurować na budowie swojego domu. – Nie wiem, czy powinienem go jeszcze nazywać swoim synem. Wyrzekać się własnego syna, nawet w takiej sytuacji to bardzo trudne – wyznaje ojciec Tomasza M.
41-latek już wcześniej atakował dzieci. 13 lat temu, 9-letni Dawid poszedł do sklepu i na wiele godzin zaginął bez śladu. – Syna nigdzie nie było. Pod sklepem spotkałam panią, która widziała, jak z samochodu wysiada mężczyzna i ciągnie małe dziecko za rękę. Mój syn miał wtedy 9 lat – opowiada Monika Klimczak, matka porwanego 13 lat temu chłopca.
„Był w piwnicy, gdzie było dużo kamer i aparatów fotograficznych”
Kobieta zgłosiła zaginięcie na policji. Po kilku godzinach Dawid wrócił do domu. – Spytałam go, gdzie i z kim był, ale nie chciał mi nic powiedzieć. Pokazał mi pieniądze, które miał w ręce, 30 złotych. Był roztrzęsiony, zapłakany. Potem pomału zaczęłam z niego wyciągać, co się stało. Był w piwnicy, gdzie było dużo kamer i aparatów fotograficznych. Ten pan mu się kazał rozebrać i robił mu zdjęcia. Potem bał się wychodzić z domu, wybudzał się w nocy – opowiada Klimczak.
Za uprowadzenie dziecka spod sklepu, robienie zdjęć, posiadanie pornografii dziecięcej, Tomasz M. został skazany jedynie na dwa lata w zawieszeniu. – Wyrok był bardzo niski. Wydaje mi się, że skrzywdzonych przez niego dzieci jest dużo więcej, ale one są tak nastraszone przez niego, że nic nie chcą mówić – komentuje Monika Klimczak.