Prezydent Warszawy uzasadniając swoje posunięcie oprócz chęci uniknięcia skandalu związanego z faszystowskimi hasłami podawała także argument bezpieczeństwa. Twierdziła, że w obliczu strajku służb mundurowych, policja nie będzie w stanie należycie zabezpieczyć tego wydarzenia. Nie zgadza się z nią rzecznik policji Mariusz Ciarka, który tłumaczy, że będzie wręcz odwrotnie.
– Musimy zapoznać się z uzasadnieniem, jednak już teraz, wstępnie, mogę powiedzieć, że ta decyzja nie ułatwi, a utrudni nam pracę. Dla nikogo nie będzie przecież zaskoczeniem, że uczestnicy Marszu Niepodległości i tak przyjadą do Warszawy – podkreślał.
– Czeka nas ciężka praca – zaznacza Ciarka. – Gdyby Marsz nie został odwołany, to zgodnie z prawem jego organizatorzy byliby wyznaczeni i wiedzielibyśmy konkretnie, kto za co odpowiada i z kim możemy rozmawiać, do kogo kierować prośby i żądania. Teraz tego nie będzie – ubolewa. – Mogę jednak zapewnić, że my będziemy przygotowani, ciągle pracujemy nad pełnym planem zabezpieczenia – mówił.
Czytaj też:
Reakcje na wieść o odwołaniu Marszu Niepodległości. Dziennikarze przewidują zamieszki