Do incydentu doszło w warszawskim tramwaju linii nr 9, który jedzie z Gocławka do dzielnicy Włochy. Przy moście Poniatowskiego do pojazdu wsiedli kontrolerzy, którzy sprawdzali, czy pasażerowie mają dokumenty uprawniające do przejazdu. Jak się okazało, jeden podróżnych nie miał przy sobie ważnego biletu. Z relacji świadków wynika, że gdy kontrolerzy zobaczyli, że mężczyzna jest Ukraińcem, sytuacja w tramwaju stała się bardzo napięta. – Jeden z nich był wobec pasażera bardzo agresywny. Złapał go przy drzwiach, zaczął się wydzierać, domagał się paszportu. Mówił z pseudorosyjskim akcentem, wykrzykiwał, że wszyscy Ukraińcy to złodzieje, którzy okradają Polskę – opowiadała w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” kobieta, która także jechała tramwajem linii nr 9.
„Agresja była zdecydowanie nieadekwatna do winy Ukraińca”
Z relacji pasażerki wynika, że kontroler wpadł w taki szał, że stojące wokół osoby zaczęły się odsuwać obawiając się o swoje bezpieczeństwo. – On sprawiał wrażenie, jakby był na środkach psychoaktywnych. Agresja była zdecydowanie nieadekwatna do winy Ukraińca – dodała. Kiedy inna pasażerka zwróciła mężczyźnie uwagę, ten odparł, że „powinna być mu wdzięczna, ponieważ robi to dla Polski i Polaków, aby chronić ich przed złodziejami z Ukrainy”.
Sprawa znalazła swój finał na policji, wyjaśnieniem incydentu zajęło się także ZTM. – Teraz ustalamy, który z kontrolerów pełnił w poniedziałek dyżur na tej linii. Poprosimy go o wyjaśnienia i zabezpieczymy monitoring. Osoba, która przesłała skargę, otrzyma oficjalną odpowiedź – powiedziała w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Magdalena Potocka z Zarządu Transportu Miejskiego.
Czytaj też:
Szokujące praktyki w fabryce samochodów. Żywe świnie wykorzystywano do testów zderzeniowych