Z informacji podanych przez urzędników z Marek wynika, że we wtorek 11 lutego około godziny 13 do przychodni Eskulap zgłosiły się dwie osoby, które niedawno przebywały w krajach azjatyckich i zasygnalizowały, że źle się czują. – Jest podejrzenie koronawirusa – potwierdził Polsat News Jan Bondar, rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego.
Obie osoby zostały przewiezione do szpitala zakaźnego w Warszawie. Pacjentów przetransportowano specjalnie zabezpieczoną karetką, a załoga byłą ubrana charakterystyczne kaftany zabezpieczające przed potencjalnym zarażeniem koronawirusem. – Zastosowaliśmy wszystkie procedury i standardy. Pacjenci zostali odizolowani – powiedziała Polsatowi Elżbieta Żmuda, dyrektor przychodni w Markach. Na chwilę obecną nie wiadomo, czy pacjenci zakazili się wirusem z Wuhan. – Być może to zwykłe przeziębienie – podkreśliła Elżbieta Żmuda.
Liczba ofiar śmiertelnych przekroczyła 1000
Najnowsze dane przekazane przez Narodową Komisję Zdrowia Chin nie pozostawiają wątpliwości – koronawirus jest nadal groźny. W samej tylko prowincji Hubei w poniedziałek zanotowano 103 ofiary śmiertelne, w całym kraju – 108, co stanowi dzienny rekord. Łączna liczba osób, które zmarły w Chinach z powodu koronawirusa, wynosi już 1016. W Państwie Środka zarażonych jest 40 206 osób. Są też pozytywne wieści – o około 20 proc. spadła liczba nowych przypadków. W poniedziałek zanotowano ich 2478, w porównaniu do 3062 poprzedniego dnia. Najwięcej zachorowań nadal diagnozowanych jest w prowincji Hubei – wczoraj było to 2097 pacjentów.
Szef Chińskiej Narodowej Komisji Zdrowia Wang Hesheng przekazał, że władze centralne zdecydowały o wymianie urzędników nadzorujących w prowincji Hubei walkę z epidemią. Dwaj lokalni oficjele z Komunistycznej Partii Chin zostali zastąpieni urzędnikami delegowanymi ze szczebla centralnego partii. To jednak nie koniec, państwowe media donoszą o setkach zwolnień, postępowań dyscyplinarnych i innych reperkusji wobec przedstawicieli lokalnych władz w prowincji najbardziej dotkniętej epidemią.
Czytaj też:
Okres inkubacji koronawirusa dłuższy niż przypuszczano? Najnowsze badania mówią o 24 dniach