Rafał Trzaskowski ocenił, że działanie aresztowanej w piątek aktywistki to „wyraz bezsilności i krzyk niezgody na akt nienawiści” i wyraził zdziwienie, że w takiej sprawie zastosowano areszt.
Nie wierzę w przypadkowość ostatnich działań władzy i organów ścigania. Władza cynicznie dąży do zaognienia sytuacji w Polsce i próbuje nas dzielić i napuszczać na siebie. To, co dzieje się dziś na ulicach mojego miasta przypomina metody znane z poprzedniej epoki – stwierdził prezydent Warszawy.
„Nie umiem zaakceptować tego, że twardy sprzeciw wobec mowy nienawiści i obrażania ludzi spotyka się z taką reakcją władzy. Prawa trzeba przestrzegać, ale prawo zawsze musi bronić słabszych” – dodał Trzaskowski we wpisie na Facebooku.
Dwa miesiące aresztu
Warszawski sąd zadecydował o dwumiesięcznym areszcie dla aktywisty LGBT Michała Sz. ze „Stop Bzdurom” (identyfikuje się jako kobieta – Margot). Rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Warszawie Aleksandra Skrzyniarz wyjaśniała w rozmowie z tvn24.pl, że powodem takiej decyzji nie było – jak przedstawia to część osób – wywieszanie tęczowych flag na pomnikach, ale uszkodzenie antyaborcyjnej furgonetki należącej do Fundacji Pro-Prawo do Życia. – Sąd zmienił środek zapobiegawczy ze względu na zażalenie złożone przez prokuratura – wskazała Skrzyniarz.
W związku z decyzją sądu w piątek przed siedzibą Kampanii Przeciw Homofobii w Warszawie w akcie protestu zebrało się kilkadziesiąt osób. Na miejscu pojawili się parlamentarzyści, m.in. Hanna Gill-Piątek, Anna Maria Żukowska. Była także Margot, po którą zgłosiła się policja.
Protesty na Krakowskim Przedmieściu
Gdy Margot trafiła do radiowozu, uczestnicy protestu zaczęli blokować pojazd. Na miejscu pojawiło się więcej funkcjonariuszy, którzy zaczęli siłowo usuwać protestujących. Około godz. 20 radiowóz z zatrzymaną aktywistką odjechał.
Komenda Stołeczna Policji już wtedy opisywała na Twitterze: „W trakcie zatrzymania aktywisty tłum utrudniał działania policjantów. Wobec najbardziej agresywnych osób podejmowane są interwencję. Zero tolerancji dla łamania prawa”.
Protest przeciwko decyzji sądu ws. Margot. Policja „brutalnie wjechała”
Później sytuacja się zaogniła, o czym pisał na Twitterze dziennikarz Radia ZET Maciej Sztykiel. Jak wskazywał, że „na miejscu nie było ani jednego negocjatora” z policji. Tak to relacjonował:
Nie było ani jednego wezwania do rozejścia się. Ani jednego. Policja po prostu rozgoniła protestujących, potocznie – „brutalnie wjechała w nich”.
Sztykiel opisywał też, że został „uderzony i powalony na ziemię przez policjantów”. Podobnie miało się stać z posłanką Magdaleną Filiks z Koalicji Obywatelskiej. „Policja użyła przemocy wobec protestujących na Krakowskim Przedmieściu” – pisał dziennikarz Radia ZET.
Około godz. 21 stołeczna policja wydała kolejny komunikat na Twitterze:
Trwają czynności związane z agresywnym zachowaniem tłumu. Policjanci zatrzymali pierwsze osoby. Używane są środki przymusu bezpośredniego m.in. w postaci siły fizycznej. Kierowane są komunikaty o zachowanie zgodne z prawem.
Posłowie interweniują
O zatrzymaniach uczestników protestów donosili posłowie Lewicy. Krzysztof Śmiszek, Magdalena Biejat, Beata Maciejewska, Joanna Scheuring-Wielgus, Anna Maria Żukowska, Michał Szczerba i inni posłowie interweniowali w związku z tym na komendach. Na Twitterze skarżyli się na utrudnienia w zdobywaniu informacji i dostępie zatrzymanych do adwokatów.
twittertwitterCzytaj też:
Protest w obronie Margot. Policja użyła siły, „brutalnie wjechała”, są zatrzymania
Protesty i zatrzymania przy Wilczej