Do dramatycznych wydarzeń doszło w piątek 7 maja na warszawskim Gocławiu w okolicach ulic Bora-Komorowskiego i Umińskiego. Według wstępnych ustaleń, które podaje „Super Express”, w budynku, w którym mieści się pralnia, doszło do kłótni ojca z synem. Policjanci dostali lakoniczny komunikat o osobie, która mogła potrzebować pomocy.
Strzelanina na Gocławiu – bilans ofiar
TVN Warszawa relacjonuje, że gdy służby dotarły na miejsce, nie mogły dostać się do środka. W końcu udało się sforsować drzwi. Wewnątrz funkcjonariusze zostali mężczyznę, który stał z niebezpiecznym narzędziem, prawdopodobnie z nożem. Napastnik dźgnął innego mężczyznę, a następnie rzucił się na policjantów. Wówczas jeden z mundurowych oddał strzał w kierunku agresora.
Mężczyzna z niebezpiecznym przedmiotem został zatrzymany i przewieziony do szpitala. Kolejny, który został ranny, nie przeżył. Funkcjonariuszom nic się nie stało. W pralni jest wybita szyba, a pobliski teren ogrodzono policyjnymi taśmami. Na miejscu zdarzenia jest dużo radiowozów oraz straż pożarna i pogotowie.
Warszawa. Co się stało na Gocławiu?
Sprawą zajmują się kryminalni, którzy sprawdzają monitoring i zbierają ślady. Na ramie okna widoczne są ślady krwi. Warto dodać, że w pobliżu znajduje się parking, plac zabaw oraz liczne sklepy. Stołeczna policja na razie nie skomentowała oficjalnie wydarzeń z Gocławia. Funkcjonariusze uczestniczący w akcji zostali objęci opieką psychologa. Dokładne przyczyny i okoliczności sprawy bada też prokuratura.
Czytaj też:
11-latka wyjęła broń z plecaka i otworzyła ogień do kolegów. Strzelanina w Idaho