W środę 13 października w Warszawie doszło do poważnego wypadku drogowego, w którym ucierpiał ratownik medyczny, znany w mediach społecznościowych jako „Borkoś”. Jak informuje portal Fakt.pl, do zderzenia między jego motoambulansem i szarym oplem doszło około godziny 17 na ulicy Radzymińskiej. Wiadomo, że kierująca samochodem była trzeźwa.
Na obu pojazdach są znaczne ślady po uszkodzeniach. Samochód ma wgnieciony lewy bok, wystrzeliły w nim poduszki. Do szpitala odtransportowano Marcina Borkowskeigo. Według warszawawpigulce.pl, jego stan jest ciężki. Dokładne okoliczności całego zdarzenia bada obecnie policja.
Kim jest Marcin „Borkoś” Borkowski?
„Borkoś” pracuje na co dzień jako ratownik medyczny w warszawskim pogotowiu. Zajmuje się także wolontariatem, a jego działalność wspierana jest przez internetów. Ma swoje kanały w mediach społecznościowych, na których pokazuje zdjęcia i nagrania ze swoich interwencji. Swoim motoambulansem często dociera na miejsce wypadku szybciej niż zwykłe karetki. W ostatnim czasie Marcin Borkowski współpracował ze Stołecznym Wodnym Ochotniczym Pogotowiem Ratunkowym.
„Borkoś” wspierany przez internautów
„Marcin Borkowski w swojej pracy korzysta z pomocy darczyńców, wpłacających datki przez serwis Patronite. Od trzech dekad jestem związany z ratowaniem ludzkiego życia, zawsze staram się iść z duchem czasu i jako ratownik medyczny nadążyć za tym wszystkim. Widząc przez lata, jak niewiele potrzeba, by komuś uratować życie, postanowiłem z własnych środków zbudować na bazie Piaggio MP3 MotoAmbulans” – pisał o sobie w serwisie Patronite.
„Wspierając nas przez Patronite niebezpośrednio pomagasz ludziom, którzy znaleźli się w krytycznej sytuacji zdrowotnej. Zebrane fundusze przyczyniły się do pojawienia drugiego, nowiutkiego motoambulansu. Teraz dwa pojazdy regularnie ratują ludzkie życie. Obsługują też podstawowe wydatki: paliwo, jednorazowe środki medyczne czy przedmioty zapewniające bezpieczeństwo podczas wykonywania pracy. Każda złotówka to dodatkowy kilometr patrolu, który możemy wykonać” – podkreślał „Borkoś”.
Czytaj też:
„Mogę mieć proces za śmierć pacjenta bez mojej winy”. Kulisy pracy na SOR