Do niebezpiecznego incydentu doszło w poniedziałek, gdy na Krakowskim Przedmieściu odbywało się zgromadzenie ku pamięci ofiar ludobójstwa na Wołyniu. Jak informowała stołeczna policja, jeden z mężczyzn wyjął z plecaka pocisk, który pozostawił na deptaku. Uczestników marszu ewakuowano, podobnie jak wszystkie osoby znajdujące się w 200-metrowej strefie bezpieczeństwa. Rzecznik stołecznej policji Sylwester Marczak przekazał, że był to „pocisk o znacznej sile rażenia”.
Już na drugi dzień warszawska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie incydentu. Jak informuje TVP Info, w środę Łukasz K. usłyszał zarzuty. – Prokurator przedstawił zatrzymanemu zarzuty dotyczące sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób oraz mienia w znacznych rozmiarach mającego postać eksplozji materiałów wybuchowych – powiedział Karol Borchólski z Prokuratury Krajowej, która przejęła śledztwo. – Kolejne zarzuty dotyczą posiadania bez wymaganego zezwolenia pocisku artyleryjskiego kaliber 80 mm – dodał.
Łukasz K. przyznał się do zarzucanych czynów, za które grozi mu nawet osiem lat więzienia. Mężczyzna miał też złożyć obszerne wyjaśnienia. Teraz śledczy skierują wniosek do sądu o jego tymczasowe aresztowanie. Jak dodaje TVP Info, prokurator zakwalifikował działanie podejrzanego jako czyn o charakterze terrorystycznym.
Czytaj też:
Ewakuacja w Warszawie. 31-latek przyniósł pocisk na Krakowskie Przemieście