Wciąż nie wiadomo, ile osób mogło wziąć udział w czwartkowej manifestacji zwolenników Prawa i Sprawiedliwości. Protestujący zaczęli zbierać się przed budynkiem Sejmu ok. godz. 15, a wydarzenie rozpoczęło się oficjalnie chwilę po godz. 16. Organizatorzy poinformowali zgromadzonych, że jest ich nawet 300 tys. Takie wyliczenia powielali politycy PiS, m.in. Przemysław Czarnek i Beata Kempa.
Stołeczny ratusz obliczył z kolei na podstawie kamer monitoringu, że manifestujących może być niemal dziesięć razy mniej. Z szacunków wynika, że w zgromadzeniu przed Sejmem było ok 35 tys. osób. Sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji Wiesław Szczepański informował w Polsat News, że statystyki mówią o 35-40 tys. uczestników.
Ile osób uczestniczyło w proteście w Warszawie? „Nieoficjalnie: 500 tys”.
Przeciwnicy rządów Donalda Tuska przemieścili się sprzed parlamentu pod siedzibę premiera. Onet wyliczył na podstawie trasy przemarszu i zagęszczenia osób, że w kulminacyjnym momencie mogło manifestować między 90 a 120 tys. osób. W sprawie frekwencji wypowiedział się także prezes zarządu spółki Telewizja Republika S.A i redaktor naczelny stacji. „Nieoficjalnie według wstępnych wyliczeń służb, na demonstracji było około 500 tys. ludzi” – napisał Tomasz Sakiewicz.
Wcześniej, jeszcze przed rozpoczęciem zgromadzenia, ratusz szacował, że w manifestacji może wziąć udział ok. 35 tys. osób. Celem czwartkowego protestu było wyrażenie sprzeciwu wobec działań rządu premiera Donalda Tuska. Chodzi m.in. o kwestię zmian w zarządach mediów publicznych. Kolejna kwestia to zatrzymanie i osadzenie w zakładzie karnym Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Okazuje się jednak, że niektórzy uczestnicy protestu nie mieli wiedzy o czwartkowej decyzji Andrzeja Dudy.
Czytaj też:
Manipulacja rzecznika PiS ws. „protestu wolnych Polaków”. Internauci szybko wytknęli mu nieprawdęCzytaj też:
Morawiecki w obronie Kamińskiego i Wąsika. „Miała być Europa a jest Białoruś”