W połowie maja wybuchł pożar w centrum handlowym Marywilska 44 w Warszawie. Ogień rozprzestrzeniał się błyskawicznie, a zniszczeniu uległy hale, w których znajdowało się około 1400 sklepów. W wyniku zdarzenia wielu sprzedawców straciło dorobek życia.
– Mamy dzisiaj prawo przypuszczać, to jest może złe słowo, ale sprawdzamy wątki, one są dość prawdopodobne, że służby rosyjskie miały także coś wspólnego z głośnym pożarem na Marywilskiej. Postępowanie w tej kwestii trwa – powiedział Donald Tusk w ubiegłym tygodniu. Szef polskiego rządu poinformował także, o jakie wsparcie mogą ubiegać się poszkodowane w ramach pożaru osoby.
Pożar na Marywilskiej. Zakres śledztwa zostanie rozszerzony
Jak podał portal rp.pl, śledztwo w sprawie pożaru – dotąd toczące się na szczeblu prokuratury okręgowej – poprowadzi Mazowiecki Wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Warszawie. Zostanie także rozszerzony jego zakres. – Postępowanie będzie prowadzone również z artykułu 258 Kodeksu karnego, który dotyczy udziału w zorganizowanej grupie przestępczej – przekazał prok. Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Krajowej.
Z ustaleń rp.pl wynika, że pozyskany w trakcie oględzin materiał rzucił nowe światło na sprawę, a biegły na zlecenie prokuratury będzie badał, dlaczego hala, mimo wyposażenia w kurtyny przeciwpożarowe i system automatycznego powiadamiania straży, tak szybko uległa spaleniu. Z nieoficjalnych informacji wynika, że służby mają poważnie wiązać pożar na Marywilskiej z możliwością podpalenia na zlecenie. Badana jest także odpowiedzialność właściciela obiektu – spółki Marywilska 44 – pod kątem wypełnienia obowiązków wynikających z przepisów przeciwpożarowych.
Czytaj też:
Trzaskowski zapowiada pomoc dla kupców z Marywilskiej. Mówi m.in. o hali namiotowejCzytaj też:
W Warszawie doszło do próby wywołania dużego pożaru? Służby miały znaleźć zapalniki