24 maja ruszyło propalestyńskie miasteczko namiotowe na Uniwersytecie Warszawskim. Studenci w ramach protestu w parku Autonomia przy Nowym Świecie domagali się publicznego, stanowczego i jednoznacznego potępienia ataku Izraela na Strefę Gazy oraz okupacji Palestyny, a także uznania prawa do powrotu dla przymusowo przesiedlonych Palestyńczyków, do państwowości oraz równości.
Studenci chcieli również zerwania współpracy z izraelskimi instytucjami akademickimi i innymi organizacjami i firmami, które są związane z okupacją Palestyny i trwającym w Strefie Gazy ludobójstwem oraz bojkotu izraelskich instytucji na szczeblu krajowym i międzynarodowym do czasu zakończenia okupacji Palestyny. Ostatnim z punktów było udostępnienie informacji o tym, z jakimi podmiotami tego typu UW prowadzi współpracę i w jakim zakresie.
Protest studentów UW ws. Palestyny
Studenci domagali się rozmów z rektorem, które ich zdaniem nie były wystarczające. „Skala stosowanego przez Izrael okrucieństwa, z jakim mierzą się palestyńscy cywile, nie może być dłużej ignorowana. Konieczne są zdecydowane działania mające na celu wywarcie presji na państwie Izrael, które nagminnie łamie prawo międzynarodowe, dokonując tym samym ludobójstwa na Palestyńczykach” – apelowali po kilku dniach protestu.
Łącznie doszło do trzech tur rozmów, ale bez efektu. 11 czerwca, po 19 dniach strajku, zdecydowano się przenieść protest w okolice Pałacu Kazimierzowskiego i zablokować drogi dojazdu z Kampusu Głównego. W odpowiedzi na to UW wydało komunikat, w którym zaznaczono, że „nie do zaakceptowania jest sytuacja, w której osoby protestujące uniemożliwiają opuszczenie budynku czy określonego miejsca”.
Studenci reagują na oświadczenie władz Uniwersytetu Warszawskiego
W oświadczeniu ze środy poinformowano z kolei, że władze uczelni poprosiły o pomoc policję. Studenci odpowiedzieli, zarzucając Uniwersytetowi Warszawskiemu, że wbrew temu co podkreślono w komunikacie, nigdy nie było porozumienia, które mieli zerwać. Odrzucono również tezę, że zostało zniszczone mienie. Dodano, że ucierpiał jedynie telefon jednej z protestujących, „który został roztrzaskany o ziemię przez agresywną osobę próbującą wjechać na Kampus Główny”.
Dalej studenci dementowali, że każdemu uniemożliwiano opuszczenie budynku. Na miejscu pojawili się też posłowie Lewicy, m.in. Marcelina Zawisza. „Rektor Nowak nasłał policję na pokojowo prostujących studentów, zamiast normalnie wyjść i porozmawiać. Żywy uniwersytet to przestrzeń debaty i także protestu. Sięganie po policję to porażka władz uniwersyteckich” – napisał Maciej Konieczny.
Lider Lewicy interweniuje ws. wysłania przez UW policji na studentów. „Niedopuszczalne”
„Można się spierać, nie zgadzać, ale trzeba rozmawiać! Wysyłanie przez władze uczelni policji przeciwko pokojowo protestującym studentom jest niedopuszczalne! Interweniujemy na terenie Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie policja siłowo usunęła protest ws. Palestyny” – dodał Adrian Zandberg.
Czytaj też:
Protest filmowców przed Sejmem. Na miejscu popularni aktorzyCzytaj też:
Za doradzanie w czasach PiS dostawał 70 tys. Bajońska umowa z państwową spółką rozwiązana