Ukraińcy czekają w Dorohusku na bliskich. „Jak już córka i wnuczki przyjadą, to ja ich nie wypuszczę z powrotem”

Ukraińcy czekają w Dorohusku na bliskich. „Jak już córka i wnuczki przyjadą, to ja ich nie wypuszczę z powrotem”

Przejście w Dorohusku
Przejście w Dorohusku Źródło: Piotr Barejka/Wprost.pl
Przy granicy w Dorohusku trwa wielkie wyczekiwanie. Ukraińcy, którzy mieszkają w Polsce, czekają na swoich bliskich albo znajomych. Tak jak Angelika, która wypatruje córki i wnuczków. Zięć musiał wracać. Będzie walczył. – Jak już przyjadą, to ja ich nie wypuszczę z powrotem – mówi Angelika. Ale przyjeżdżają też Polacy, którzy Ukraińcom oferują własne mieszkania.

Ludzie stoją po obu stronach drogi tuż przed przejściem granicznym. Po jednej ci, którzy wracają na Ukrainę, po drugiej ci, którzy czekają na kogoś, kto ucieka. Ci pierwsi albo chcą, albo muszą wrócić. Czekanie na powrót też może trwać godzinami. Jeżeli ktoś nie ma samochodu, musi szukać okazji. Granicy w Dorohusku nie da się przejść pieszo.

– Rodzina w domu, dzieci małe w domu. Nie mają teraz ani ojca, ani matki. Same zostały – mówi jedna z Ukrainek, która czeka na wjazd. – Jakby nikogo nie było w domu, to byśmy zostały w Polsce, ale trzeba jechać – dodaje jej znajoma. Inni mówią krótko, że chcą bronić kraju.

Artykuł został opublikowany w 9/2022 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Źródło: WPROST.pl