Jeszcze we wtorek rano po pierwszym ataku na 300-tysięczny Chersoń na południu Ukrainy pomiędzy Krymem a Odessą, burmistrz miasta Ihor Kołychajew zapewniał, że „Chersoń był i pozostaje ukraiński”. Wezwał też do spokoju i do unikania kontaktu się z rosyjskimi żołnierzami.
Wojna na Ukrainie. Rosjanie atakują Chersoń
Niestety kilka godzin po pierwszym ataku Rosjanie ponowili szturm. Przez Chersoń przejechała rosyjska kolumna pojazdów wojskowych, a szef władz obwodu chersońskiego Hennadij Łahuta w mediach społecznościowych napisał, że okupanci chodzą po dzielnicach mieszkalnych i przekazują fałszywe informacje o ewakuacji, tym samym chwytając mieszkańców w niewolę w celu wykorzystania ich jako zakładników.
Jednocześnie urzędnik stanowczo poinformował mieszkańców, że w mieście nie ma żadnej ewakuacji i żeby nie otwierali nikomu drzwi. „TO JEST PROWOKACJA!!! Nie wsiadajcie do nieznanych pojazdów, nie wychodźcie z mieszkań!” – napisał. Ostrzeżenie powtórzyło też ogólnoukraińskie Centrum Strategicznej Komunikacji i Bezpieczeństwa Informacji.
Chersoń. Bomby uderzyły w bloki mieszkalne
Jak podało ukraińskie MSW, o godzinie 10:53 czasu lokalnego dwa rosyjskie pociski uderzyły w dwa dziewięciopiętrowe budynki mieszkalne, w wyniku czego zniszczeniu uległy mieszkania na II i III piętrze, a w jednym z budynków wybuchł pożar, który wkrótce został opanowany. 4 osoby zostały ranne. Uszkodzone zostały rury z gazem i transformatory.
Czytaj też:
Wojna Rosja – Ukraina. Prognozy amerykańskiego wywiadu dotyczące przebiegu walk nie są optymistyczne