Z najnowszego raportu ukraińskiej armii wynika, że Rosja bez powodzenia skupiła się na zablokowaniu Mariupola. Nadal kontynuowane są działania ofensywne z rejonów Chersonia i Mikołajowa.
W strefie czarnomorskiej przeciwnik rozmieścił grupę morską i kontynuuje przygotowania do morskiej operacji desantowej. Wróg podstępnie kontynuuje ataki rakietowe i bombowe na infrastrukturę krytyczną, bez powodzenia próbuje posuwać się naprzód. Morale wroga i jego wola zwycięstwa gwałtownie spada ze względu na stałą obronę naszych wojsk - napisano w oświadczeniu.
Ukraińska armia przekazała również, że Rosja próbuje kontynuować ofensywę wzdłuż granicy Horenicz, Hostomela i Demidowa w kierunku Kijowa, aby zablokować stolicę od strony północnej i północno-zachodniej.
Wojna Rosja – Ukraina. Najnowsze doniesienia z Charkowa
Burmistrz Charkowa poinformował, że co najmniej 21 osób zginęło, a 112 zostało rannych podczas ostrzału. - W ciągu ostatniej doby Charków był pod ostrzałem lotnictwa, artylerii i broni palnej, ale miasto stawiło opór. Rosyjski sprzęt wojskowy wjeżdżał do północno-wschodnich i północnych dzielnic miasta. Wszystkie ataki odparto, a wróg odniósł duże straty, tracąc ponad 40 sztuk sprzętu wojskowego - dodał szef administracji obwodu charkowskiego Ołeh Syniehubow.
93. Samodzielna Brygada Zmechanizowana Chołodnyj Jar przekazała, że zepchnęła wroga do granicy z Rosją. W wyniku tej operacji przeciwnik miał stracić dużo sprzętu. Z kolei Centrum Strategii Obronnych, powołując się na swoje źródła wśród personelu morskiego na Krymie stwierdziło, że członkowie rosyjskiej 810. Brygady Piechoty Morskiej są w „stanie zdemoralizowanym” i odmawiają udziału w inwazji na Ukrainę.
Wojna na Ukrainie. Straty Rosji
Naczelny dowódca sił zbrojnych Ukrainy Wałerij Załużny opublikował dane, z których wynika, że tylko w pierwszych pięciu dniach agresji na Ukrainę straty Rosji sięgnęły 5300 osób. Dla porównania według oficjalnych danych w I wojnie czeczeńskiej Rosja straciła 5042 żołnierzy, a w II wojnie czeczeńskiej w latach 1999-2000 – 7425.
- Rosyjscy okupanci mają dwie opcje: zginąć albo się poddać. Jesteśmy na własnej ziemi, więc będziemy jej bronić do ostatniej kropli krwi. Zarówno własnej, jak i okupanta - stwierdził Załużny.
Czytaj też:
Wojna na Ukrainie. Zełenski stawia warunek przed kolejną turą rozmów z Rosją