Rosyjska delegacja zagroziła zniszczeniem Konotopu. Mer podjął decyzję na wiecu z mieszkańcami

Rosyjska delegacja zagroziła zniszczeniem Konotopu. Mer podjął decyzję na wiecu z mieszkańcami

Mer Artem Semeniczin i mieszkańcy Konotopu konfrontują się z rosyjską delegacją
Mer Artem Semeniczin i mieszkańcy Konotopu konfrontują się z rosyjską delegacją Źródło: X / @Osinttechnical
Mieszkańcy miejscowości Konotop musieli zdecydować, czy poddadzą się rosyjskim wojskom, czy będą walczyć, co oznacza zbombardowanie miasta. Po dramatycznym przemówieniu mera wybrali walkę, a rosyjska delegacja musiała odjechać w pośpiechu, grożąc detonacją granatów. Co ciekawe, mowa o miejscowości, pod którą już ponad 350 lat temu Kozacy totalnie rozgromili rosyjskie wojska.

Rosyjskie wojska w trakcie swojej dotarły do miejscowości Konotop w obwodzie sumskim już 25 lutego i otoczyły ją. 85-tysięczne miasto znajduje się około 250 km na północy wschód od Kijowa (200 km w linii prostej). Jednak od tamtej pory Rosjanie nie zdecydowali się na szturmowanie miasta.

Wojna na Ukrainie. Rosjanie stawiają ultimatum miastu

Jednak w środę 2 marca Rosjanie wysłali specjalną delegację, w której postawili ultimatum merowi Konotopu – albo mieszkańcy się poddadzą, albo miasto zostanie zbombardowane przez artylerię. Artem Semeniczin zdecydował, ze nie będzie podejmował sam decyzji w tej sprawie. Wyszedł przed urząd miasta i zapytał o to mieszkańców, co uwieczniono na nagraniu.

Okupanci postawili nam warunek. Jeśli teraz zaczniemy stawiać opór, rozniosą miasto swoją artylerią – mówił mer Konotopu do zebranych mieszkańców, pytając, czy są za walką. – Jestem za walką. Decyzję podejmują wszyscy razem, ponieważ artyleria jest wycelowana w nas – dodał.

twitter

Na nagraniach widać, że zgromadzeni na placu mieszkańcy poparli mera. Dodatkowo miała zostać podjęta decyzja o ewakuacji kobiet i dzieci.

Rosyjska delegacja pośpiesznie opuszcza Konotop

Do sieci trafiło też nagranie, w którym rosyjska delegacja odjeżdża z miasta. Widać wyraźnie, że wściekli mieszkańcy są bliscy zaatakowania rosyjskich żołnierzy wsiadających do auta.

Dramatyzmu dodaje to, że idący na czele żołnierz, żeby uniknąć linczu, trzyma w górze dwa granaty (nie jest pewne, czy z wyjętą z nich zawleczką). W ten sposób Rosjanie docierają do auta i z obstawą transportera opancerzonego odjeżdżają przy wrogich okrzykach mieszkańców.

twitter

Po tych wydarzeniach mer napisał na swoim koncie na Facebooku „Konotop się nie podda!”.

facebook

Konotop. Miejsce z bogatą historią oporu przeciw Rosjanom

Konotop jest miejscem z bardzo bogatą historią oporu przeciwko rosyjskim najeźdźcom. Gdy w 1654 roku Bohdan Chmielnicki podpisał ugodę perejasławską, w której poddał Kozaków pod władze Moskwy, nie wszyscy się z tym godzili. Ugoda perejasławska to jedno z tych historycznych wydarzeń, do których odwołuje się Władimir Putin, uzasadniając prawa Rosji do terytorium Ukrainy.

Po śmierci Chmielnickiego, Kozacy pod przywództwem kolejnego hetmana Iwana Wyhowskiego podpisali z Rzecząpospolitą ugodę hadziacką, która miała stać się podstawą dla powstania Rzeczypospolitej Trojga Narodów, w której Kozacy byliby równorzędni do Polski i Litwy

Unia hadziacka wywołała wściekłość w Moskwie. W 1659 roku na Ukrainę wymaszerowała trzydziestotysięczna armia moskiewska. Ale stanęła właśnie pod Konotopem, gdzie oparł jej się czterotysięczny kozacki garnizon.

Ostatecznie Wyhowski zebrał armię, w skład której weszli również Polacy i Tatarzy i właśnie pod Konotopem rozgromił wojska moskiewskie. Niestety, niedługo potem został obalony przez prorosyjską cześć Kozaczyzny, a ugoda hadziacka, również ze względu na upór polskiej szlachty, nigdy nie weszła ostatecznie w życie.




Raport Wojna na Ukrainie
Otwórz raport


Czytaj też:
Ukraińskie wojsko pierwszy raz od początku wojny przeszło do ofensywy. „Rosjanie, jesteście dziwni”