Rosja w nocy z czwartku na piątek ostrzelała Zaporoską Elektrownią Jądrową, największą w Europie elektrownię atomową. Burmistrz Enerhodaru Dmitrij Orłow tuż po północy przekazał, że walki trwały godzinę i posiada informacje o ofiarach. Strzelanina zakończyła się o godz. 3. W wyniku ostrzału doszło do pożaru, który został ugaszony dopiero po godzinie 6.
Opóźnienie wynikało z tego, że strażacy mogli tam wjechać z pewnym opóźnieniem, spowodowanym ostrzałem. Pożar był duży i od razu pojawiły się głosy o możliwym zagrożeniu. Wszystko przez to, że mogło dojść do awarii reaktora. Gdyby doszło do skażenia, to katastrofa byłaby kilka razy większa, niż w Czarnobylu. Burmistrz Enerhodaru podkreślił, że ostrzał był celowy, a mimo ugaszenia pożaru sytuacja nadal jest trudna.
Wojna na Ukrainie. PAA o promieniowaniu po ataku na elektrownię w Zaporożu
Głos w sprawie zabrała Państwowa Agencja Atomistyki. „Nie ma uszkodzeń systemów ważnych dla bezpieczeństwa jądrowego Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej w związku z ostrzałem artyleryjskim – informuje ukraiński dozór jądrowy. Na terenie elektrowni nie odnotowano wzrostu poziomu promieniowania. Sytuacja radiacyjna w Polsce pozostaje w normie” – brzmi komunikat.
Działania Rosjan spotkały się z krytyką na Ukrainie. Premier Ukrainy Denys Szmyhal stwierdził, że był to „akt terroru”. Ukraiński minister energetyki domaga się interwencji NATO i państw, które są w posiadaniu broni jądrowej. Z kolei prezydent Wołodymyr Zełenski zaapelował, że „Europa musi się obudzić”. „Nie pozwólcie, by zginęła w wyniku katastrofy nuklearnej” – dodał ukraiński przywódca.
Raport Wojna na Ukrainie
Otwórz raport
Czytaj też:
Wojna na Ukrainie. Zełenski alarmuje świat. „Rosyjskie czołgi ostrzeliwują bloki atomowe”