Co czeka polski rynek pracy? Ekspert nie ma wątpliwości

Co czeka polski rynek pracy? Ekspert nie ma wątpliwości

Jeremi Mordasewicz
Jeremi Mordasewicz Źródło: Newspix.pl / Jacek Herok
Od lat przyjeżdżają do nas Ukraińcy. Przyjmowaliśmy ich do pracy zakładając, że popracują kilka lat i wyjadą. Nie inwestowaliśmy w nich, i to się powinno zmienić. (...) Pomoc będzie kosztowna, ale zwiększenie liczby pracowników przyspieszy wzrost gospodarczy – mówi w rozmowie z „Wprost” Jeremi Mordasewicz, ekspert Konfederacji Lewiatan i członek Rady Dialogu Społecznego.

Agnieszka Szczepańska, „Wprost”: W mediach społecznościowych i serwisach rekrutacyjnych przybywa ofert pracy dla Uchodźców. Jak to wpłynie na nasz rynek pracy?

Jeremi Mordasewicz: Zdecydowanie na plus, zyskają i Polacy, którzy na ekipę remontującą mieszkanie będą czekać cztery tygodnie, a nie cztery miesiące, i Ukraińcy, którzy zdobędą środki do życia. Od kilku lat mamy ogromne niedobory pracowników, ponieważ co roku 100 tys. osób więcej przechodzi na emeryturę niż wchodzi na rynek pracy. Miesiąc temu, nim wybuchła wojna na Ukrainie, w urzędach pracy czekało na chętnych 150 tys. nieobsadzonych miejsc pracy.

Mamy rekordowo niskie bezrobocie.

Według danych urzędów pracy mamy 5 proc. bezrobocie, z kolei z Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności – 3 proc. Zeszliśmy poniżej naturalnego bezrobocia, a więc takiego, które zawsze występuje, bo np. ludzie zmieniają pracę w poszukiwaniu lepszych warunków lub przenoszą się do innej miejscowości. Po drugie, produktywność rośnie wolniej niż wynagrodzenia. Pracodawcy muszą konkurować o pracowników i płacić im coraz więcej. Najlepszym świadectwem braku pracowników jest wzrost wynagrodzeń szybszy od wzrostu produktywności.

Źródło: Wprost