Joanna Szczepkowska o sytuacji na dworcu w Warszawie. „Napisałam w tej sprawie do wojewody”

Joanna Szczepkowska o sytuacji na dworcu w Warszawie. „Napisałam w tej sprawie do wojewody”

Dworzec Centralny w Warszawie
Dworzec Centralny w Warszawie Źródło: Newspix.pl / Damian Burzykowski
Kiedy tylko mogę, jadę na dworzec. Tam naprawdę nie trzeba długo szukać osób, które potrzebują pomocy. Każdej możliwej. Na przykład ktoś stoi po bilet i ma na smyczy psa. Proponuję zastępstwo w kolejce, aby ten pies mógł wyjść chociaż na chwilę. Wchodzę na piętro, gdzie nocują rodziny z dziećmi, rozdaję soki, wodę, rozmawiam – mówi w rozmowie z „Wprost” aktorka Joanna Szczepkowska.

Agnieszka Szczepańska, „Wprost”: Podobno zapisała się pani na kurs języka ukraińskiego, by pomagać dzieciom, które przyjechały do Polski, uciekając przed wojną.

Joanna Szczepkowska: Zastanawiałam się, do czego mogę się przydać. Pomyślałam, że mam bardzo dobry kontakt z dziećmi, więc może mogę pomóc w opiece nad tymi najmłodszymi. Ale ukraińskie dzieci nie powinny się zetknąć na początku z kimś, kto mówi w obcym języku, bo to kolejna trauma. Mogą się wystraszyć, nie rozumiejąc, co się do nich mówi.

Jak pani idzie nauka?

To okrutny paradoks, ale jestem z pokolenia, które uczyło się rosyjskiego w szkole, więc czytam cyrylicę, dlatego jest mi łatwej niż młodszemu pokoleniu. Myślę, że po kilku tygodniach intensywnego kursu, będę mogła się porozumieć na poziomie takich potrzeb.

Chcę nawiązać kontakt z przedszkolami i tam zaangażować się w pomoc. Jednak najpierw podstawy języka.
Źródło: Wprost