Agnieszka Szczepańska, „Wprost”: Podobno zapisała się pani na kurs języka ukraińskiego, by pomagać dzieciom, które przyjechały do Polski, uciekając przed wojną.
Joanna Szczepkowska: Zastanawiałam się, do czego mogę się przydać. Pomyślałam, że mam bardzo dobry kontakt z dziećmi, więc może mogę pomóc w opiece nad tymi najmłodszymi. Ale ukraińskie dzieci nie powinny się zetknąć na początku z kimś, kto mówi w obcym języku, bo to kolejna trauma. Mogą się wystraszyć, nie rozumiejąc, co się do nich mówi.
Jak pani idzie nauka?
To okrutny paradoks, ale jestem z pokolenia, które uczyło się rosyjskiego w szkole, więc czytam cyrylicę, dlatego jest mi łatwej niż młodszemu pokoleniu. Myślę, że po kilku tygodniach intensywnego kursu, będę mogła się porozumieć na poziomie takich potrzeb.
Chcę nawiązać kontakt z przedszkolami i tam zaangażować się w pomoc. Jednak najpierw podstawy języka.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.