Dziennik „Financial Times” opublikował szczegółową analizę na temat przygotowań Finlandii do wojny. Kraj nazywa swoją strategię „kompleksowym bezpieczeństwem”. Jest to przykład utworzenia rygorystycznych, ogólnospołecznych systemów, które mają uchronić państwo przed potencjalną inwazją. Mogą one zabezpieczyć kraj także na wypadek klęsk żywiołowych, cyberataków lub pandemii.
„(Finlandia – red.) ma zapasy. Co najmniej na pół roku wystarczy jej wszystkich głównych paliw i zbóż, bo znajdują się w strategicznych rezerwach. Firmy farmaceutyczne są zobowiązane do posiadania pod ręką wszystkich importowanych leków na okres od 3 do 10 miesięcy” – pisze „FT”. Dodaje, że kraj ma obronę cywilną, a wszystkie budynki o określonej wielkości obowiązkowo muszą mieć budowane schrony przeciwbombowe. Podziemne parkingi, lodowiska oraz baseny bez trudu można przekształcić w centra ewakuacyjne.
Gdyby tylko wywiad wykrył ryzyko agresji na Finlandię, siły zostałyby zmobilizowane i, o ile to możliwe, ludność cywilna byłaby ewakuowana z niebezpiecznych obszarów. Dziennik zauważa, że to wyraźna różnica w stosunku do tego, co wydarzyło się na Ukrainie.
Jarmo Lindberg, były szef fińskiego resortu obrony szczyci się też, że stolica Finlandii, Helsinki, „jest jak szwajcarski ser” – zbudowano tam dziesiątki kilometrów tuneli. – Są takie miejsca, które przypominają te z filmów o Jamesie Bondzie – dodaje. Wszystkie dowództwa sił zbrojnych znajdują się na zboczach wzgórz pod „30-40 metrami granitu”, mówi.
Zagrożenie wojną. Blisko 900 tys. osób w rezerwie
Przede wszystkim kraj jest gotowy do walki. Brytyjski dziennik zauważa, że 1/3 jego mieszkańców to rezerwiści. Oznacza to, że w stosunku do wielkości kraju Finlandia może się poszczycić największą armią w Europie. W razie wojny mogłaby wystawić 280 tys. żołnierzy na front. W rezerwie jest 900 tys. osób. Pobór do wojska był utrzymywany dla wszystkich absolwentów płci męskiej, podczas gdy wiele krajów w Europie z niego rezygnowało. Helsinki utrzymywały wysoki poziom wydatków na obronność, podczas gdy inne kraje szukały w tym obszarze oszczędności.
Skąd tak drobiazgowe przygotowanie na wypadek zagrożenia? Fińscy politycy tłumaczą, że powodem są doświadczenia historyczne kraju oraz jego położenie.
– Duża część przygotowania Finlandii wynika z jej własnej wojny z Moskwą, której echa odbijają się w inwazji Rosji na Ukrainę. W latach 1939-40 Finowie walczyli w brutalnej wojnie zimowej, aby powstrzymać Związek Radziecki, ale w rezultacie stracili dużą część swojego terytorium, w tym najbardziej kosmopolityczne miasto, Wyborg, i jedną z głównych gałęzi przemysłu. Odbudowując się po tym konflikcie, Finowie przysięgli: nigdy więcej – tłumaczy prezydent Sauli Niinistö.
– Przygotowaliśmy nasze społeczeństwo i trenujemy do tej sytuacji od drugiej wojny światowej – powiedziała Tytti Tuppurainen, fińska minister do spraw europejskich. Po spędzeniu ośmiu dekad życia najpierw w cieniu Związku Radzieckiego, a teraz Rosji, groźba wojny w Europie nie zaskoczyła nas – zadeklarowała polityk.
Czytaj też:
Fiński wywiad ostrzega przed prowokacjami ze strony Rosji