Przypomnijmy: w ubiegły weekend władze Ukrainy poinformowały o popełnieniu przez Rosjan zbrodni wojennej w miejscowości Bucza nieopodal Kijowa. Po wyparciu stamtąd wojsk nieprzyjaciela, Ukraińcy odkryli zbiorową mogiłę, w której pogrzebano ciała ok. 300 cywilów. Wszystko wskazuje na to, że zostali oni rozstrzelani.
Unia gotowa wesprzeć Ukrainę w śledztwie
Władze Unii Europejskiej zapowiedziały podjęcie konkretnych działań, których celem będzie udokumentowanie popełnionych przez Rosjan zbrodni. Umożliwi to w przyszłości ewentualne pociągnięcie sprawców do odpowiedzialności karnej przed sądem. We wtorkowe popołudnie zakomunikowała to Ursula von den Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej.
„Rozmawiałam z prezydentem Zełenskim o okrutnym mordzie na cywilach w Buczy, a także innych miejscach na Ukrainie. Unia Europejska jest gotowa wysłać zespoły śledcze w celu udokumentowania zbrodni wojennych we współpracy z Prokuratorem Generalnym Ukrainy. Europol (Europejski Urząd Policji – red.) i Eurojust (Europejska Jednostka Współpracy Sądowej) udzielą wsparcia” – napisała na Twitterze von der Leyen.
Jakie są szanse na procesy po wojnie?
Czy udokumentowanie przez międzynarodowe organy zbrodni popełnionych na Ukrainie daje nadzieję, że sprawcy poniosą zasłużoną karę, jak. np. zbrodniarze z byłej Jugosławii? Wątpliwe. Już w 2016 r. Rosja ogłosiła bowiem, że zrywa stosunki z Międzynarodowym Trybunałem Karnym w Hadze, co nastąpiło na podstawie dekretu Władimira Putina.
Ponadto, Rosja praktycznie zawsze odmawia ekstradycji własnych obywateli, czego najlepszym przykładem była odmowa wydania Wielkiej Brytanii podejrzanych o zabójstwo Aleksandra Litwinienki w 2007 r. Tym samym, dopóki nie dojdzie na Kremlu do zmiany władzy, szanse na osądzenie sprawców zbrodni na Ukrainie są równe zeru.
Czytaj też:
Wołodymyr Zełenski w Buczy. „Chcemy, żebyście pokazali światu, co się tutaj wydarzyło”