Mychaijło Werszynin poinformował, że w Mariupolu zostało około 100 tys. osób. Mieszkańcy są przez Rosjan zmuszani do sprzątania gruzów i zbierania ciał zabitych. Tak, zdaniem szefa lokalnej policji, mają „pracować”, aby zdobyć żywność, ale rosyjskie wojsko ma jeszcze jeden cel. – Tak armia rosyjska zaciera dowody swoich zbrodni – zaznaczał.
– Rozległy teren i zabudowania huty Azovstal w Mariupolu to główny ośrodek oporu obrońców miasta przed nacierającymi wojskami rosyjskimi. Na terenie huty znalazła też schronienie duża liczba cywilów – poinformował Werszynin cytowany przez agencję Ukrinform.
Rosjanie wywieźli dzieci ze szpitala w Mariupolu
Lokalne władze alarmowały również, że Rosjanie uprowadzili dzieci z miejskiego szpitala. Według Petra Andriuszczenko, doradcy mera Mariupola, większość dzieci została zabrana bez rodziców, a kilkanaście uprowadzono z pobliskiej miejscowości. – Niektóre z uprowadzonych dzieci straciły rodziców w rezultacie popełnionych przez Rosjan zbrodni wojennych, ale miały one opiekunów, lub znajdowały się pod opieką państwa – powiedział Andriuszczenko.
Olha Skrypnyk, szefowa Krymskiej Grupy Praw Człowieka, informowała, że Rosjanie wywieźli około 150 dzieci, w tym 100 chorych i rannych, które przebywały w szpitalu.
Wcześniej mer Mariupola podał, że od początku inwazji w mieście zginęło ok. 20 tys. cywilów. Poza tym Rosjanie zapowiadali, że w poniedziałek 18 kwietnia, zamkną wszystkie drogi dojazdowe i zabronią przemieszczania się po mieście, ponieważ chcą „wyselekcjonować” mężczyzn. „W obozach i punktach filtracyjnych wszyscy mężczyźni są przesłuchiwani, sprawdzane są ich telefony, kontrolowane ciała. Od 5 do 10 proc. mężczyzn nie przechodzi filtracji i są zabierani do Dokuczajewska i Doniecka. Ich dalszy losy nie są na razie znane” – przekazał w sobotę Petro Andriuszczenko.