Gazprombank to jeden z największych banków w Rosji. Jego wiceprezes, Igor Wołobujew, uciekł niedawno do Ukrainy. W rozmowie z niezależnym rosyjskim portalem The Insider opowiedział, że urodził się w Ochtyrce na Ukrainie, dlatego wraca bronić ojczyzny. Dołączył do ukraińskich oddziałów brony terytorialnej. – Nie mogłem dłużej patrzeć, jak Rosja niszczy moją ojczyznę. Chcę się odciąć od mojej rosyjskiej przeszłości – powiedział Wołobujew. –Zostanę w Ukrainie aż do jej zwycięstwa – zaznaczył.
– To zbrodnia Putina, rządu rosyjskiego, a właściwie narodu rosyjskiego. Bo to nie Putin zabija tutaj Ukraińców, to nie Putin kradnie muszle klozetowe, to nie Putin gwałci kobiety. To jest naród rosyjski. I ja, chociaż jestem Ukraińcem z narodowości, również ponoszę za to odpowiedzialność – mówił portalowi.
Komentował również śmierć Władysława Awajewa, byłego wiceszefa Gazprombanku, który miał zabić najpierw żonę i córkę, a potem popełnić samobójstwo. Wołobujew stwierdził, że Awajew został zamordowany, a samobójstwo upozorowane. Podobnie mówił o śmierci innego oligarchy, Siergieja Protosenii, który zginął w niemal identyczny sposób.
Zagadkowa śmierć dwóch rosyjskich oligarchów
Najpierw pojawiła się informacja o śmierci Władysława Awajewa. „Komsomolska Prawda” przekazała, że krewni przez długi czas nie mogli się dodzwonić do 50-letniego oligarchy, jego żony Eleny i 13-letniej córki. Postanowili sprawdzić ich moskiewskie mieszkanie i wtedy odkryli ciała całej trójki ze śladami „gwałtownej śmierci”.
Na miejsce wezwano policję i prokuraturę. Prokremlowska gazeta opisywała, że na ciałach były rany postrzałowe, a „w domu panował nieporządek, rzeczy były porozrzucane”. Według wstępnej wersji śledztwa mogło dość do rozszerzonego samobójstwa – Awajew mógł zabić swoją żonę i córkę, a następnie odebrać sobie życie. W dłoni mężczyzny miała znajdować się broń, a drzwi od mieszkania miały być zamknięte od wewnątrz.
Dwa dni później hiszpańskie media podały, że do niemal identycznej tragedii doszło w wilii Siergieja Protosenii. Ciało oligarchy i jego rodziny znaleziono w Lloret de Mar we wtorek. Ze wstępnych ustaleń policji wynikało, że milioner najpierw zabił siekierą swoją żonę i córkę, gdy spały, a następnie sam powiesił się w ogrodzie.
Rodzina spędzała święta w hiszpańskim nadmorskim kurorcie, ale na stałe mieszkała we Francji. Służby zawiadomił syn biznesmena, który został we Francji, bo nie mógł skontaktować się z matką. Policja udała się pod wskazany adres, gdzie potwierdziła śmierć trzech osób. Ciało kobiety znajdowało się w jednym pomieszczeniu, a córki drugim. Obie miały rany kłute. Obok ciała oligarchy znajdowała się siekiera i nóź ze śladami krwi.
Raport Wojna na Ukrainie
Otwórz raport
Czytaj też:
Ukraiński wywiad przechwycił kolejną rozmowę nt. prowokacji. „Chodźmy posiekać koperek”