Żora pochodzi z górniczego miasteczka Torez (Czystiakowe) w obwodzie donieckim – a konkretnie w części okupowanej od 2014 roku przez Rosjan. Dorosłe życie spędził już w Doniecku. – Ale gdy zaczęła się w 2014 roku wojna, a na moim podwórku od pierwszego dnia stały i pracowały wyrzutnie Grad, to trzeciego dnia zdecydowaliśmy się z żoną wyjechać. Zabraliśmy po jednym plecaku i wyjechaliśmy do Mariupola. Szybko oboje dostaliśmy pracę – opowiada Żylich.
Czytaj też:
NA ŻYWO: Wojna na Ukrainie. Najnowsze informacje z 1 maja
I tylko kręci głową – z Mariupola wyjechali po kilku tygodniach do Kijowa, gdzie dostali lepszą propozycję pracy. Gdyby zostali, nie wiadomo, czy dziś by żyli. W Mariupolu bowiem Rosjanie zamordowali już przynajmniej kilka tysięcy cywilów, a dokładne dane nie są znane i zapewne nigdy znane nie będą. Agresor bowiem palił ciała również w mobilnych krematoriach.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.