Coraz więcej Ukraińców wraca do domu. Gigantyczne kolejki na stacjach benzynowych

Coraz więcej Ukraińców wraca do domu. Gigantyczne kolejki na stacjach benzynowych

Jeden ze zniszczonych przez Rosjan bloków w Irpieniu
Jeden ze zniszczonych przez Rosjan bloków w Irpieniu Źródło: Wprost / Karolina Baca-Pogorzelska
Żora Żylich jest operatorem kamery. Jego żona dziennikarką. Najpierw w 2014 roku uciekali przed wojną z Doniecka, teraz z Irpienia, gdzie kupili mieszkanie, które remontowali. Mieli wiele szczęścia – ich budynek nie został całkowicie zniszczony przez Rosjan. W ich domu tylko popękały okna. – Wrócimy, dokończymy remont i będziemy mieszkać w Irpieniu – mówi zdecydowanie Żora w rozmowie z „Wprost”.

Żora pochodzi z górniczego miasteczka Torez (Czystiakowe) w obwodzie donieckim – a konkretnie w części okupowanej od 2014 roku przez Rosjan. Dorosłe życie spędził już w Doniecku. – Ale gdy zaczęła się w 2014 roku wojna, a na moim podwórku od pierwszego dnia stały i pracowały wyrzutnie Grad, to trzeciego dnia zdecydowaliśmy się z żoną wyjechać. Zabraliśmy po jednym plecaku i wyjechaliśmy do Mariupola. Szybko oboje dostaliśmy pracę – opowiada Żylich.

Czytaj też:
NA ŻYWO: Wojna na Ukrainie. Najnowsze informacje z 1 maja

I tylko kręci głową – z Mariupola wyjechali po kilku tygodniach do Kijowa, gdzie dostali lepszą propozycję pracy. Gdyby zostali, nie wiadomo, czy dziś by żyli. W Mariupolu bowiem Rosjanie zamordowali już przynajmniej kilka tysięcy cywilów, a dokładne dane nie są znane i zapewne nigdy znane nie będą. Agresor bowiem palił ciała również w mobilnych krematoriach.

Źródło: Wprost