Atak rakietowy na bazy paliw w Wasylkowie i Kalinówce, zrzucanie bomb z samolotu na budynki mieszkalne w tych miejscowościach w obwodzie kijowskim – od tego czasu miną niebawem trzy miesiące, bo to wydarzenia z końca lutego. Do dziś czuć tam swąd spalenizny. Do dziś widać łzy tych, którzy stracili bliskich. – Nie schowała się do schronu, gdy zawył alarm – mówi o siostrze, która zginęła 28 lutego Ołeksandr z Kalinówki, którego dom zniszczyła bomba zrzucona z rosyjskiego samolotu.
Wiosna w Ukrainie jest naprawdę piękna. Soczysta zieleń, ale i żółte pola rzepaku, które wraz z błękitnym niebem tworzą „na żywo” flagę Ukrainy. Czarnoziemy, na których pracują traktory (w najgorszym wypadku ma być obsianych 70 proc. pól, co jak na czas wojny i tak jest świetnym wynikiem). Niby jest normalnie. Tylko czasem te traktory wraz z rolnikami wylatują w powietrze, gdy wjadą na rosyjską minę (w podkijowskich miejscowościach saperzy codziennie unieszkodliwiają średnio kilkaset min), a ta piękna zieleń zasłania niekiedy ogrom zniszczeń, jakich dokonywali i wciąż dokonują tu Rosjanie.
Źródło: Wprost
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.